Niedawno komentowałem wyniki kwartalne Facebooka i Google, w obu przypadkach zwracałem uwagę na uzależnienie firm od wpływów z reklamy. Niebezpieczne,...
Na przykładzie Lenovo widać, że produkcja sprzętu to dzisiaj bardzo trudny interes
Niedawno komentowałem wyniki kwartalne Facebooka i Google, w obu przypadkach zwracałem uwagę na uzależnienie firm od wpływów z reklamy. Niebezpieczne, ale... bardzo dochodowe. Przynajmniej na razie. Akcjonariusze mogą krzyczeć, że zyski nie są wystarczająco duże, będą się domagać dalszego podkręcania wyników, ale trzeba spojrzeć na sprawę z dystansu i porównać to np. z rezultatami Lenovo, giganta zajmującego się produkcją sprzętu. Ta firma radzi sobie znacznie gorzej, musi się naprawdę postarać, by zarobić kilkaset milionów dolarów. O miliardach może na razie zapomnieć...
Rzuciłem dzisiaj okiem na wyniki Lenovo, początkowo chciałem skupić się na poczynaniach tej firmy w ostatnim kwartale, jej oddziałów na konkretnych rynkach, ale w raporcie zainteresowała mnie jedna szczególna rzecz: zyski. A właściwie ich brak. Przychody firmy wyniosły 12,2 mld dolarów, w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego oznacza to wzrost o 16%. Mając w pamięci wyniki innych firm, których raporty czytałem w ostatnich tygodniach spodziewałem się, że zobaczę też niezłe zyski. Może nie miliardy, ale przynajmniej setki milionów. Ale tych próżno szukać – straty netto w poprzednim kwartale wyniosły ponad 700 mln dolarów. Czym tłumaczy to firma?
Na straty wykazane oficjalnie zgodnie z HKFRS wpłynęły plany reorganizacyjne, o których firma powiadomiła w raporcie o wynikach za I kwartał. Dotyczą one m.in. ogólnoświatowej redukcji wydatków we wszystkich działach, integracji działu System x, integracji organizacji i marki Motorola oraz Lenovo Mobile Business Group, a także opróżnienia zapasów smartfonów. W przyszłości działania te mają doprowadzić do istotnego zmniejszenia wydatków o około 650 milionów USD w drugiej połowie roku oraz o około 1,35 miliarda USD w skali rocznej.
Firma się restrukturyzuje. Dobrze. W przyszłości faktycznie może to przynieść pozytywne rezultaty. Ale warto dodać jeszcze jeden fragment z raportu:
Ekstrapolowany dochód przed opodatkowaniem**, w którym nie ujmuje się kosztów restrukturyzacji, opłat jednorazowych ani niegotówkowych obciążeń związanych z przejęciami i fuzjami, wyniósł 166 milionów USD, co stanowi wzrost o 16% w ujęciu kwartał do kwartału.
Dochód nie jest oszałamiający. Przed rokiem też nie był. Lenovo w każdym kwartale, jeśli już jest na plusie, notuje kilkaset milionów dolarów zysku. Z jednej strony to wielkie pieniądze, sporo firm marzy o takim wyniku. Ale z drugiej strony mowa o graczu, który w ciągu roku osiąga przychody na poziomie kilkudziesięciu miliardów dolarów. Staje się jasne, że w tym biznesie trzeba mocno pilnować kosztów i tabelek, by wyjść nad kreskę. Lenovo to nie Google czy Facebook, które mogą sobie pozwolić na wydanie wielkich pieniędzy na bardzo ryzykowne projekty. Producent raczej nie będzie eksperymentował tak, jak robi to internetowy gigant.
Lenovo jest niekwestionowanym liderem rynku PC, umacnia się na tej pozycji, zajmuje ją od kilku lat. Jednocześnie walczy o dobre miejsce w segmencie mobilnym, stara się wejść z przytupem na rynek serwerów, wzmacnia pozycję w biznesie korporacyjnym. Pisząc krótko: to gracz z dużym potencjałem i wielkimi ambicjami. I z tego wszystkiego kwartalnie wychodzi im kilkaset milionów dolarów zysku. Na sprzęcie po prostu trudno zarobić. W tym miejscu trzeba jeszcze mocniej docenić wyniki Apple czy kroczącego za nim Samsunga - obie firmy koszą miliardy dolarów na urządzeniach, a przykład Lenovo pokazuje, że to wcale nie przychodzi tak łatwo.
Porównywanie firm działających w segmencie sprzętu z tymi, które stawiają na oprogramowanie, pokazuje, że realia biznesów są różne. Niby oczywiste, ale warto spojrzeć na poczynania i problemy Facebooka, który w relatywnie krótkim czasie zaczął zarabiać duże pieniądze oraz na zwiększające sprzedaż Lenovo, które musi się pogodzić z niską marżą i sporą konkurencją. Szybko okaże się, że wspomniane uzależnienie internetowych gigantów od wpływów z reklamy jednak nie jest takim utrapieniem - przecież to źródło cały czas przynosi miliardy dolarów. Lenovo pewnie wiele by dało, by zamienić się z "softowymi" graczami i zmierzyć się z ich "kłopotami"...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu