Doskonale pamiętam premierę LG G5 przy okazji tegorocznych targów MWC w Barcelonie. Miałem przyjemność uczestniczyć w wydarzeniu, które wdrożyło to urządzenie na rynek smartfonów i napisałem dla Was sporo tekstów na temat tego dosyć niecodziennego urządzenia. LG próbowało przepchnąć ideę, wedle której ludzie mieli się rzucić nie tylko na telefon, ale i moduły dla niego przeznaczone. Jak wyszło? Nie wyszło. LG G5 mimo, że znalazł zainteresowanie mediów, to klientów porwać nie zdołał.
Możliwe, że w LG G6 modułów już nie zobaczymy. I to będzie największy plus nowego flagowca
Moduły dla LG G5 (Friends) miały być game-changerem najnowszej generacji flagowca mniejszego na rynku smartfonowym, koreańskiego producenta. Tak zresztą tę nowość pozycjonowano. Miała odbyć się rewolucja, na mocy której nie dość, że konsumenci mieli masowo wykupywać nowe słuchawki od LG, to jeszcze biegać z modułami pasującego do urządzenia. O ile same dodatkowe akcesoria do LG G5 były całkiem ciekawe, a ich idea niecodzienna, tak już w pomyśle LG znalazło się zbyt dużo luk, jak na jedno urządzenie. Nic więc dziwnego, że pierwsze przecieki na temat następcy G5 mówią o pozbyciu się modułów.
Co nie wyszło w LG G5?
Hola, hola. LG G5 to w dalszym ciągu bardzo ciekawe urządzenie, choć niektórzy wskazywali na to, że tył smartfona jest po prostu brzydki. Kwestie estetyczne spycham z reguły na drugi plan. Flagowiec najnowszej jeszcze generacji był niczym innym, jak po prostu solidnym telefonem z tej serii, ale nie miał niczego, co by mogło wzbudzić w konsumentach nagłą chęć na niego. Moduły nie zadziałały. I zresztą nie miały prawa zadziałać. Konsumenci nie oczekują od smartfona tego, że po przyłączeniu doń akcesorium zyskają zupełnie nowe funkcje. Chcą je mieć od razu, już wprost z pudełka. Nikt nie chciał wydawać kilku stówek na moduły, które można by było użyć w ograniczonych sytuacjach. Świetnie widziałbym moduł wizualnie powiększający smartfona, ale zapewniający cały dodatkowy dzień pracy. Nie narzekałbym również na mocny, dodatkowy głośnik do telefonu. Cieszyłbym się z każdego innego modułu, który by coś wnosił. A tak otrzymaliśmy między innymi dodatek dla audiofilów i uchwyt fotograficzny z malutkim "powerbankiem". Nie tędy droga.
Wspominałem Wam o tym już wielokrotnie, ale powtórzę się. LG G5 mógł mocno namieszać na rynku prostym, aczkolwiek genialnym rozwiązaniem gdyby nie przeoczenie bardzo ważnej rzeczy podczas konstruowania telefonu. Przede wszystkim - warto wiedzieć, że wymiana modułu stwarza konieczność wyłączenia urządzenia (moduły podpina się do baterii, a tę wkłada do sprzętu). A gdyby tak... zapewnić 5 minut pracy urządzenia po wyjęciu baterii na czas wymiany modułu lub... samego akumulatora? W trakcie kuluarowych rozmów, wielu wysokich rangą pracowników LG wpadło w ogromne zakłopotanie, gdy zapytałem ich o taką hipotetyczną możliwość. To zaś stanowi dla mnie dowód, że kwestii modułów w G5 wcale nie przemyślano, a ten krok był jedynie eksperymentem - zresztą jak widzimy obecnie, kompletnie nieudanym.
A LG przecież ma na swoim koncie bardzo udane, niestandardowe podejścia do smartfonów. Dowód? Seria LG V. Dla mnie to V10 powinien być flagowym smartfonem, a nie G5. V20 również jest niezwykłą propozycją od tego producenta. Gigant wpadł na prosty, aczkolwiek genialny pomysł - dodatkowy, mniejszy wyświetlacz nad tym głównym. Takich właśnie nowości oczekuje rynek - subtelnych, jednak bardzo przydatnych. O modułach do LG G5 tego powiedzieć po prostu nie można.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu