Zapowiedzianego kiedyś miliona aut elektrycznych na polskich drogach w roku 2025 raczej się nie doczekamy - to nierealny cel nie tylko dla Polaków, lecz nawet dla bogatszych, zachodnich społeczeństw. Ale biznes powinien się rozwijać, także nad Wisłą. Aby tak się stało potrzebna jest jednak infrastruktura, stacje ładowania dla pojazdów elektrycznych. Jeśli spełnią się zapowiedzi naukowców z Lublina, takie urządzenia powinny się pojawić w latarniach ulicznych - to rozwiązałoby kilka problemów.
Polacy łączą ładowarki do aut elektrycznych z latarniami ulicznymi. Kiedy pierwsze instalacje?
Ładowarki do elektryków to bardzo istotna kwestia, gdy mowa o rozwoju elektromobilności. Analogicznie do stacji benzynowych w przypadku aut z silnikiem spalinowym - bez nich ten segment rynku nie może się dynamicznie rozwijać. Tymczasem w Polsce sytuacja wygląda... tragicznie. Infrastruktury brakuje, chociaż przybywa doniesień o kolejnych inwestycjach. Na ten rynek zamierza wejść m.in. Polska Grupa Energetyczna, przed niespełna rokiem pisałem też o planach słowackiej firmy Greenway Infrastructure, która
zamierza stworzyć sieć szybkiego ładowania samochodów elektrycznych. Pierwsza stacja powstała w Galerii Mokotów w Warszawie, w ciągu dwóch lat ma ich powstać około 70-80. Zostaną rozlokowane wzdłuż ważnych tras przecinających nasz kraj. Średni czas ładowania ma wynosić kilkadziesiąt minut.[źródło]
Na tym koniec? Nie, pojawiają się też doniesienia z Lublina, konkretnie z Katedry Napędów i Maszyn Elektrycznych Politechniki Lubelskiej. Tamtejsi naukowcy chcą, by ładowarki były instalowane w latarniach ulicznych. Zdaniem twórców, sprzęt o mocy 50 kW mógłby ładować pojazd w krótkim czasie, a jego największą zaletą jest to, że nie zajmuje dodatkowego miejsca w przestrzeni miejskiej:
– To rozwiązanie pozwala na zastosowanie ładowarki w miejscach, gdzie kiedyś już była latarnia albo jest potrzeba zbudowania takiej latarni i można te dwie funkcje ze sobą połączyć. Gdy market, który chce wymienić wszystkie swoje latarnie na nowe, LED-owe, wymienia je na takie z funkcją ładowarki – tłumaczy dr Dariusz Zieliński.[źródło]
Czytaj dalej poniżej
Pierwsze urządzenia mają stanąć w ciągu dwóch najbliższych lat. Ciekawe jest to, że ładowarki według tego pomysłu będą miały otwartą licencję. Firmy zainteresowane tym rozwiązaniem mogą się zgłosić do twórców po dokumentację umożliwiającą produkcję urządzeń (prognozowany koszt produkcji jednej ładowarki to 40 tysięcy złotych). Potem będą po prostu uiszczać opłaty licencyjne. A co z opłatami klientów? I w tym przypadku pojawia się intrygujący pomysł:
Aby skorzystać z tego rozwiązania, wystarczy wcześniej ściągnąć na telefon specjalną aplikację, poprzez którą można będzie zarezerwować konkretną ładowarkę. System będzie połączony z operatorem sieci elektrycznej, dzięki czemu koszty ładowania samochodu będą doliczane do faktury za zużycie energii w gospodarstwie domowym.[źródło]
Zaznaczę, że nie należy się spodziewać szybkiego rozwoju tego projektu - on na razie raczkuje, a w najbliższych latach raczej nie nastąpi masowe stawianie takich latarni. Trzeba też zauważyć, że Polacy nie wpadli na ten pomysł jako pierwsi. Już w 2014 roku pisałem, że podobnie widzi to jeden z niemieckich koncernów:
BMW planuje w przyszłym roku ruszyć z pilotażowym projektem zwiększania zagęszczenia stacji ładowania samochodów. Wykorzystają przy tym już istniejącą infrastrukturę – lampy uliczne. Nie będzie oczywiście tak, że do starej lampy nagle da się podłączyć samochód – proces bardziej złożony, BMW opracowało tu nowe produkty. Na razie testują je przed swoją siedzibą, niedługo skala ma się zwiększyć i okaże się, czy takie podejście ma sens. Moim skromnym zdaniem, ma – nie ingeruje się niepotrzebnie w przestrzeń publiczną, nie zawala jej dodatkowymi elementami.[źródło]
Reklama
Oczywiście fakt, że ktoś inny był pierwszy nie oznacza w tym przypadku, że naukowcy z Lublina mają zwijać interes - oby postarali się to rozkręcić, zainteresować inicjatywą biznes, urzędników, polityków. Powtórzę: w Polsce brakuje infrastruktury dla rozwoju elektromobilności i pole do popisu jest tu olbrzymie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu