Felietony

Aplikacja La Liga walczy z nielegalnymi transmisjami... w bardzo dziwny sposób

Jakub Szczęsny
Aplikacja La Liga walczy z nielegalnymi transmisjami... w bardzo dziwny sposób
Reklama

Oficjalna aplikacja La Liga, która może poszczycić się w Google Play ponad 10 milionami pobrań rości sobie prawa do używania mikrofonu oraz lokalizacji urządzenia. O ile co do lokalizacji umownie można nie mieć żadnych większych wątpliwości, tak już możliwość korzystania z modułu nagrywającego w smartfonie jest nieco... dziwne. Okazuje się, że w taki sposób twórcy programu chcą walczyć z nielicencjonowanymi transmisjami.

Możliwość nagrywania dźwięku przez aplikację została dodana do niej w piątek - od tego czasu w sieci odbywa się szeroka dyskusja nad tym, czy aby uprawnienia programu nie są zbyt rozległe. Jak się okazuje, twórcy dzięki możliwości użycia lokalizacji oraz mikrofonu chcą walczyć z nielegalnymi, nielicencjonowanymi transmisjami. Moduł nagrywania w aplikacji uaktywnia się tylko wtedy, gdy odbywają się mecze piłkarskie ligi hiszpańskiej - jeżeli za pomocą nagrań zostanie zidentyfikowana transmisja meczu, a lokalizacja urządzenia wskaże np. na pub, któremu nie udzielono licencji na publiczne odtwarzanie treści - poczynione zostaną dalsze kroki, aby proceder ukrócić. Sprytnie, ale czy wykorzystywanie do tego urządzeń użytkowników nie jest nieco "intruzywne"?

Reklama

Jak mówią przedstawiciele La Liga, aktywacja modułu nagrywającego odbywa się jedynie w momencie trwania transmisji meczów. La Liga nie ma bezpośredniego dostępu do samych nagrań - te "w locie" są konwertowane do kodu binarnego, który jest porównywany z kodem kontrolnym. Jeżeli wystąpi między nimi zgodność, La Liga wie, że aktualnie oglądasz mecz. Jeżeli zgodności nie będzie - dane są usuwane. Pozyskane informacje nie zawierają w sobie żadnych znaczników pozwalających na zidentyfikowanie użytkownika - przynajmniej tak twierdzi La Liga.


Czy użytkownicy mogą być pewni, co dzieje się z nagraniami?

To tylko słowa przedstawicieli firmy stojącej za ligą hiszpańską. Nie wiadomo w jaki sposób te dane są konwertowane i czy rzeczywiście nie ma możliwości przywrócenia ich do pliku dźwiękowego. Już sam fakt, że aplikacja jest w stanie pozyskiwać nagrania, na pewno nadaje im atrybuty dotyczące czasu oraz ID instalacji (najpewniej zapisuje także informacje o adresie IP) wskazuje, że La Liga ma dostęp do całkiem sporych pokładów danych użytkowników. I oczywiście rekomenduje się im, aby nie zgadzali się na udzielenie programowi uprawnień do korzystania z mikrofonu.

Jak wykazują zasady publikowania aplikacji w sklepie Google Play, każdy przypadek zbierania newralgicznych danych o użytkownika powinien być jasno komunikowany przez twórcę programu - włącznie z celem, w jakim są one gromadzone oraz przetwarzane. La Liga w swojej aplikacji nie informuje jasno osób instalujących program o swoich zamiarach, co kłóci się z regulaminem stworzonym przez Google. Pytanie teraz, czy to La Liga będzie musiała ustąpić i zaprzestać takich praktyk, czy też znajdzie się furtka, którą usługodawca zwyczajnie wykorzysta.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama