Keychron K2 to klawiatura o której słyszałem wiele dobrego. Po latach nareszcie mam okazję sprawdzić jak wypada w akcji.
Klawiatura to akcesorium do komputera, na którym polegam każdego dnia. To ono pozwala mi na łatwą wymianę wiadomości, pisanie tekstów, no i jest na co dzień moim podstawowym narzędziem. Moimi ulubieńcami od dłuższego czasu pozostają produkty MX Keys i MX Keys Mini od Logitecha. Ale jako że czasem zdarza mi się też nieco pograć na komputerze, to fajnie jest mieć też mechaniczną klawiaturę w podorędziu. Ich rynek puchnie z każdym rokiem, a scena customowych klawiszy nieustannie rośnie w siłę. Od wyboru może się człowiekowi zakręcić w głowie, dlatego zamiast szaleć i kombinować — postanowiłem sprawdzić w akcji klasykę. Keychron K2 to klawiatura która zrobiła furorę już gdy wyszła — czyli dobrych kilka lat temu. Wielu internetowych celebrytów okrzyknęło ją najlepszą klawiaturą mechaniczną i po dziś dzień widać, że po dziś dzień pozostaje ich wyborem numer jeden, dzielnie stojąc na biurku. Jak Keychron K2 z czerwonymi przełącznikami wypada w 2022?
Keychron K2 - minimalizm w najlepszym tego słowa znaczeniu
Keychron sprzedaje swoje klawiatury w kilku konfiguracjach. Poza tym że możemy przebierać w kolejnych odsłonach ich produktów, mamy do wyboru także trzy rodzaje przełączników Gateron (czerwone, niebieskie, brązowe), opcję podłączania jej po BT lub za pośrednictwem kabla. W sklepie decydujemy się też na kolor podświetlenia: biały albo RGB. Dstandardowo klawiatura przychodzi do nas w układzie klawiszy dla komputerów Apple — mamy Control, Option i Command jako klawisze funkcyjne. Ale w zestawie dostępne są zamienne klawisze, które za pośrednictwem dołączonego zestawu narzędzi możemy w prosty sposób samodzielnie wymienić i dostosować do własnych potrzeb (sprawdziłem, ich wyjęcie jest naprawdę dziecinnie proste). Bonusowo — jest też ciemny przycisk Escape i czerwony odpowiedzialny za zmianę trybu podświetlenia. Wszystko to osadzone jest na ramce z tworzywa sztucznego (choć producent sprzedaje także wariant osadzony w aluminiowej ramce). Na klawiaturę składają się 84 klawisze, a całośc ma wymiary 313 x 123 x 30/40 mm. Kompaktowa o klasycznym wyglądzie klawiatura. A jak wypada w akcji?
Mniej znaczy więcej
Uwielbiam klawiatury mechaniczne — uwielbiam na nich grać i pisać, ale nawet będąc ich ogromnym fanem wiem, że co za dużo to nie zdrowo. Dlatego liniowe przełączniki najcichcsze ze wszystkich trzech dostępnych opcji, w wariancie doskonale sprawdzającym się zarówno przy pracach biurowych jak i grach wideo są zawsze moim numerem jeden. I nie miejcie złudzeń: to wciąż mechaniczna klawiatura, która swoje klika, szumi i przeszkadza wszystkim co bardziej wrażliwym dookoła. Mimo wszystko przełączniki te potrzebują siły nacisku do aktywacji na poziomie 45g, punkt aktywacji to 2mm. Jeżeli macie już trochę przygód z mechanicznymi klawiaturami za sobą, to prawdopodobnie dobrze wiecie że to przełączniki charakteryzujące się sporą miękkością i łagodnością. Dlatego poza tym że fantastycznie sprawdzają się przy grach, to sam bardzo lubię je również do pisania. Na dłuższą metę sprawdzają się u mnie znacznie lepiej niż niebieskie — to taki daily driver, który po prosu działa i na którym można polegać.
No ale poza 84 klawiszami, Keychron K2 ma z boku jeszcze dwa suwaki. Może wyjaśnię co do czego, bo są ewidentnie najgorzej wykonanym elementem całej tej konstrukcji: okropnie nieczytelnym bez odpowiedniego podświetlenia, a fajnie byłoby też mieć w zestawie jakieś szkło powiększające (opcjonalnie: instrukcję ubsługi). Ten umiejscowiony wyżej pozwala przełączać się między systemami (Windows, macOS) — ten na dole zaś dotyczy opcji podlączenia: Bluetooth, wyłączenia klawiatury lub podłączenia za pośrednictwem kabla. Nad nimi znajduje się gniazdo USB typu C za pośrednictwem którego możemy podłączyć akcesorium kablem, albo naładować je.
Działa i świeci
Jako dążący do skrajnego minimalizmu na biurku użytkownik komputera, staram się rezygnować z kabli wszędzie tam, gdzie to możliwe. Milisekundy w grach wideo nie robią mi specjalnej różnicy, dlatego niemal natychmiast podłączyłem klawiaturę właśnie w ten sposób. Nieco obawiałem się o baterię — bo spotkałem się z opiniami, że to pięta achillesowa Keychrona K2. Specjalnie więc wybrałem opcję stałego podświetlenia całej konstrukcji kiedy korzystam z urządzenia. Korzystałem z niej przez kilkanaście dni — każdego dnia po kilka godzin i… wciąż nie udało mi się jej rozładować. Akcesorium automatycznie przełącza się w tryb czuwania po dziesięciu minutach bezczynności (można to wyłączyć kombinacją klawiszy fn+S+O) — co czasem bywa denerwujące. Dlaczego? Korzystając z macOS i połączenia Bluetooth, każdorazowo po wciśnięciu dowolnego klawisza Keychron K2 potrzebuje kilku, a nawet kilkunastu, sekund, by sparować się z komputerem i zacząć działać. Lojalnie ostrzegam bo wyobrażam sobie, że o ile dla mnie nie stanowi to większego problemu, to dla wielu tak długi czas oczekiwania może okazać się najzwyczajniej w świecie nie do zaakceptowania.
Producent obiecuje blisko 70 godzin pracy na jednym ładowaniu przy w pełni naładowanej baterii i włączonym białym podświetleniu RGB. U mnie to już dwa tygodnie codziennej pracy — i wciąż jeszcze nie pojawiły się żadne komunikaty informujące, by rozejrzeć się za wtyczką do ładowania. Bardzo to miła niespodzianka — i jestem ciekawy po ilu tygodniach ten pokaźnych rozmiarów akumulator faktycznie polegnie.
Trzy urządzenia i kłopotliwa kwestia podkładki
Keychron K2 można sparować z trzema urządzeniami i przełączać się między nimi jedną prostą komendą. Klawisz funkcyjny i pierwsze trzy cyfry wystarczą, by przełączać się między sprzętami — u mnie: komputerem, tabletem i smartfonem. Z ciekawości sprawdziłem Keychron K2 w kilku aplikacjach i sytuacjach — i wszędzie wypadał śpiewająco. Potrzebowałem jednak chwili by przywyknąć do tego, jak… wysoka jest to klawiatura.
Po pierwszej konfiguracji skorzystałem z nóżek w które wyposażona jest klawiatura — całość okazała się wówczas zbyt wysoka. Prawdopodobnie z odsieczą przyszłaby mi w tej kwestii oficjalna podkładka pod nadgarstki, ale takową można nabyć osobno. Sam więc korzystam z klawiatury bez żadnych udziwnień i dodatkowych akcesoriów — bez podniesienia jej wyżej.
Co można dopracować?
Jeżeli miałbym wskazać jakieś elementy „na nie” w klawiaturze Keychron K2, to nie byłoby ich wielu, ale nie jest to produkt idealny. Wspomniane już wyżej oznaczenia przy suwakach z lewej strony akcesorium są rzeczą, którą chciałbym dużo bardziej dopracowaną — a zresztą wpinanie kabla do ładowania tuż nad nimi także jest dość… dyskusyjne. Zwłaszcza dla wszystkich fanów bajeranckich, customowych, kabli, które najczęściej powstają z myślą o podłączeniu w górnej części klawiatury.
Drugą rzeczą jest brak solidnej aplikacji do mapowania i zarządania klawiszami. Owszem, efekty przełączanie się między kilkunastoma efektami świetlnymi to żaden problem — mamy do tego w końcu dedykowany przycisk, jednak fajnie byłoby zysakć nieco więcej kontroli. Twórcy klawiatury nie oferują żadnego autorskiego oprogramowania, zamiast tego zachęcają nawet w oficjalnej instrukcji, do pobrania popularnych aplikacji jak Karabiner (dla komputerów Apple) czy SharpKeys (dla komputerów z Windowsem). Ale patrząc na to co oferuje konkurencja — rozumiem, że wielu może być takim rozwiązaniem nieusatysfakcjonowanych.
Uniwersalna klawiatura mechaniczna, którą da się lubić. I która nie zabija ceną
Jeżeli przeglądaliście kiedyś ceny klawiatur mechanicznych to prawdopodobnie wiecie, że takowe potrafią kosztować naprawdę duże pieniądze. Keychron K2 oferujący 84 przyciski to konstukcja którą można już chyba określić mianem kultowej. Przez to że ukochali ją sobie technologiczni celebryci, szybko trafiła na salony i widać ją w setkach setupów ludzi, którzy chwalą się jak estetycznie urządzili swoje stanowiska do pracy i/lub zabawy. Często takie hype’owane akcesoria kosztują krocie — i tutaj spore zaskoczenie. Keychron K2 nigdy nie zabijał ceną — ale problemem była jego dostępność, bo sprzęt ten nie posiadał u nas oficjalnego dystrybutora. Nareszcie jednak nad Wisłą można kupić klawiatury Keychron bez kombinowania. Oficjalny dystrybutor, firma Aprox Polska (która udostępniła mi klawiaturę do testów) sprzedaje ją w swoim sklepie za niespełna 400 złotych (wersję z aluminiową ramką — 40 złotych drożej). Myślę że ponadczasowoy design, trwała konstrukcja, solidny akumulator i łatwa współpraca z całym szeregiem urządzeń czynią z niej łakomy kąsek dla wszystkich fanów klawiatur mechanicznych.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu