Felietony

Korona Królów. Brzydkie kaczątko, które przez lata dojrzało

Patryk Łobaza
Korona Królów. Brzydkie kaczątko, które przez lata dojrzało
Reklama

Od początku emisji pierwszych odcinków Korony Królów minęło już ponad 6 lat. Czas na ponownie rozliczenie tego serialu.

Kiedy „Korona Królów” pojawiła się na ekranach w 2018 roku, od razu wzbudziła emocje, choć niestety nie zawsze pozytywne. Reklamowany jako polska odpowiedź na tureckie „Wspaniałe stulecie”, serial od początku spotkał się z krytyką za tandetne kostiumy, niedbałe dialogi i słabe aktorstwo. Widzowie porównywali go raczej do osławionego „Wiedźmina” z 2002 roku, a nie do epickich seriali historycznych, takich jak „Dynastia Tudorów” czy „Rodzina Borgiów”. Opinie były ostre i często brutalne – „superprodukcja specjalnej troski”, czy "Świat Według Piastów" to tylko jedne z wielu ironicznych komentarzy, które pojawiały się w recenzjach i w mediach społecznościowych.

Reklama

W pierwszych sezonach, gdy fabuła skupiała się na życiu Kazimierza Wielkiego, widzowie narzekali na niską jakość wykonania. Budżet, co było widoczne gołym okiem, nie dorównywał innym, zagranicznym produkcjom. Kostiumy wyglądały, jakby były wypożyczone z teatru, a dialogi przypominały szkolne akademie, a nie realistyczną, dynamiczną rozmowę pomiędzy średniowiecznymi władcami. Scenografia była uboga, a wiele scen rozgrywało się w ciasnych kadrach, co sugerowało brak środków na szersze, bardziej widowiskowe ujęcia.

Pewnie wbiję teraz kij w mrowisko, ale serial podobał mi się od samego początku. Kilka pierwszych odcinków rzeczywiście wyglądało jak totalna tandeta, ale to ze względu na postać Łokietka, który wyglądał po prostu karykaturalnie. Wiadomo, nie traktowałem tego, jak jakieś arcydzieło, ale ze względu na moje zainteresowania historią i zamiłowanie do seriali kostiumowych (choć nie tych telenowelowych), traktowałem Koronę Królów jako lekki serial o życiu w średniowiecznej Polsce.

Jagiellonowie — nowe otwarcie?

Myślę, że nawet najwięksi "hejterzy" i krytycy serialu z pewnością przyznają, że wraz z początkiem serii "Jagiellonowie", Korona Królów znacznie dojrzała. Początkowe zarzuty o tandetność i niedopracowanie zaczęły odchodzić w niepamięć, a twórcy zyskali czas, by poprawić wiele błędów. Kolejne sezony charakteryzują się lepszą jakością kostiumów, bardziej rozbudowaną scenografią i, co najważniejsze, dojrzalszymi scenariuszami.

Twórcy serialu bardzo dobrze operują dynamiczną zmianą klimatu, gdzie dworskie intrygi przeplatają się z lżejszymi wątkami życia codziennego biedniejszych krakowskich mieszczan. Coraz częściej stawiają również na szersze kadry, w opozycji do tego, co prezentowano w pierwszych serialach. Na docenienie zasługuje również o wiele lepsze oświetlenie, sprawiające, że serial prezentuje się minimalnie mroczniej.

TVP/ Kadr z serialu Korona Królów Jagiellonowie

Ważnym aspektem dojrzewania serialu jest również podejście do historii. O ile początkowo wydawało się, że „Korona Królów” stawia bardziej na widowiskowość i w nieudolny sposób próbuje naśladować zachodnie superprodukcje, to teraz zaczęła zyskiwać na autentyczności. Przedstawienie władców, ich dylematów i politycznych intryg nabrało większej głębi. Widzowie, którzy początkowo zniechęceni byli dość powierzchownym podejściem do historii, teraz mogą dostrzec bardziej złożone aspekty rządów Jagiellonów, a także codziennych wyzwań, z jakimi musieli się mierzyć.

Warto też zwrócić uwagę na to, że zmieniająca się narracja pozwoliła na lepsze rozwinięcie postaci kobiecych. Początkowo często traktowane jako tło dla politycznych intryg, teraz zaczynają odgrywać ważniejszą rolę w opowieści. Średniowieczne kobiety, mimo że żyły w czasach, gdy ich pozycja społeczna była ograniczona, w serialu zaczynają pokazywać swoją siłę, spryt i zdolność do wpływania na losy państwa. Takie postaci jak Femka, czy Saule stają się symbolami rosnącej roli kobiet na zdarzenia z tamtego okresu. Doskonale pokazana jest również ścieżka królowej Anny Cylejskiej, która z impulsywnego i wiecznie obrażonego podlotka dojrzała do ważnej figury politycznej. Nadal jednak pojawia się spora krytyka kobiecych postaci, szczególnie skupiona wokół Zofii Holszańskiej, której zarzuca się zbytnią uległość. Jednak raczej nie chodzi tu o grę aktorską, lecz samą postać.

Druga szansa dla Korony Królów?

Myślę, że Koronie Królów warto dać drugą szansę. Jeżeli z jakiegoś powodu trudno wam było przedrzeć się przez pierwsze sezony, to nic straconego. "Jagiellonów" można potraktować nawet jako osobny twór. Oczywiście, serial nie jest bez wad. Wciąż można spotkać się z zarzutami dotyczącymi niektórych aspektów produkcji, takich jak gra aktorska czy drobne błędy historyczne. Mało widowiskowo i sztucznie wyglądają też bitwy i potyczki zbrojne. Jednak to, co „Korona Królów” zyskała wraz z nowymi sezonami, to przede wszystkim rozwój i dojrzałość. W przeciwieństwie do początkowych lat emisji, serial staje się coraz bardziej autentyczny, a fabuła – coraz bardziej angażująca.

Reklama

Opinie widzów również uległy zmianie. Wystarczy porównać oceny na stronach typu Filmweb, gdzie bardzo słabe oceny pierwotnej Korony Królów zderzają się ze średnimi i całkiem niezłymi ocenami "Jagiellonów". A najlepiej, zamiast sugerować się innymi, samodzielnie włączyć kilka odcinków i ocenić.

Grafika: TVP

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama