Tesla w ostatnim czasie dosyć znacząco podniosła ceny nie tylko oprogramowania Autopilot ale również swoich aut, argumentując to rosnącymi kosztami. Nieco się to kłóci z tym, co na konferencji Goldman Sachs powiedział wiceprezes tej spółki.
Produkcja baterii kluczem do przyszłości
Kilka dni temu Martin Viecha, wiceprezes Tesli, był gościem technologicznej konferencji dla inwestorów zorganizowanej przez bank inwestycyjny Goldman Sachs. Wydarzenie odbywało się za zamkniętymi drzwiami ale jeden z jego uczestników podzielił się ciekawymi informacjami z amerykańskim Business Insiderem. Z jego relacji wynika kilka bardzo ciekawych faktów. Martin Viecha przedstawił ogólny plan Tesli i trendy w całej branży samochodów elektrycznych na najbliższe 5 lat. Według niego kluczową kwestią dla rozwoju każdej firmy będzie dostępność baterii. Jeśli firmy nie będą w stanie zapewnić sobie odpowiedniej ilości ogniw, to siłą rzeczy będą musiały ograniczać sprzedaż. Tesla mocno pracuje nad tym aby zapewnić sobie dostawy nie tylko baterii, ale przede wszystkim surowców potrzebnych do ich produkcji takich jak lit czy kobalt.
Według The Wall Street Journal, spółka Elona Muska zmieniła nawet w ostatnim czasie swoje plany dotyczące produkcji baterii w fabryce pod Berlinem. Miał tam powstać spory kompleks zapewniający ogniwa dla produkowanych tam samochodów, ale sytuacja się zmieniła. W zeszłym tygodniu Joe Biden podpisał ustawę Inflation Reduction Act, której elementem jest między innymi zachęcanie firm do produkcji akumulatorów na terenie Stanów Zjednoczonych. W zamian można uzyskać obniżkę podatku, która w rezultacie obniży koszty produkcji baterii nawet o 1/3. Firmy produkujące same ogniwa mogą dostać nawet 35 USD za każdą kWh pojemności i dodatkowe 10 USD za każdą kWh całej baterii przygotowanej do montażu w samochodzie. Dzięki temu w najbliższych latach USA ma stać się znaczącym graczem na tym rynku. Tesla nie zamierza takiej okazji przepuścić i sprzęt z Berlina transportowany jest do Teksasu, gdzie fabryka akumulatorów powstanie w pierwszej kolejności.
Średni koszt produkcji samochodu to 36 000 USD
Martin Viecha pochwalił się też, że w 2017 roku średni koszt produkcji samochodu Tesli wynosił 84 000 USD, podczas gdy obecnie jest to 36 000 USD. W ciągu 5 lat średni koszt produkcji spadł zatem o blisko 50 000 USD, co w rezultacie pozwoliło Tesli wreszcie osiągać zyski. Nie przeszkodziło to jednak firmie jednocześnie podnosić ceny swoich samochodów, które pod pretekstem inflacji drożeją co kilka miesięcy. Wiceprezes przewiduje natomiast, że średni koszt nadal będzie spadał, ale nie dzięki niższym cenom baterii, a optymalizacjom w procesie produkcji. Nowe fabryki w Szanghaju i Berlinie są na tyle zautomatyzowane, że koszt produkcji w przeliczeniu na jeden egzemplarz jest w nich znacznie niższy niż w pierwszej fabryce we Fremont w Kalifornii.
Viecha został również zapytany o zapowiadany od wielu lat tańszy model samochodu elektrycznego. Wiceprezes Tesli nie wykluczył, że kiedyś pojawi się w ofercie mały hatchback, ale obecnie popyt na Model 3 i Model Y przerasta oczekiwania Tesli i zwyczajnie produkcja jeszcze tańszego auta nie ma ekonomicznego sensu. Taki pojazd może pojawić się na rynku w perspektywie 5 lat, podobnie jak zapowiadane przez Elona Muska robotaksówki. Viecha był jednak bardziej powściągliwy niż jego szef i uważa, co prawda że Autopilot wyjdzie z wersji beta jeszcze w tym roku, ale będzie to nadal system potrzebujący nadzoru kierowcy. Na pełną autonomię jeszcze musimy poczekać. Według niego masowe wykorzystanie tej funkcji do zbierania danych i przetwarzania ich przez sztuczną inteligencję jest najlepszą drogą do stworzenia niezawodnego systemu, ale do tego potrzeba czasu i jeszcze więcej danych.
źródło: Business Insider
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu