Recenzja

Disney, japońska szkoła tworzenia gier i baśń od której nie można się oderwać. Recenzja Kingdom Hearts III

Kamil Świtalski
Disney, japońska szkoła tworzenia gier i baśń od której nie można się oderwać. Recenzja Kingdom Hearts III
5

Kingdom Hearts III to jedna z najbardziej wyczekiwanych gier RPG ostatnich lat. Czy obecność disnejowskich światów i lubianych bohaterów wystarcza by stworzyć grę idealną?

Kingdom Hearts to seria jedyna w swoim rodzaju. W 2002 roku Square Enix wydało grę, która była niesamowitym połączeniem RPG akcji dziejącym się... w światach Disneya. Tego jeszcze nigdy wcześniej gracze nie widzieli, a co ważniejsze — pokochali ją od wejścia. Podobnie zresztą sprawy miały się z wydaną w 2006 kontynuacją. Na trzecią "dużą" odsłonę czekali aż do teraz, a na osłodę otrzymali zestaw mniej lub bardziej udanych spin-offów opowiadających co nieco na temat innych przygód Sory i spółki. Czy opłacało się czekać kilkanaście lat na kontynuację i... czy w ogóle mają tutaj czego szukać gracze, którzy nigdy nie grali w Kingdom Hearts?

Tajemniczy bohaterowie i historie, jakich jeszcze nie było

Kingdom Hearts III to, jak mówią twórcy, zamknięcie sagi. I ja im wierzę, bo choć to gra po którą sięga się z przyjemnością, to nie jest tak, że jest ona absolutnie pozbawiona wad. Kilkanaście lat w produkcji (no, a przynajmniej kilkanaście lat mówienia o tym, że się nad nią pracuje — bo jak było naprawdę, tego nie wiemy) nie we wszystkich aspektach wyszło jej na dobre. Jednak szanuję niezwykle za chęć podomykania szeregu otwartych w pozostałych częściach wątków i rozliczenia się z całą historią. A przy okazji pamięć o tych, którzy nigdy nie mieli szansy zapoznać się z tą historią i wytłumaczenia tego i owego. Abyśmy się jednak dobrze zrozumieli: to nie jest tak, że ekipa streściła wydarzenia z poprzednich części i bez kompletnej znajomości KH po chwili będziecie na bieżąco. Nic z tych rzeczy. Jednak poprowadzono to na tyle zręcznie, że z przyjemnością można śledzić historię Sory i przyjaciół, a także ich potyczki z kolejnymi bohaterami. Oczywiście znając całą tę opowieść, relacje między bohaterami i świat — wyniesiecie z nich znacznie więcej. Mimo wszystko część czysto kingdomheartsowa zrobiona jest na wysokim poziomie i... faktycznie działa. Jeżeli zaś chodzi o opowieści z disnejowskich światów — tutaj jest... co najwyżej poprawnie. Twórcy starali się wykorzystać drzemiący w nich potencjał i wplatali bohaterów gry do opowieści znanych z najpopularniejszych produkcji srebrnego ekranu. W najnowszej części wykorzystano m.in. Krainę Lodu, Piratów z Karaibów czy Toy Story — produkcje których raczej nie trzeba nikomu specjalnie przedstawiać, Sora, Donald i Goofy pomogą tamtejszym herosom uporać się z niebezpieczeństwami i złem, które trafiło do ich uniwersów.

I mimo że wszystko prowadzone jest jak filmowa fabuła, czegoś mi tu ewidentnie zabrakło. Może większego połączenia z bohaterami? A może... historii na wyłączność, które poszerzyłyby nieco wątki, by nie było nudno i udało się wyrwać ze schematycznego podejścia do każdego wirtualnego światka który odwiedzamy?

Przyjemna rozgrywka, której do ideału sporo zabrakło

Historia w Kingdom Hearts III prowadzona jest w miarę poprawnie, ale na dobrą sprawę scenki przerywnikowe możemy pomijać, a przecież tych kilkadziesiąt godzin coś musimy robić, prawda? Tutaj jakiś szalonych zmian nie uświadczymy: eksploracja, choć z usprawnieniami, wygląda identycznie jak w poprzednich częściach. Podróże między światami — również (niestety, Gummy Shipy wciąż tam są). System walki — choć doczekał się nowych sztuczek i kombinacji, nie zmienił formuły. Wciąż zapewnia sporo przyjemnych elementów zręcznościowych, a twórcy zadbali, aby nie było nudno — dlatego właściwie na każdym kroku czekają nas nowe mechaniki. A to lotu na wzór shoot'em upa, a to szalonego wślizgu przywodzącego na myśl infinity runner, a to znowu pływania i bitew morski jak w czwartej części Assassin's Creed. Do tego dochodzą jeszcze zróżnicowane potyczki z bossami, które wielokrotnie wywoływały uśmiech na mojej twarzy. Dzieje się dużo, miejscami najwyraźniej aż za bardzo — bo liczba wyświetlanych klatek na sekundę niebezpiecznie zwalniała. Ale to nieustannie szybkie tempo rozgrywki, zmiany i niespodzianki są elementami, za które gracze pokochali serię — więc dobrze, że i tym razem go nie zabrakło. Byłem jednak rozczarowany tym, jak... łatwa to gra. Normalny poziom trudności okazał się duuuuużo łatwiejszy, niż ten, który zaprezentowano w pierwszej części. Z jednej strony można powiedzieć, że to pożądny design (bo na dodatkowy grind też nie poświęciłem nawet kwadransa), z drugiej jednak... ten brak wyzwań nieco mnie rozczarował.

Co do samych światów, no cóż — są one bardzo nierówne. Jak już wspomniałem — Kingdom Hearts zadebiutowało w 2002 roku. Kingdom Hearts III — w 2019. Patrząc jednak na ich budowę mam wrażenie, że projektanci nie wzięli pod uwagę tego, że jesteśmy dwie generacje dalej. Owszem, są większe. Są też, co naturalne, piękniejsze. Ale nie są bardziej złożone i na pewno nie wykorzystują potencjału, który w nich drzemał, a z którym obecna generacja konsol dałaby sobie radę. Muszę jednak oddać, że na każdym kroku zaskakują unikalnymi dla światów / wybranych bohaterów rozwiązaniami, które są naprawdę czymś doskonałym! Wstawki fabularne prezentują się przepięknie, a muzyka za które odpowiada trio Yoko Shimomura, Takeharu Ishimoto oraz Tsuyoshi Sekito to prawdziwa uczta dla ucha. Że o piosenkach otwierających i zamykających wykonywanych przez moją ulubioną Utadę Hikaru nawet nie wspomnę!

Nie jest idealnie, ale to i tak najlepsza "disnejowska" gra, w które Wasze pociechy nie zagrają

Kingdom Hearts III jest baśniowe i urzekające, a disnejowskie światy tylko to wrażenie potęgują. Jednak mimo tego — to nie jest gra dla najmłodszych, to RPG akcji z krwi i kości. Pełne statystyk, akcesoriów, modyfikatorów... no i historii, która niekoniecznie zainteresuje modelowych odbiorców Krainy Lodu, Zaplątanych tudzież Potworów i Spółki. Sama historia zaś jest pełna mroku i magii, której próżno szukać gdziekolwiek indziej. Tak, Kingdom Hearts jest serią jedyną w swoim rodzaju, taką, która w każdym potrafi obudzić wewnętrzne dziecko — i zawsze robi to na piątkę z plusem. Jednocześnie jest to gra, przy której każdy miłośnik gatunku może się dobrze bawić — nawet, jeżeli nie ma ochoty śledzić zawiłej historii serii.

...jednak mimo że przy grze bawiłem się doskonale, to jednak miałem nadzieję na więcej. Kilkanaście lat na stworzenie gry to od groma czasu — i patrząc na to jakie produkcje lądują na platformach współczesnej generacji, czuję lekki niedosyt. Bo jest dobrze, ale mogłoby być jeszcze lepiej, dlatego dla mnie czegoś w tym wszystkim zabrakło — sytuacji nie poprawia też fakt, że poziom wykonania światów jest... bardzo nierówny. Ale najwyraźniej jestem jednym z tych graczy, dla których obecność kultowych bohaterów Disneya to jednak trochę za mało...

Ocena: 7/10.

Grę do recenzji dostarczył polski dystrybutor Kingdom Hearts III.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu