Wracamy do tematu Ubera i tym razem mam informacje, które pewnie ucieszą taksówkarzy i pozostałych przeciwników amerykańskiej korporacji, proponowanego przez nią modelu biznesowego: w Krakowie przeprowadzono kontrole kierowców (i ich aut) współpracujących z Uberem, posypały się kary na łączną sumę kilkudziesięciu tysiecy złotych. Co ciekawe, pojawił się w tym wszystkim wątek jakiejś licznej grupy mężczyzn, która miała utrudniać prowadzenie czynności. Urzędnicy na szczeblu centralnym niedawno zapewniali, że nie będą zwalczać Ubera, teraz takie doniesienia - trudno się w tym odnaleźć...
Kłopoty uberowców w Krakowie - są kontrole i kary. Ale kierowcy nie składają broni i jednoczą siły
Kraków od dawna "gości" Ubera, usługa nie pojawiła się w tym mieście w przed tygodniem. Co więcej, pod koniec ubiegłego roku pisaliśmy, że w stolicy Małopolski powstanie centrum usług Ubera
Zostanie ona ulokowane w Krakowie, ale ma obsługiwać aż 4 największe rynki z regionu EMEA. Uber zamierza w ciągu najbliższych lat zainwestować w nasz rynek 38 mln złotych. Do 2017 roku zatrudnienie znajdzie tutaj 140 osób. Proces rekrutacji rusza już teraz. Poszukiwani są menadżerowie operacyjni oraz osoby do zarządzania społecznością. Wszystkie oferty znajdziecie na stronie Ubera, natomiast strona nowego COE została udostępniona pod adresem uberkrakow.com. W styczniu zostaną poczynione pierwsze kroki w kierunku rozpoczęcia działalności placówki.[źródło]
Mowa zatem o dość istotnym mieście z punktu widzenia Ubera. Przynajmniej w naszym regionie. Dlatego nie można obojętnie przejść obok doniesień, iż Kraków "bierze się" za uberowców. Zwłaszcza w świetle niedawnych deklaracji.
Rząd umywa ręce
Pisałem niedawno, że nasze władze centralne nie zamierzają podejmować walki z korporacją, w tym przypadku rodzimi urzędnicy poszli pod rękę z biurokratami europejskimi:
W Rzeczpospolitej pojawił się tekst "Uber ma zielone światło", który prawdopodobnie zirytuje taksówkarzy i uraduje „uberowców”. Wynika z niego, że polski rząd nie zamierza walczyć z amerykańską korporacją. Kazimierz Smoliński, wiceminister infrastruktury, mówi wprost, że sektor taksówkarski musi sobie sam radzić z konkurencją – może i deregulacja tego biznesu poszła w naszym kraju za daleko, ale teraz nie da się tego zmienić. Przynajmniej władze nie zamierzają tego zmieniać, nie chcą zwalczać korporacji zakazami i nakazami. Co ciekawe, niebawem dojdzie w Krakowie do spotkania wicepremiera Jarosława Gowina z jednym z top menedżerów Ubera – to raczej zapowiedź współpracy niż walki.[źródło]
Jednych taki rozwój wypadków pewnie cieszy i nie mówię tu tylko o kierowcach Ubera, lecz również o klientach, ale znajdą się także osoby (i znowu: nie będą to wyłącznie taksówkarze), które stwierdzą, że coś tu jest nie tak - urzędnicy nie zamierzają bronić "rodzimego" biznesu? Pojawiły się doniesienia o działaniach, jakie zamierzają podjąć taksówkarze i w tym przypadku nie chodziło już o obrzucanie samochodów fekaliami, głośno mówiło się o pozwach zbiorowych. Napięcie rosło, a ja zastanawiałem się, jakie będą tego konsekwencje. Zwłaszcza w Krakowie. Taksówkarze urządzali już protesty w tym mieście, blokowali ulice jadąc w kolumnie i tym samym paraliżowali ruch w mieście. A gdyby tak powtórzyli to za miesiąc...?
W dniach 26–31 lipca 2016 roku Kraków będzie gospodarzem Światowych Dni Młodzieży. Miasto odwiedzi minimum kilkaset tysięcy osób, obawy o komunikację w tym czasie, jej paraliż, nie są bezzasadne. Wyobraźmy sobie, że taksówkarze właśnie wtedy postanowią zaprotestować i głośno wyrazić swój sprzeciw. Demonstracja byłaby dla miasta katastrofą, chaos gwarantowany, Kraków stoi. Niby kiepski czas, bo traci się solidne źródło zysków, ale są rzeczy ważne i ważniejsze. A dla taksówkarzy ważniejsze jest chyba wyrugowanie Ubera. Dlatego nie zdziwiłbym się, gdyby pod koniec lipca doszło do pokazu siły.
Kraków nie jest bezczynny
Dawno nie słyszałem o kontrolach wymierzonych w "uberowców" (co nie znaczy, że ich nie było) aż tu nagle dowiaduję się, że Kraków postanowił działać, kilka dni temu pracownicy magistratu, inspektorzy Małopolskiego Inspektoratu Transportu Drogowego oraz policjanci przeprowadzili kontrole kierowców współpracujących z Uberem.
W wszystkich przypadkach stwierdzono wykonywanie usług przewozowych bez posiadania jakiejkolwiek wymaganej licencji na wykonywanie transportu drogowego osób oraz wykonywanie przewozu okazjonalnego samochodem niespełniającym kryterium konstrukcyjnego określonego w art. 18 ust. 4a ustawy o transporcie drogowym. Inspektorzy ITD wszczęli wobec pięciu przewoźników postępowania administracyjne w sprawie nałożenia kar pieniężnych na łączną sumę 80 tysięcy złotych (po 8 tys. zł za każde naruszenie). Ponadto, inspektorzy ITD zatrzymali dowód rejestracyjny za brak nalepki kontrolnej i niewłaściwego mocowania akumulatora oraz prawo jazdy z powodu znaczącego uszkodzenia dokumentu uniemożliwiającego jego odczytanie. Natomiast w jednym przypadku zostało wszczęte przez pracownika Urzędu Miasta Krakowa postępowanie wyjaśniające zmierzające do skierowania do sądu wniosku o ukaranie kierowcy za wykroczenie przeciwko porządkowi publicznemu z art. 601 § 1 Kodeksu wykroczeń, za który to czyn kierowcy grozi kara ograniczenia wolności albo kara grzywny do 5 tys. zł.
Ponadto, wszyscy przewoźnicy popełnili nieprawidłowości skarbowe, polegające na niezaewidencjonowaniu sprzedaży usługi za pomocą kasy fiskalnej. Nieprawidłowości te zostaną zgłoszone do właściwych urzędów skarbowych, które orzekając na podstawie Kodeksu karnego skarbowego – nakładają na kierowców mandaty karne.[źródło]
Reklama
Dzieje się i dziać będzie się nadal, bo wedle zapowiedzi należy się spodziewać kolejnych kontroli. Czy miasto w ten sposób chce uspokoić taksówkarzy, pokazać, że coś robi? Nie wykluczam takiej odpowiedzi. Jednocześnie zastanawiam się, czy te kontrole przyniosą skutki, czy uda się egzekwować kary: sprawy mogą się naprawdę długo ciągnąć, na co są już przykłady. To jednak nie wszystko - pojawiły się też doniesienia o "wsparciu", jakiego kontrolowanym kierowcom udzielała jakaś grupa mężczyzn:
- Na placu pojawili się nieznajomi mężczyźni. Gdy zapytaliśmy, co robią, odpowiedzieli, że zostali wezwani przez kolegę, który jest przesłuchiwany przez funkcjonariuszy ITD - relacjonuje Wiesław Szanduła. - Wyprosiliśmy ich z parkingu i zamknęliśmy bramę. Chwilę później za ogrodzeniem zgromadziło się około 30 osób, które demonstracyjnie filmowały i fotografowały prowadzone czynności. Pod adresem moich pracowników padały zaczepne, uszczypliwe słowa i choć nie były to groźby, sytuacja była nerwowa.[źródło]
Wersja Szanduły, pracownika krakowskiego magistratu, została potwierdzona przez świadka, ale policjanci opisują to inaczej - mężczyzn było ponoć znacznie mniej, w stosunku do funkcjonariuszy nie były też używane wyzwiska, więc nie reagowali. Bez względu na to, ilu mężczyzn pojawiło się na miejscu zdarzenia, widać, że kierowcy Ubera zaczynają się organizować - najwyraźniej podziałały na nich akcje taksówkarzy. Pewnie chodzi też o kolejne kontrole: urzędnicy zostali nagrani, sfotografowani, kierowcy dowiedzą się, kogo mają unikać. Podobno są też stosowane inne metody, by utrudnić pracę kontrolerom:
Szanduła musiał wcześniej założyć nowe konta w aplikacji, bo dotychczasowe, których używał jego zespół, zostały bez podania przyczyny... zdezaktualizowane, a używane przez urzędników karty kredytowe zastrzeżone przez Ubera.[źródło]
Ciekawa sytuacja: władze centralne odsuwają problem, lokalne podejmują rękawicę, prawdopodobnie z uwagi na reakcję taksówkarzy (to oczywiście jeden z powodów), uberowcy nie zamierzają składać broni. Taksówkarze pewnie też nie. Wydaje się, że ten spór prędko się nie zakończy. Może rację mają ci, którzy twierdzą, że autonomiczne samochody pogodzą obie grupy? Wtedy i urzędnicy będą musieli znaleźć sobie nowe zajęcie...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu