Samsung

Klienci chcą rewolucyjnego gadżetu, a Samsung sprzedaje im pomidory

Maciej Sikorski
Klienci chcą rewolucyjnego gadżetu, a Samsung sprzedaje im pomidory
Reklama

Dziwne rzeczy dzieją się wokół produktu Samsung Galaxy Gear. Co ciekawe, największa w tym zasługa pracowników koreańskiej firmy, którzy na przestrzeni...

Dziwne rzeczy dzieją się wokół produktu Samsung Galaxy Gear. Co ciekawe, największa w tym zasługa pracowników koreańskiej firmy, którzy na przestrzeni paru dni zdołali mnie zadziwić przynajmniej dwa razy. I sam już nie wiem, czy większą konsternację wywołało porównywanie smartwatcha azjatyckiego giganta do pomidora czy reklamowanie go w towarzystwie majtek. Przy tym dziwne doniesienia dotyczące sprzedaży produktu schodzą na dalszy plan…

Reklama

Zacznę od końca, ponieważ taka była (chyba) kolejność wydarzeń. Ile sztuk Galaxy Gear zdołał sprzedać Samsung? Wedle koreańskich dziennikarzy, zaledwie 50 tys. Można oczywiście bronić tego wyniku relatywnie niedawną premierą, dostępnością, współpracą urządzenia tylko z niektórymi smartfonami, świeżością samej gamy urządzeń… Jeśli ktoś się uprze, to udowodni nawet, że to solidny rezultat. Przyjmując w miarę obiektywne kryteria, trudno jednak przyklasnąć Samsungowi – jeżeli faktycznie do tej pory sprzedali kilkadziesiąt tysięcy zegarków, to zaliczyli poważny falstart. Pojawiło się jednak słowo „jeżeli” i nie był to przypadek.

Na doniesienia dotyczące kiepskiej sprzedaży smartwatcha Samsung zareagował dość szybko i poinformował, że jego sprzęt jest "najpopularniejszym inteligentnym zegarkiem świata" (brzmi nieźle, ale trudno znaleźć dzisiaj realną konkurencję dla tego produktu). Nie skończyło się na suchych przechwałkach – Samsung dorzucił liczbę sprzedanych gadżetów: 800 tys. sztuk. Trzeba przyznać, że rozstrzał w przywołanych wynikach jest dość poważny i trudno stwierdzić, kto mija się tu z prawdą. Należy oczywiście przyjąć, że to producent podaje właściwe dane, ale wówczas pojawia się pytanie, skąd swoje informacje czerpią lokalni dziennikarze, którzy powinni być dość dobrze zorientowani w sytuacji?

Załóżmy, że Samsungowi udało się sprzedać 800 tys. zegarków. Dobry wynik? Jeśli weźmie się pod uwagę wspomniane już czynniki oraz cenę (całkiem sporą), spore rozmiary urządzenia, krótki czas pracy na jednym ładowaniu czy małą liczbę aplikacji, to wypada stwierdzić, iż Koreańczykom poszło całkiem nieźle. Zwłaszcza, że spora część analityków, blogerów, dziennikarzy oraz wszelkiej maści testerów oceniła ten produkt negatywnie i uznała go raczej za prototyp niż pełnowartościowy produkt albo nawet nie doszukała się sensu wypuszczania takiego urządzenia na rynek. Najśmieszniejsze (a może najdziwniejsze i irytujące) jest to, że w podobny sposób produkt ocenił jeden z menedżerów Samsunga.

David Eun, czyli człowiek wysoko postawiony w Samsungu i odpowiedzialny m.in. za innowacyjność korporacji, porównał Galaxy Gear do "małego zielonego pomidora". W ten sposób chciał on usprawiedliwić krytykę, z jaką zderzył się smartwatch. Tłumaczył, że tworzenie nowego urządzenia to proces, który trwa jakiś czas i nie należy się spodziewać od razu wspaniałych efektów. Aby pomidor stał się duży i czerwony, trzeba przy nim pracować. Tym samym nie ma sensu krytykować owocu, który nie dojrzał i nie nadaje się do zerwania. Niby wszystko jest ok, ale przyznam szczerze, iż nie do końca rozumiem linię obrony Samsunga. Klienci, którzy zainwestowali w zegarek tej firmy też mogą się drapać w głowę i zastanawiać, dlaczego sprzedano im niegotowy produkt.

Słowa menedżera Samsunga miałyby sens w przypadku, gdy firma przywozi swój zegarek na targi i daje się nim pobawić gościom imprezy. Ci ostatni narzekają, ale wówczas można im powiedzieć: spokojnie, pracujemy nad tym produktem. Póki co to zielony pomidor. W najbliższych kwartałach będzie dojrzewał w naszych pracowniach i fabrykach, a za rok przywieziemy tu coś wspaniałego. Taki scenariusz wydaje mi się bardziej sensowny niż opcja: sprzedaliśmy kilkaset tysięcy urządzeń, które trudno uznać za gotowe i wartościowe. Może i nie jest to gadżet roku, ale przynajmniej osiągnęliśmy najlepszy wynik w branży. To trochę niepoważne podejście i w pełni uzasadnia ono ataki krytyków firmy, którzy nazywają Samsunga technologicznym spamerem.

Na koniec jeszcze jeden motyw związany z zegarkiem, a ściślej pisząc, z jego reklamą. Inwencją twórczą wykazali się brytyjscy pracownicy Samsunga, którzy najwyraźniej śledzą postępy w karierze pewnej gwiazdki Disney’a:


Reklama

Dobry pomysł na promowanie zielonego pomidora? Mnie nie urzekł, choć jestem wielkim miłośnikiem szydery...

Źródła grafik: twitter.com, Samsung
Źródła informacji: businesskorea.co.kr, reuters.com, businessinsider.com

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama