Landman debiutuje na SkyShowtime. To nowy serial twórcy Yellowstone. Jak wypada nowa seria?
To początek końca “Yellowstone” - finałowe odcinki serialu pojawiają się na SkyShowtime, ale twórca serii ani myśli zrezygnować ze swojego zajęcia. W bibliotece platformy znajdziemy już kilka jego produkcji, chyba wszystkie nowości cieszą się bardzo dobrymi ocenami i popularnością, a “Landman” nie będzie wyjątkiem. W roli głównej oglądamy Billy’ego Boba Thorntona, który wciela się w Tommy’ego Norrisa.
To negocjator, mówiąc najogólniej, w przemyśle naftowym - gość od czarnej roboty, jeśli chodzi o najem ziem, kierowanie lokalnym oddziałem, ustalanie warunków współpracy i wyciąganie firmy z kłopotów. Lista obowiązków i spraw, którymi się zajmuje byłaby niezwykle obszerna, dlatego lepiej przekonać się samemu, jak wygląda jego codzienność, a ta jest pełna przygód i niespodzianek. Na tyle, że choć wszyscy wokół mówią mu co innego, on nadal upiera się, że jest poniedziałek. I to cholernie ciężki poniedziałek.
Landman - recenzja serialu twórcy Yellowstone
Wyzwań i kłopotów w prowadzeniu takiego biznesu jest cała masa, a “Ladman” nie unika także życia codziennego Tommy’ego, które bywa równie… uciążliwe i burzliwe, co praca. Ambitny syn porzucił studia, by rozpocząć pracę w tym samym biznesie, co ojciec - jego marzeniem jest prowadzenie firmy, ale chce poznać branżę od podszewki, więc zatrudnia się jako pracownik niskiego szczebla.
Jego siostra, która niespodziewanie pojawia się w mieście, prowadzi całkowicie inny styl życia i wymaga znacznie więcej uwagi oraz opieki. Norris musi też balansować w relacjach z byłą żoną, z którą jest w regularnym kontakcie. A gdy to wszystko zwala się na jego głowę, okazuje się, że na jednej z wybudowanych przez jego firmę dróg ląduje samolot z narkotykami, w który uderza ciężarówka. Czy on i/lub jego firma zdołają się z tego wywinąć?
Billy Bob Thornton w serialu Landman
“Landman” w sposób charakterystyczny wręcz traktuje poruszaną tematykę i daje nam sporą dawkę rozrywki w trakcie seansu. Błyskotliwe dialogi, zwroty akcji i wy-śmie-ni-ty Billy Bob Thornton powodują, że odcinek po odcinku zagłębiamy się w ten świat. Pod wieloma względami prowadzona przez głównego bohatera narracja jest przeciwna wszystkiemu, o czym mówi wiele innych produkcji - ze swobodą rzucane są argumenty przeciw ekologicznym i “ekologicznym” rozwiązaniom.
Dyskusja na temat farmy wiatraków szybko przybiera inny obrót, gdy Norris wylicza kolejne elementy planu działania i budowy takowej, do czego potrzebne są paliwa kopalne. Pod wieloma innymi względami Tommy nie tyle twardo stąpa po ziemi, co wręcz sunie stopami, także po to, by nie dać wygryźć się ze stanowiska. A nad jego głową zaczynają się zbierać naprawdę czarne chmury.
Znakomita obsada Landman
Pozostałą część obsady tworzą Jon Hamm jako Monty Miller i Demi Moore jako Cami Miller, których widujemy dość rzadko, a także Ali Larter jako Angela - była żona Tommy’ego, o której występie będziecie długo pamiętać. Moim ulubieńcem po trzech odcinkach jest jednak Jacob Lofland jako Cooper Norris, czyli syn Tommy'ego. To prawdopodobnie jemu przydarzają się tu najbardziej wymagające sytuacje, w których zaprezentowanie tak szerokiej gamy emocji nie jest wcale łatwe. Na przestrzeni całego sezonu może okazać się najciekawszą postacią, a biorąc pod uwagę dotychczasowe działania Taylora Sheridana, ta postać może okazać się kluczem do kontynuacji, np. rozgrywającej się dekadę później.
Czy Landman to serial idealny? Czego zabrakło?
“Landman” z dużą dokładnością i bez ogródek pokazuje realia, których prawdopodobnie nikt z nas nie zna. Nikt nie sili się na upiększanie tej rzeczywistości, używanego słownictwa czy poglądów ludzi zaangażowanych w takie przedsięwzięcia - tam nawet najmniejsza słabość zostanie szybko wykorzystana, a BBT wydaje się dla mnie jedyny aktorem, który byłby w stanie nadać Tommy’emu tego luzu, sznytu i charakterystycznego uśmieszku. Nie chcielibyście go spotkać na naszej drodze, ale już po pierwszym odcinku będziecie go uwielbiać.
Jedynym moim zarzutem wobec serialu jest to, że nie wykracza on poza pewne ramy (a przynajmniej do trzeciego odcinka) - nie byłem świadkiem ogromnego twistu, zmiany nastroju czy czegokolwiek, co sprawiłoby że krzyknąłbym “wow!”. “Burmistrz Kingstown” i “Lioness” zdołały to zrobić nieco później, więc pewnie i “Landman” dostanie taką szansę. Aha, bo bym zapomniał: czołówka serialu kompletnie nie pasuje do tej produkcji i choć rzadko to robię w przypadku jakichkolwiek serialu, tak przy “Landman” widziałem ją tylko raz.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu