Lexus LS 600h L idealnie oddaje nietypowy styl łączenia nowoczesnej techniki z tradycją, tak charakterystyczny dla Japonii, z której pochodzi. Kto inny mógłby wpaść na pomysł połączenia teoretycznie paliwożernego, benzynowego V8 z elektrycznym silnikiem jak nie Japończycy? Ale to nie jedyne, co zaskakuje w Lexusie LS 600h.
Lexus LS 600h L: benzynowe V8 + silnik elektryczny? To oszczędny i luksusowy samochód hybrydowy
Segment luksusowych limuzyn, do których bez wątpienia zalicza się Lexus LS 600h L („L” oznacza wersję z dłuższym rozstawem osi), rządzi się swoimi prawami. Auta są stylizowane raczej zachowawczo – choć trudno przeoczyć takie krążowniki szos, to mimo wszystko nie chodzi o to, by przesadnie rzucać się w oczy. Nowoczesna technika? Owszem, ale w tradycyjnym wydaniu. W cenie są więc takie elementy jak choćby analogowy zegarek. Ale najważniejszy jest oczywiście: najwyższy poziom komfortu, szczególnie w drugim rzędzie siedzeń.
Stąd też Lexus LS 600h dosyć mocno odbiega stylistycznie od innych aut tej marki. Znacznie mu bliżej to samochodów rodem z początku poprzedniej dekady – zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz. A komfort? Ten jest pierwszorzędny! Wysokiej jakości, miękka skóra, mnóstwo miejsca w drugim rzędzie siedzeń (w końcu to wersja L, czyli przedłużona), specjalne szyby tłumiące zewnętrzny hałas i wreszcie pełen zestaw gadżetów umilających podróż. Tak, to do obsługi wszystkich tych elementów wyposażenia służą te dwa piloty umieszczone między tylnymi siedzeniami. Jednym steruje się zaawansowanymi funkcjami fotela, a drugim zarządza się multimediami, w tym telewizją. Luksus w najlepszym wydaniu!
Najważniejsza z naszego punktu widzenia jest jednak nowoczesna technika, której… na pierwszy rzut oka nie widać. Tradycyjne zegary (tak się przynajmniej wydaje)*, niewielki centralny ekran, sporo przycisków na konsoli centralnej, a dotykowych ekranów… nie odnotowano. Czym zatem może pochwalić się Lexus LS 600h L?
* W praktyce to ekran, który zmienia swój wygląd zależnie od wybranego trybu jazdy.
Napęd hybrydowy w Lexus LS 600h L
Lexus LS 600h L to najwyższa wersja tego samochodu, która jest jednocześnie wyposażona w napęd hybrydowy. Jak zapewne wielu z Was wie, Lexus należy do koncernu Toyota, nie powinno więc nikogo dziwić, że technikę hybrydową Lexus otrzymał właśnie od Toyoty. A ta jest naprawdę dobra, co już doskonale wiemy choćby po Priusie.
W przypadku LS 600h mamy jednak do czynienia ze układem hybrydowym w rozmiarze XXL. Zamiast jednostki 1.8 l, mamy potężne, benzynowe V8 o pojemności 5 litrów i mocy 394 KM. Jest ono wspomagane silnikiem elektrycznym o mocy aż 224 KM. Cały zestaw oferuje 445 KM, co pozwala na przyspieszenie do 100 km/h w dokładnie 6,1 s! A to wszystko przy około 2300 kg masy własnej!
Moc na wszystkie cztery koła (stały napęd) przenoszona jest przez bezstopniową skrzynię biegów. Ale spokojnie, w przypadku tego auta zdecydowanie nie można mówić o jednostajnym „jazgocie” silnika przy stałych obrotach. Zastosowano taką przekładnię, gdyż z punktu widzenia komfortu podróżowania jest ona wręcz idealna. Nie ma bowiem nieprzyjemnego szarpania, tak charakterystycznego nawet dla najlepszych hydrokinetycznych skrzyń biegów. Pamiętajcie bowiem, że mówimy tutaj o segmencie aut luksusowych – tutaj nawet najmniejsze szarpnięcia są wysoce niepożądane.
Gdyby ktoś jednak zapragnął spróbować tradycyjnej przekładni, to może włączyć tryb manualny, a wówczas zespół napędowy symuluje tradycyjną skrzynię biegów, które kierowca może samodzielnie zmieniać.
Najważniejszą zaletą hybrydowego serca Lexusa LS 600h jest jednak komfort akustyczny, który jest wyjątkowo wysoki szczególnie podczas jazdy w korku. W takiej sytuacji jednostka spalinowa włącza się bowiem bardzo rzadko, a to dzięki temu, że zgromadzona w akumulatorach energia wystarcza na toczenie się w wolnym ruchu miejskim. Oczywiście jakiekolwiek mocniejsze wciśnięcie gazu skutkuje uruchomieniem silnika spalinowego, ale nawet wówczas Lexus LS imponuje wyjątkowo niskim poziomem hałasu.
Oczywiście obecność jednostki elektrycznej korzystnie wpływa również na zużycie paliwa. Nie jest to może istotne z punktu widzenia kosztów użytkowania, ale rzadsze wizyty na stacji benzynowej to z pewnością duży plus dla właściciela – oszczędność czasu. A Lexus LS 600h L pali mniej więcej 12-13 l/100 km podczas dosyć dynamicznej jazdy po mieście! To wyniki całkowicie nieosiągalne dla innych aut z tego segmentu o takiej mocy. Zbliżyć się do tego wyniku mogą wyłącznie limuzyny ze stosunkowo słabymi (między 250 a 300 KM) jednostkami diesla, najlepiej nie w wersjach przedłużonych, które w takich warunkach osiągają zwykle 11-13 l/100 km.
Zaskakująco niskie spalanie odnotowałem również na szybko pokonywanej trasie. W takim scenariuszu zwykle trzeba się liczyć z wynikami pokroju 15-18 l/100 km, a Lexus LS 600h L zadowoli się mniej więcej 12,5 litrami na każde 100 km. Oznacza to, że można zjeżdżać na stacje o około 100-200 km rzadziej.
Stosunkowo nieduże zużycie paliwa w trasie to oczywiście zasługa silnika działające w cyklu Atkinsona. Szerzej opisałem go przy okazji Materiału dotyczącego Priusa. Tutaj mamy dokładnie tę samą zasadę.
Nowoczesne aktywne systemy bezpieczeństwa?
Lexus LS 600h wyposażony jest w całkiem pokaźny pakiet systemów aktywnie dbających o bezpieczeństwo i poprawiających komfort podróżowania. Warto zacząć od adaptacyjnego tempomatu, który działa w zakresie prędkości od 0 do 170 km/h. Szczególnie ta pierwsza wartość jest istotna, bo oznacza, że LS potrafi samodzielnie się zatrzymać jeśli sytuacja na drodze tego wymaga – np. nagle pojawił się korek na autostradzie. Niestety w przypadku tego auta nie ma mowy o asystencie jazdy w korku. Lexus nie podąża za innymi pojazdami i przy niskich prędkościach nie działa prowadzenie zajmowanym pasem ruchu.
System LKA (Lane Keeping Assist) nie tylko ostrzega przed niezamierzonym zjazdem z zajmowanego pasa ruchu, ale także na mniejszych łukach potrafi utrzymać auto na wyznaczonym torze jazdy. Niestety skuteczność jego działania, jeśli chodzi o ten drugi aspekt, jest stosunkowo niska, szczególnie względem nowych konstrukcji z tego segmentu jak np. BMW serii 7. Doskonale widać to na zamieszczonym filmie.
System ochrony przeciwzderzeniowej A-PCS (Active Pre-Crash Safety) dba o to, by ostrzec kierowcę przed wysokim ryzykiem kolizji. O ile samo ostrzeganie działa bardzo dobrze, o tyle na ingerencję komputera w układ hamulcowy – w przypadku braku reakcji ze strony kierowcy – możemy liczyć najwyżej do prędkości 40 km/h. Warto jednak zaznaczyć, że system wykrywa także pieszych i potrafi również o nich ostrzec kierowcę.
Asystent monitorowania martwego pola to stosunkowo popularne rozwiązanie, nawet w autach z niższego segmentu, ale w przypadku LS 600h jest on połączony z systemem ostrzegającym o pojazdach poruszających się drogą, na którą chcemy wyjechać tyłem (np. z miejsca parkingowego). Radary te są także wykorzystywane do wykrywania potencjalnego uderzenia w tył naszego samochodu podczas jazdy. W takiej sytuacji przednie zagłówki unoszą się i przesuwają do przodu, by zminimalizować ewentualne obrażenia pasażerów.
Elementem obecnym (zwykle) jedynie w autach luksusowych jest asystent jazdy w nocy – Lexus Night View. Na centralnym ekranie wyświetla się obraz z kamery na podczerwień, który pomaga zidentyfikować potencjalne zagrożenia.
Lexus LS 600h L w testowanej przeze mnie specyfikacji wyposażony był w system adaptacyjnych świateł drogowych – AHS. Układ ten wykorzystuje przesłony do ograniczania snopu świateł drogowych tak, by nie oślepiać innych kierowców. Jest to stosunkowo proste rozwiązanie, ale skuteczności nie można mu odmówić.
Komfort
Lexus LS 600h L to samochód wybitnie komfortowy. Nie został on stworzony do szybkiej jazdy po zakrętach – wysoka masa własna wyjątkowo temu nie sprzyja. Świetnie za to sprawdza się podczas podróży w mieście i w trasie (również z wysokimi prędkościami). W takich scenariuszach zawieszenie wyjątkowo dobrze wybiera wszelkie nierówności drogi, a hałas dobiegający z zewnątrz jest znacząco wyeliminowany.
Wnętrze? Fotele kierowcy i pasażera są naprawdę wygodne. Osoba siedząca z tyłu ma jeszcze lepiej, bo jej fotel wyposażony jest w liczne udogodnienia, szczególnie jeśli domówi się opcjonalny model, relaksacyjny. Może on być odchylony maksymalnie pod kątem 45 stopni, ma wysuwaną podpórkę ud oraz podnóżki. Mało? Fotel zawiera aż 8 komór powietrznych, które umożliwiają wykonanie masażu „Shiatsu”. Można poczuć się jak w gabinecie SPA.
Różnicę względem typowego samochodu z nawet wygodnymi fotelami czuć zdecydowanie po przejechaniu około 400-500 km. Wówczas z Lexusa wysiada się wręcz wypoczętym i zrelaksowanym. To jest właśnie cecha aut luksusowych, której zwykle próżno szukać w niższych segmentach.
Wspomnieć też należy o nagłośnieniu firmowanym przez Marka Levinsona. 19-głośnikowy zestaw gra naprawdę dobrze i jest to zdecydowanie najwyższa półka car-audio. Małą łyżką dziegciu dla konesera audio jest tylko słyszalny szum powietrza podczas jazdy z prędkościami przekraczającymi 130 km/h.
Hybrydowa i luksusowa limuzyna za 715 tys. zł wprost z Japonii
Lexus LS 600h L w testowanej specyfikacji kosztuje ponad 700 tys. zł. To wcale nie tak dużo jak za przedłużaną limuzynę z segmentu F z mocnym silnikiem i maksymalnym pakietem wyposażenia. Wersje o standardowej długości nadwozia z tym samym silnikiem zaczynają się już od 540 tys. zł. Co mi się w tym aucie spodobało, a co nie?
Moim zdaniem gigantyczny plus należy się za napęd hybrydowy tego samochodu. Największą jego zaletą jest niebywale wysoki komfort podróżowania (również akustyczny), a także stosunkowo niskie zapotrzebowanie na paliwo. W ogóle komfort w przypadku tego samochodu wchodzi na zupełnie inny, bardzo wysoki poziom. Z punktu widzenia pasażera, tym autem płynie się nad drogą, a nie jedzie. A jeśli doda się do tego relaksacyjne fotele, to ciężko sobie wyobrazić bardziej komfortowy środek transportu. Na plus zaliczam także system audio. Podobać może się też tradycyjny i mocno zachowawczy styl nadwozia. Nie wyróżnia się on z tłumu i o to właśnie chodzi.
Nowoczesna technika? Niestety właśnie w tym zakresie najbardziej czuć wiek konstrukcji. Niby większość potrzebnych systemów jest, ale ich skuteczność działania jest typowa dla aut z poprzedniej dekady. Niby nie jest to problem dla kogoś, kto ma własnego kierowcę, ale konkurencja pod tym względem wypada lepiej. Również system multimedialny (w tym nawigacja), a szczególnie sposób sterowania nim za pomocą… przypominającego grzybek joysticka trochę nie przystaje do 2016 roku.
Trudno jest mi jednak wczuć się w rolę kogoś, kto ma do wydania mniej więcej 700 tys. zł i zamierza jeździć głównie na tylnym fotelu. Dla takiej osoby niemal wszystkie wymienione przeze mnie minusy są najpewniej kompletnie bez znaczenia, a komfort podróżowania jest w zasadzie jedynym aspektem decydującym o zakupie takiej czy innej limuzyny. A pod tym względem nie tak łatwo o równorzędną konkurencję dla Lexusa LS 600h L.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu