Konsole do gier stały się ostatnio najbardziej rozsądnym wyborem dla graczy. Rasowe, wydajne komputery stacjonarne są obecnie mało opłacalne z uwagi na niezwykle wysoką cenę podzespołów dla nich, a w największym stopniu dotyczy to kart graficznych. Kto jeszcze nie słyszał o kryzysie wywołanym przez górników, zajmujących się kryptowalutami. Ta rynkowa zmiana nie mogła umknąć uwadze Google. Producent zamierza stworzyć własny produkt, jednak droga do niego może być niezwykle kręta.
Konsola Google wygra z PlayStation 5 i nowym Xboxem? Niespodziewany gracz zaatakuje
Ciągłe zmiany
Dotychczas Google skupiało się na tworzeniu hardware’u, jednak skupionego wokół urządzeń mobilnych, które pozwalały wykorzystać pełen potencjał ich usług oraz były po prostu nowoczesne. Amerykanie nie chcieli zajmować się czymś przestarzałym. Również segmenty zdominowane przez kogoś nie stanowiły dla nich łakomego kąska – w końcu ma się to zmienić.
Rynek gier ewoluował. Aktualnie największym zainteresowaniem cieszą się konsole, które z racji swojej opłacalności oraz dopracowania zdobywają rzesze nowych klientów. #PCMasterRace traci na znaczeniu. Jednocześnie ludzie pokochali tytuły na swoich telefonach – właśnie na nich spędzają średnio coraz więcej czasu zanurzając się w wirtualny świat. W sumie firma z Mountain View na podstawie swojego doświadczenia mogłaby stworzyć ciekawą usługę i samo urządzenie.
Gaming w modzie
Gry Sklepu Play, YouTube Gaming – ogółem Google ma podstawy oraz wiedzę, żeby zbudować własny ekosystem, konkurencyjny dla już obecnych. Nie da się ukryć, że to właśnie na ich Youtubie możemy oglądać najwięcej gameplayów, a usługa Gaming ma stanąć w szranki z Twitchem. Muszę przyznać, że w tej kwestii robi się coraz ciekawiej. Powoli nadchodzi czas na kolejny krok.
Według raportu The Information Google pracuje nad nową usługą, streamingującą gry, która wymagałaby przystawki do telewizora, Chromecast, albo nawet ich własnej konsoli. Oferta ta miałaby działać na podobnych zasadach, co PlayStation Now – użytkownik płaci abonament i uzyskuje dostęp do kolekcji różnorodnych tytułów. Uruchamiane one są na zewnętrznych komputerach i przesyłane za pośrednictwem internetu do użytkownika. Moim zdaniem taka chmura obliczeniowa to przyszłość, jednak jeszcze niezbyt realna. W końcu budowa odpowiednio wydajnej infrastruktury to kosztowne, czasochłonne przedsięwzięcie.
Usługa nosi nazwę kodową Yeti. Jest we wczesnej fazie testów, wspiera pady, co jest o tyle interesujące, że na Chromecasty nigdy żadne nie powstały. Wychodzi na to, że Amerykanie rzeczywiście pracują nad własnym sprzętem.
Historia zatacza koło
Podobno ta nowość szykowana jest już od dwóch lat. Pierwotnie miała zostać zaprezentowana w 2017 roku, jednak z nieznanych bliżej powodów cały projekt anulowano. Potwierdzeniem działań Google w tym obszarze jest zatrudnienie Phila Harrisona. Ten specjalista piętnaście lat spędził w dziale Sony zajmującym się Playstation oraz trzy pracując na Xboxem, a teraz odpowiada za hardware u wyszukiwarkowego giganta. Cała sytuacja robi się coraz ciekawsza.
Niestety wielką zagadką zostaje to, z jakiej biblioteki korzystałaby konsola Google. Same tytuły ze Sklepu Play nie pozwoliłyby jej wygrać z Playstation czy Xboxem, podczas gdy bardziej ambitne, szczególnie AAA, wykreowałyby ją na jednego z kluczowych graczy. Zresztą technologia streamingu daje tutaj spore pole do popisu przez producenta. W dodatku pakiet łączony, tj. obejmujący zarówno gry, jak i filmy czy muzykę z usług Google Play, mogłyby stanowić ciekawą ofertę. Powoli ekosystem Amerykanów staje się coraz pełniejszy. Chcą już być absolutnie wszędzie.
źródło: The Information przez Ars Technica
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu