Aktualnie Księżyc jest celem numer jeden dla NASA, CNSA i ISRO, czyli największych agencji kosmicznych na świecie. A przecież człowiek już kiedyś tam był. Dlaczego zaprzestano latania tam i dlaczego chcemy tam wrócić?
Minęło ponad pół wieku od chwili, gdy Neil Armstrong postawił pierwszy krok na Księżycu, wypowiadając słynne słowa: „To jest mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości”. Od tamtej pory na Srebrnym Globie pojawiło się jeszcze 11 astronautów w ramach misji Apollo, a ostatnia z nich, Apollo 17, zakończyła się w grudniu 1972 roku. Od tamtej pory człowiek nie powrócił na Księżyc. Dlaczego? W świecie, gdzie technologia rozwija się w zawrotnym tempie, odpowiedź nie jest prosta. Jest to kwestia zarówno polityczna, ekonomiczna, jak i kulturowa.
Przez politykę zaczęliśmy, przez politykę przestaliśmy
Lądowanie na Księżycu nie było tylko triumfem nauki. To przede wszystkim polityczny kamień milowy w zimnowojennym wyścigu między Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim. Dla USA sukces Apollo 11 był wyrazem technologicznej dominacji i siły militarnej, ważnym w kontekście rywalizacji dwóch supermocarstw. Jak zauważył były administrator NASA, Jim Bridenstine, lądowanie na Księżycu było „konkurencją ideologii politycznych, ekonomicznych i technologicznych”.
Kiedy jednak w latach 70. napięcia zimnej wojny nieco zelżały, a priorytety polityczne zmieniły się, finansowanie programu Apollo straciło swoją podstawę. Amerykańska opinia publiczna, zmęczona kosztami związanymi z eksploracją kosmosu, zaczęła kwestionować sens wysyłania ludzi na Księżyc, zwłaszcza gdy na Ziemi mnożyły się problemy społeczne, takie jak ruchy praw obywatelskich czy wojna w Wietnamie. W efekcie zaplanowane misje Apollo 18, 19 i 20 zostały odwołane, a era księżycowych podbojów dobiegła końca.
Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze
Program Apollo był astronomicznie drogi. Koszt wszystkich misji, uwzględniając inflację, wyniósł około 280 miliardów dolarów. W latach 60. NASA otrzymywała aż 5% PKB USA, co pozwoliło na realizację tak ambitnych przedsięwzięć. Dziś budżet agencji wynosi mniej niż 0,5% PKB, co jest kwotą niewystarczającą na kolejne załogowe misje księżycowe.
Koszty eksploracji kosmosu wzrosły również z powodu zmiany podejścia do bezpieczeństwa i technologii. Program Artemis, mający przywrócić człowieka na Księżyc, zakłada tygodniowy pobyt astronautów na powierzchni, intensywne badania naukowe oraz większy margines bezpieczeństwa niż w latach 60. To wszystko sprawia, że koszty są gigantyczne – szacuje się je na 93 miliardy dolarów do 2025 roku.
Podczas misji Apollo głównym celem było pokonanie Sowietów w kosmicznym wyścigu. Nacisk na szybkie osiągnięcie celu powodował, że akceptowano wyższy poziom ryzyka, czego dowodem jest tragiczna katastrofa Apollo 1. Dziś społeczeństwa nie akceptują takiego podejścia – każde życie jest bezcenne, a margines błędu musi być minimalny. Zwiększenie wymagań bezpieczeństwa wydłuża czas realizacji misji i podnosi koszty.
Ponadto dzisiejsze misje są bardziej skomplikowane technologicznie. Podczas gdy astronauci Apollo spędzali na Księżycu jedynie kilka dni, program Artemis zakłada stworzenie infrastruktury do długoterminowej obecności człowieka na Księżycu. To nie tylko większe wyzwanie logistyczne, ale także naukowe – wymaga zaprojektowania systemów wspierających życie przez dłuższy czas oraz zapewnienia bezpieczeństwa w razie nieprzewidzianych problemów.\
Czy powrót na Księżyc jest potrzebny?
W latach 60. lądowanie na Księżycu było symbolem narodowego prestiżu. Dziś, choć misje kosmiczne nadal są elementem polityki międzynarodowej, ich znaczenie zmniejszyło się. Państwa takie jak Chiny czy Indie rozwijają własne programy kosmiczne, ale ich tempo i skala są znacznie mniejsze niż w czasach zimnej wojny.
Część ekspertów twierdzi, że zasoby i wysiłki powinny być skierowane na inne cele – eksplorację Marsa, rozwój technologii pozwalających na podróże międzygwiezdne czy rozwiązanie problemów na Ziemi, takich jak zmiany klimatyczne. Jednak powrót na Księżyc ma również swoje argumenty – może służyć jako poligon doświadczalny dla technologii, które w przyszłości umożliwią loty na Marsa i dalej.
Grafika: depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu