AGD

Lodówka to dziś zupełnie inne urządzenie niż 10 lat temu. Recenzja LG GSX961MCCZ

Tomasz Popielarczyk
Lodówka to dziś zupełnie inne urządzenie niż 10 lat temu. Recenzja LG GSX961MCCZ
3

Wybór lodówki do nowego mieszkania to wyzwanie – szczególnie, kiedy się ma gadżeciarską duszę i szuka rozwiązań, które oferują coś więcej niż szary i nudny standard. Wówczas oprócz podstawowych aspektów, jak ergonomia czy wygląd do głosu dochodzą takie kwestie, jak wyposażenie dodatkowe i zastosowane wewnątrz technologie. Finalnie zatem mój wybór padł na LG GSX961MCCZ i po kilku tygodniach spędzonych z tym sprzętem nie zawahałbym się nazwania jej lodówką marzeń.

Z tą lodówką marzeń nie przesadzam. Zainspirował mnie jeden z komentarzy (potwierdzony zakupem, żeby nie było!) na stronie sklepu internetowego, w którym klientka pisała „…to jest lodówka moich marzeń. Jeśli kiedykolwiek myślałeś o wymarzonej lodówce - to właśnie jest ta!”. To zasadniczo skłania do pewnych przemyśleń. No bo co powinna mieć taka „lodówka marzeń”?

A Ty ile razy dziennie otwierasz lodówkę?

Zacznijmy może od tego, jak większość z nas korzysta z lodówki. Niby nie ma w tym nic złożonego – wracamy z zakupów, wkładamy tam jedzenie, które potem wyjmujemy przy okazji posiłków… Tyle teorii, bo w praktyce do lodówki zaglądamy cały czas. Niektórzy mają wręcz nawyk zaglądania tam jakby z nudów. Kto nigdy nie wszedł do kuchni tylko po to, żeby otworzyć lodówkę, popatrzeć na wnętrze i potem ją zamknąć? Założę się, że nie ma Was zbyt wielu!

Ale lodówkę otwieramy też z innych powodów. Kiedy robimy ciasto, sprawdzamy czy galaretka zastygła. Kilka godzin przed obiadem, sprawdzamy czy mamy wszystkie składniki do przyrządzenia go. Przed wyjściem do sklepu, sprawdzamy czy jest jeszcze mleko. Mógłbym tak wymieniać bez końca. A nie zapominajmy o sytuacjach, kiedy sami nie wiemy, czego chcemy. Stoimy więc przy otwartych drzwiach lodówki, wpatrując się w ostatnie trzy plasterki salami, żeby trzy minuty później leniwie przenieść wzrok na jogurt truskawkowy. Co by tu zjeść…

Tymczasem każdorazowe otwarcie lodówki to wzrost zużycia energii. Nawet kilka chwil może podnieść temperaturę wewnątrz o 1-2 stopnie. To sprawia, że kompresor musi pracować bardziej intensywnie, żeby ją obniżyć. Jeżeli w ciągu dnia otwieramy lodówkę po kilka razy w ciągu godziny, koszty zużycia energii rosną diametralnie. A w przypadku kilkuosobowej rodziny o to nietrudno.

Wróćmy do naszej lodówki marzeń. Wspomniana we wstępie LG GSX961MCCZ, którą postawiłem w swojej kuchni to model z „okienkiem”, a więc funkcją InstaView. Wystarczy dwa razy zapukać palcem w szybę, żeby aktywować światło wewnątrz i zobaczyć wnętrze lodówki. Oczywiście wymaga to wypracowania pewnych nawyków i zmiany przyzwyczajeń, ale zdecydowanie warto – podziękuje nam za to środowisko i nasz własny portfel.

Lodówka stworzona po to, żeby oszczędzać

A skoro o portfelu mowa, nie można zapominać o najważniejszym. Lodówkę wyposażono w sprężarkę inwerterową, która charakteryzuje się nie tylko wysoką żywotnością (LG daje na nią aż 10 lat gwarancji) ale też zużywa aż o 32 proc. mniej energii w porównaniu z tradycyjnymi sprężarkami. W skali roku lodówka ma zużywać 376 kWh. To ok. 230 złotych. Kompresor jest przy tym niezwykle cichy i dyskretny – lodówki praktycznie nie słychać w mieszkaniu.

GSX961MCCZ to ponadto szereg innych rozwiązań, które mają czynić otwieranie lodówki mniej szkodliwym. Przede wszystkim drzwi po prawej stronie podzielono na dwie części. W związku z czym nie musimy otwierać całego skrzydła, kiedy chcemy wyjąć coś tylko z górnej półki.

Druga kwestia to wnętrze, które nie jest jedną wielką otwartą przestrzenią, jak to bywało kiedyś w lodówkach. Producent zaprojektował zamknięte pojemniki, które są przeznaczone do konkretnych celów. Utility Box na przykład doskonale nadaje się, żeby umieścić w nim talerz z serami i wędlinami, które np. zostaną nam po kolacji. Natomiast FreshBalancer utrzymuje optymalny poziom wilgotności dla warzyw lub owoców – dzięki czemu pozostają one świeże dłużej. Na samym dole mamy natomiast pojemnik Moist Balance Crisper, który wyposażono w specjalną kratkę, na której skrapla się nadmiar wilgoci. Takie rozwiązania okazują się niezwykle praktyczne szczególnie teraz, w czasach, gdy ograniczamy wyjścia do sklepu i częściej kupujemy produkty „na zapas”.

Czy to działa?

Tyle teorii, ale jak wygląda używanie tych wszystkich funkcji i rozwiązań na co dzień? Jak już wspomniałem - wymaga nieco zmian w swoich przyzwyczajeniach. Lodówkę wstawiłem do nowego mieszkania 2 tygodnie temu i ciągle jeszcze łapię się na tym, że zamiast zapukać, otwieram drzwi (co za brak kultury!). Znacznie łatwiej przyzwyczaić się do mechanizmu door-in-door i otwierania tylko małych górnych drzwiczek zamiast całego skrzydła lodówki. Okazuje się to niesamowicie wygodne - szczególnie, że półki na drzwiach są bardzo pojemne i praktyczne.

Swoją rolę doskonale spełniają też opisywane wcześniej pojemniki. Na podstawie pierwszych obserwacji szacuję, że wydłużają one czas życia umieszczanych tam warzyw o 2-3 dni (pewnie po kilku miesiącach będę w stanie powiedzieć więcej na ten temat). Co jednak szczególnie ważne, jedzenie umieszczane w pojemnikach kontrolujących wilgoć nie wysycha tak szybko (ale też nie gnije i nie zachodzi pleśnią). Jestem przekonany, że w dłuższej perspektywie to będzie jedna z moich ulubionych funkcji tej lodówki.

Z rzeczy, które przykuwają uwagę, warto jeszcze wymienić aluminiowy tył, który nadaje całości elegancji i świeżości (nie bez powodu nazwano go Metal Fresh). W połączeniu z LED-owym oświetleniem sprawia to, że produkty umieszczane wewnątrz lodówki prezentują się naprawdę ładnie i zachęcająco. Nie wiem, czy dla wielu osób ma to znaczenie - dla mnie ma.

Gadżeciarskie dodatki? Tak, ale bez szaleństw

Zajrzyjmy jeszcze na drugą stronę lodówki. Drzwi zamrażarki zostały wyposażone w system wytwarzania lodu SpacePlus. Dyspenser wmontowano w drzwi, a więc nie zajmuje on aż tak dużo miejsca wewnątrz urządzenia. Od zewnątrz w tym miejscu zastosowano też dotykowy panel sterowania. Całość jest połączona ze zbiornikiem na wodę wewnątrz lodówki o pojemności 4 litrów. Nie jest to może jakoś szczególnie dużo, ale zdecydowanie wolę to rozwiązanie od konieczności podłączania lodówki do zewnętrznego źródła.

I tu docieramy do kolejnej istotnej cechy tej lodówki – wsparciu dla LG Smart ThinQ. Dzięki temu możemy sterować parametrami chłodzenia i szybkiego mrożenia, a także dokonywać diagnozy ewentualnych usterek z poziomu aplikacji mobilnej. Może nie jest to funkcja, z której będziemy korzystać codziennie, ale przydaje się.

Oczywiście, jak przystało na nowoczesny sprzęt, mamy tutaj pełny No Frost. A także zdolność do utrzymywania temperatury wewnątrz przez nawet 10 godzin po odcięciu prądu. O przyjemny zapach wewnątrz lodówki dba natomiast filtr Pure N Fresh. Po kilku tygodniach trudno mi ocenić jego efektywność - póki co zapach wewnątrz lodówki jest tylko i wyłącznie przyjemny.

Czy to lodówka marzeń?

LG GSX961MCCZ nie jest lodówką nafaszerowaną gadżeciarskimi funkcjami. Nie ma w środku kamerki, wbudowanego tabletu itp. Skupiono się tutaj na takich rozwiązaniach, które mają głównie służyć przechowywaniu jedzenia, ergonomii i użyteczności. Połączenie tych wszystkich funkcji i rozwiązań daje nam niezwykle udany produkt o wielu walorach. Na tyle udany, by nazywać go lodówką marzeń. Jeżeli zatem szukacie lodówki side-by-side jest to prawdopodobnie jedna z najciekawszych dostępnych propozycji na rynku.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu