Duże firmy często działają na dwóch frontach: jednym jest rynek konsumencki, drugim biznesowy. Uproszczenie i uogólnienie, ale tak to działa. Gdzie można więcej zarobić? Zależy od firmy i jej nastawienia. Ale często jest tak, że dany gracz próbuje wypracować sobie dobre pozycje w obu sektorach, nierzadko szuka partnera, by to osiągnąć. Cel jest jasny: podkręcanie zysków. Taki plan realizują właśnie korporacje Lenovo i SAP, które dostrzegły sporą szansę na rozwój.
Apple kojarzone z rynkiem konsumenckim współpracuje ze swym dawnym rywalem, korporacją IBM, która dzisiaj kojarzona jest głównie z klientami biznesowymi. Microsoft buduje swoją strategię rozwoju, a nawet prezentację wyników wedle podziału klienci indywidualni i biznesowi, swego czasu Motorola podzieliła się właśnie w tym duchu, podobną drogą poszło HP. Każdy przypadek zasługuje na osobne omówienie i różni się od pozostałych, ale ważny jest sam fakt rozdzielania tych sektorów. I krojenia pod nie swojej oferty.
Korporacja Lenovo do tej pory kojarzona była gównie z rynkiem konsumenckim, klientami indywidualnymi. Sprzedawała produkty dużym klientom, ale nie była mocnym graczem na polu rozwiązań biznesowych. Firmie udało się wdrapać na szczyt w segmencie PC, po przejęciu Motorola Mobility poprawiono udziały w segmencie mobilnym (chociaż zakładam, że liczono tu na lepsze wyniki), Lenovo zdecydowanie nie jest już marką słabo kojarzona w globalnej skali. Czy to przyniosło wielkie pieniądze? Odpowiem wymijająco: to zależy. W raportach kwartalnych czytamy o setkach milionów dolarów zysku, ale w porównaniu z amerykańskimi gigantami tech, nie są to porażające sumy. Pisałem kiedyś, że Lenovo musi się naprawdę postarać, by wykręcić dobre wyniki, a ostatecznie nie wbijają one w fotel.
Ciekawe jest to, że Lenovo nie zaakceptowało tego stanu rzeczy i postanowiło się rozwijać. Po PC przyszedł czas na mobile, zaczęto działać na polu Internetu rzeczy, zwrócono się też w stronę rozwiązań biznesowych. Chińczycy ponownie zapukali do IBM (a może to IBM zapukało do Lenovo?) i kupili oddział serwerów. Wychodzimy z pola konsumenckiego. Przez jakiś czas ten biznes był restrukturyzowany, teraz ma być rozpędzany. A pomóc ma w tym współpraca z europejskim gigantem, korporacją SAP. To jeden z dinozaurów w segmencie oprogramowania biznesowego, firma zatrudniająca rzeszę ludzi, działająca w wielu krajach i posiadająca masę klientów.
Lenovo i SAP współpracują już od jakiegoś czasu, ale ostatnio korporacje poinformowały, że zamierzają zacieśniać partnerstwo. Mają się skupić na rozwijaniu rozwiązań chmurowych, szerszym wykorzystaniu produktów obu firm (w tym platformy SAP HANA), wciąganiu klientów we wspólną strefę wpływów.
SAP i Lenovo będą wspólnie realizować programy wprowadzania rozwiązań na rynek, takie jak udostępnianie nowych technologii wspólnym klientom przez integratorów systemów i partnerów technologicznych. W ramach tej inicjatywy wspólne rozwiązania będą prezentowane w Centrach Innowacyjności Lenovo dla Dużych Przedsiębiorstw w Stuttgarcie, w Morrisville oraz w nieotwartym jeszcze ośrodku w Pekinie.
W branży zwraca się uwagę na fakt, że ta współpraca może otworzyć SAP drogę na chiński rynek: wielki, a przy tym na razie słabo spenetrowany przez niemieckie przedsiębiorstwo. Tkwi w nim olbrzymi potencjał, lecz trudno się przebić bez lokalnego partnera. Nawiązanie współpracy z Lenovo upraszcza sprawę. Chińska firma może liczyć na wzrost sprzedaży swoich produktów, a przy tym będzie się mogła chwalić tym, że współpracuje z dużą i powszechnie znaną "korporacją starej daty", graczem, który cieszy się dużym zaufaniem. To spory bonus dla gracza, na którego patrzy się na Zachodzie podejrzliwie. Tak, jak na pozostałe firmy z Państwa Środka. Przynajmniej gdy mowa o świecie nowych technologii.
Na papierze sprawa wygląda całkiem ciekawie - wyniki finansowe pokażą, czy udało się to przełożyć na realne zyski.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu