Wygodna w obsłudze klawiatura to dla mnie podstawa. Dlatego patrząc na projekt FlopKey aż robię się nerwowy.
Od samego patrzenia na tę klawiaturę robię się nerwowy - tak powolnego wprowadzania tekstu jeszcze nie widzieliście
Niektóre projekty są tak... bez sensu, że ich byt najzwyczajniej w świecie mnie przerasta. I dzisiejsza "klawiatura" jest jednym z nich. Oczywiście nie mam złudzeń, że ktoś może traktować to poważnie -- ale nawet patrzenie na powolne wczytywanie literek wygląda dla mnie jak tortura. Mimo że z ich nośnikami jesteśmy zaprzyjaźnieni od lat -- i sentymentu mi nie brakuje.
Literka po literce, dyskietka po dyskietce
Pierwszym komputerem z którym spędziłem więcej czasu w moim życiu była Amiga CDTV. Nie jestem w stanie zliczyć jak wiele razy wkładałem i wyjmowałem z niej dyskietki -- bo twardy dysk dla mojego sprzętu (właściwie do dziś) pozostawał w strefie marzeń. Ba, nawet grając w moje ukochane Mortal Kombat II unikałem Shang Tsunga i Jaxa, których wybór wymagał żonglerki aż do czwartego dysku. Wiele wspomnień i... sporo czasu zmarnowanego czasu - bo co by nie mówić, to bardzo żmudna praca. Dlatego widząc klawiaturę FlopKey która pozwala wprowadzać litery za pomocą pojedynczych dyskietek -- denerwuję się na samą myśl, że ktoś wpadł na tak złowieszczy pomysł. Brzmi (i wygląda) to jak narzędzie tortur, sami zobaczcie:
https://www.youtube.com/watch?v=Rb42ud2SY00&feature=emb_title
Zobacz też: Jaka klawiatura będzie lepsza? Membranowa czy mechaniczna?
FlopKey działa w oparciu o stację dyskietek podłączoną do Raspberry Pi ze specjalnym skryptem, który odczytuje ich zwartość jako tekst. A twórcy tego projektu z piekła rodem przygotowali zestaw dyskietek dla caaaałego alfabetu, wykrzyknika oraz dwóch klawiszy specjalnych: spacji oraz shifta, który pozwoli wprowadzać zarządzać wielkością liter, które pojawiać się będą na ekranie.
Korzystałem w swoim życiu z kilkudziesięciu najróżniejszych klawiatur. Jedne wspominam z ogromnym sentymentem i po dziś dzień jest mi przykro, że zalałem je kubkiem gorącej herbaty, którego to nie przetrwały. Za innymi kompletnie nie tęsknię. Jeszcze inne, jak motylkowa w moim Macbooku Pro -- jest świetnym przykładem źle zaprojektowanego produkt, który -- kiedy działa, jest moim faworytem. Ale że, niestety, często nie działa jak powinien -- nie bez powodu nazywany jest jedną z największych wpadek Apple ostatnich lat -- na szczęście firma już się z nim pożegnała.
Niektóre hobbystyczne projekty intrygują, inne przerażają. Ten zdecydowanie należy do tej drugiej -- i kiedy zdarzy Wam się narzekać na jakąś klawiaturę QWERTY z którą się zetkniecie w życiu, to pomyślcie o FlopKey i tym, że zawsze może być gorzej. Dużo gorzej. Foone Turing na swoim kanale ma przykład jeszcze jednej klawiatury z piekła rodem -- i to w kształcie aligatora! Chociaż po materiale z tą opartą o wczytywanie literek w stacji dysków, ten kawałek plastiku wydaje się niezwykle wygodny, kuszący i szybki w obsłudze ;-).
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu