Recenzja

Ten zestaw do bezprzewodowego ładowania kosztuje 1700 złotych. Czy jest wart swojej ceny?

Kamil Świtalski
Ten zestaw do bezprzewodowego ładowania kosztuje 1700 złotych. Czy jest wart swojej ceny?
Reklama

Technologie mobilne nie są już tylko dodatkiem do mojej pracy. Korzystam z nich na co dzień... właściwie na równi z ich większymi, starszymi, braćmi. Dlatego też wybierając smartfon stawiam na urządzenia, co do których będę pewny i wiem, że nie zawiodą mnie w najmniej odpowiednim momencie. Jednak sam smartfon to jeszcze nie wszystko — bo akcesoria z których na co dzień korzystam są równie ważne. Historia przestających nagle,  z dnia na dzień, działać kabli w moim wykonaniu jest dość długa — i to zarówno w przypadku tanich podróbek, jak i licencjonowanych przez Apple kabli. Mophie to firma-legenda, która od lat wypuszcza na rynek akcesoria cieszące się najlepszą opinią. Od minionej jesieni miałem przyjemność je testować — i choć o większości z nich mogę powiedzieć wiele ciepłych słów, to nie jet tak, że są one kompletnie pozbawione jakichkolwiek wad — z ceną na czele.

W skład zestawu który testowałem załapały się:

Reklama
  • power banki (Mophie powerstation wireless oraz powerstation wireless XL);
  • etui / power bank Mophie Juice Pack Air dla iPhone 7;
  • dwie bezprzewodowe ładowarki stacjonarne (Mophie charge stream pad mini oraz charge stream pad+);
  • bezprzewodowa ładowarka do samochodu (Mophie charge stream vent mount).

Zacznijmy zatem od początku.

Bezprzewodowe power banki Mophie powerstation wireless oraz powerstation wireless XL: lekkie, poręczne i niezwykle wygodne

Do tej pory korzystałem z ogromnego, ciężkiego i mającego swoje lata power banku od Xiaomi. Jednak na przestrzeni lat — ten wciąż radzi sobie doskonale, chociaż z porównaniem do propozycji Mophie to jednak zupełnie inna bajka. Pierwszą rzeczą która pozwala im się wyróżnić jest opcja bezprzewodowego ładowania. Drugą zaś — wejścia USB-C (służące do ładowania urządzeń). W kwestii wyjść — tutaj jesteśmy przy standardowym USB-A. Mophie powerstation wireless to ważąca 175 g. konstrukcja o pojemności 6,040 mAh. Mophie powerstation XL waży 235 g. i oferuje 10,000 mAh. Dla mnie — nawet mniejszy wariant na co dzień jest w pełni satysfakcjonujący, a wsparcie dla ładowania bezprzewodowego to wygoda, której potrzebowałem — choć nie do końca zdawałem sobie z tego sprawę. Urządzenia są poręczne, wyglądają elegancko i trzymając je w dłoni ma się poczucie produktu "premium" — solidna konstrukcja i staranne wykończenie to ich duży plus. Niestety (podobnie jak pozostałe części zestawu) ich "matowość" sprawia, że doczyścić je nie jest wcale łatwo, bo co rusz przylepiają się do nich nawet najmniejsze drobinki kurzu... co zresztą doskonale widać na załączonych zdjęciach. Mophie powerstation wireless idealnie zbiorą wszystkie nasze odciski palca, a także każdy okoliczny brud. Tak naprawdę to jednak ich największe "ale". Jeżeli jednak należycie do grupy użytkowników którzy lubią mieć wszystkie swoje akcesoria doczyszczone na błysk, to lojalnie uprzedzam, że utrzymanie czystości w tych gadżetach jest sprawą... właściwie niemożliwą.


W kwestii użytkowej — bez zastrzeżeń. Zamieszczone w boku diody poinformują nas o poziomie naładowania urządzeń, a możliwość bezprzewodowego ładowania i braku konieczności sięgania po kable jest na wagę złota — chociaż sprawdza się tylko w "statycznych" sytuacjach, kiedy mamy chwilę usiąść i położyć urządzenie na miejsce. Chwila odpoczynku w restauracji albo podróż samolotem (tak, nareszcie można korzystać ze słuchawek Lightning oraz ładować iPhone'a!) to najlepsze z przykładów, w ramach których sam korzystałem z urządzeń w ten sposób. Kiedy telefon ląduje w plecaku czy nawet kieszeni — dla pewności jednak warto jest skorzystać z kabla. Zsunięcie się urządzenia o kilka centymetrów skutkować bowiem będzie automatycznym przerwaniem ładowania.

Mophie Juice Pack Air: etui, power bank i opcja bezprzewodowego ładowania w jednym

Kiedy rozpoczynałem testy — moim głównym urządzeniem był iPhone 7, który nie wspiera bezprzewodowego ładowania. Doskonałą pomocą okazał się więc Mophie Juice Pack Air, pełniący rolę etui oraz wygodnego power banka umożliwiającego bezprzewodowe ładowanie urządzenia. Wbudowany weń akumulator pozwalał mi bez większego wysiłku naładować urządzenie: bez kabli i konieczności sięgania po dodatkowe akcesoria. Rzecz to niezwykle wygodna, ale... nie jest pozbawiona wad.


Bo choć ładowanie za jego pośrednictwem telefonu było idealne w swojej prostocie (podobnie zresztą, jak późniejsze bezprzewodowe ładowanie etui ORAZ samego iPhone'a), o tyle Mophie Juice Pack Air sam w sobie nie jest ani akcesorium małym, ani specjalnie lekkim. Opakowanie weń smartfona sprawiało, że stawał się on dużo większy — na tyle, że było to aż nieprzyjemne. Najczęściej decydowałem się więc korzystać z niego podczas wyjazdów — jako zastępstwo do power banka. Na co dzień nie potrzebowałem na tyle dużo energii, by męczyć się z tak kobylastą konstrukcją. Przyznaję jednak z czystym sumieniem, że w kwestii power banka — jest najwygodniejszym ze znanych mi rozwiązań, bo możemy ładować telefon w ruchu bez kabli i dodatkowych zmartwień. Tutaj jednak pojawia się ten sam problem, co w przypadku powerstation — palcowanie. Wykończenie daje uczucie premium, gruba konstrukcja dba o bezpieczeństwo smartfona podczas upadku, ale palcuje się okropnie — a doczyszczenie jej także traktuję w kategoriach rzeczy niewykonalnych. Aha, dodam jeszcze, że Mophoe Juice Pack Air dla iPhone'a 7 można ładować nie tylko bezprzewodowo — w obudowie znalazło się miejsce dla wejścia micro USB.

Reklama

Mophie charge stream pad mini oraz charge stream pad+

Skoro ładować bezprzewodowo, to nie tylko w drodze, ale także i w domu. Mophie w swojej ofercie ma kilka podstawek które nam w tym pomogą — i w ostatnich tygodniach korzystałem z dwóch z nich. Charge stream pad mini oraz charge stream pad+. Obie są stosunkowo niewielkimi i bardzo estetycznie wykonanymi konstrukcjami, które zasilamy. za pośrednictwem micro USB dołączonego do zestawu. Plus to okrągła, pokryta antypoślizgową gumą, ładowarka (wejście 12V, 1.5A, wyjście: 5W (uniwersalne), 7.5W (Apple), 10W (Samsung Adaptive Fast Charging). Nienachalna i idealnie prezentująca się na każdym biurku — i z automatu udało jej zostać podstawową ładowarką dla mojego iPhone'a. Mniejszy wariant to nieco inna konstrukcja, jest jednak na tyle niewielka, że idealnie sprawdza się w podróży — przez co z automatu trafiła do mojego podróżniczego niezbędnika — warto mieć jednak na uwadze, że tutaj możemy liczyć wyłącznie na 5V, 1.8A przy wejściu i uniwersalne 5W przy wyjściu — dlatego niech was nie zdziwi, że jest to opcja nieco wolniejsza.


Reklama

Obie ładowarki są bardzo wygodne w obsłudze i doskonale wpasują się do każdego wnętrza — nawet gdy zabawią tam na stałe. Podobnie jak w przypadku pozostałych produktów — ich doczyszczenie i pozbycie się z nich najmniejszych drobinek brudu do wyzwanie, któremu nie podołałem. Warto mieć jednak na uwadze, że Mophie charge stream pad+ dostępny jest też w białym wariancie, na którym nie będzie to tak uciążliwe.

Mophie charge stream vent mount — bezprzewodowa ładowarka do samochodu

Na koniec akcesorium, z którego — przyznaję — korzystałem najmniej. Mimo że na co dzień prowadzę samochód, to najczęściej nie korzystam w tym celu z nawigacji, a trasy które pokonuje to raptem kilka-kilkanaście kilometrów, nie odczuwam więc potrzeby ładowania telefonu — i ten najczęściej po prostu leży w kieszeni. Zdarzyło mi się jednak pokonać kilka dłuższych tras, a także starałem się jak najczęściej sprawdzać efektywność akcesorium nawet na tych krótkich trasach — i rozleniwiony bezprzewodowym ładowaniem wszędzie indziej, także w samochodzie okazało się ono sprawdzać doskonale!


Montaż Mophie charge stream vent mount to nic skomplikowanego — do dyspozycji mamy kilka opcji. Możemy skorzystać z wentylacji, albo przykleić ją gdzie nam wygodniej. Zarówno jeden jak i drugi wariant działa solidnie (taśmy 3M potrafią zdziałać cuda, wiadomo). Następnie w dolnej części uchwytu podłączamy kabel micro USB (zarówno kabel, jak i przejściówka na gniazdo do zapalniczki dostępne są w zestawie) — i możemy już wpiąć telefon i ładować! Samochodowy uchwyt jest na tyle przemyślany, że zamieścimy w nim bez problemu zarówno większe, jak i mniejsze telefony. Jeżeli zaś chodzi o bezprzewodowe ładowanie, w zależności od modelu telefonu możemy tam liczyć na 5W, 7.5W albo 10W. Jako jednak że to jest samochód, gdzie kurzy się jeszcze bardziej niż w mieszkaniu, pokryta gumą powierzchnia dość szybko obrasta białym pyłem. Od kiedy jednak korzystam z iPhone'a X i bezprzewodowe ładowanie weszło mi w krew — stary uchwyt i mój samochodowy kabel Lightning poszły na zasłużoną emeryturę. Po co się męczyć, skoro można pewne rzeczy załatwić dużo wygodniej? Wsiadamy, odpalamy silnik, wkładamy telefon do uchwytu — i ładujemy!

Akcesoria do ładowania Mophie: czy warto?

Przez tych kilka miesięcy podczas których testowałem akcesoria Mophie znajomi regularnie pytali mnie, czy jestem zadowolony z ich użytkowania i czy warto je kupić. Mimo kilki wymienionych wyżej wad — zadowolony byłem, jak najbardziej. To była ta łatwiejsza część pytań. Kiedy jednak pytali czy warto je kupić, tutaj sprawa wcale nie była już taka oczywista. Z jednej strony — to sprzęt, który przez ten czas ani razu mnie nie zawiódł. Doskonale sprawdza się zarówno w domu, jak i w podróży. A jako człowiek który pozostaje ciągle w drodze, pewność że mogę na zabranych z domu akcesoriach polegać jest dla mnie niezwykle ważna. Ich wykonanie stoi na najwyższym poziomie i z punktu widzenia użytkownika — trudno mi się do czegokolwiek przyczepić.

Reklama


Jednak jak (większość) dopracowanych rzeczy — te od Mophie również swoje kosztują. I mowa tutaj o niemałej sumce, za wspomniany wyżej zestaw przyjdzie nam w Polsce zapłacić około 1760* zł. To cena, która wielu potencjalnych zainteresowanych odstraszy na dzień dobry — i ani trochę mnie to nie dziwi. Jest na rynku dużo tańszych zamienników, które z grubsza... zaoferują to samo, a będą kosztowały ułamek tej kwoty. Cena tak naprawdę jest jedynym argumentem, przez który odpowiedź na to pytanie jest taka trudna. Po kilku miesiącach użytkowania — mogę je z czystym sercem polecić i napisać że warto... jeżeli koszty nie odstraszą was na starcie. No inna rzecz to taka, że można zacząć stopniowo — krok po kroku, a nie z przytupem od całego zestawu ;-).

* Mophie Juice Pack Air: 389 zł; Mophie powerstation: 389 zł; Mophie powerstation XL: 79,95 eur (ok. 345 zł); Mophie charge stream pad+ 229 zł; Mophie charge stream pad mini: 24,95 eur (ok. 108 zł); Mophie stream vent mount: 69,95 euro (ok. 300 zł). Produkty które znalazłem w ofertach polskich sprzedawców (i ich najtańsze warianty według Ceneo) mają podane ceny w PLN, pozostałe pochodzą z oficjalnej strony Mophie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama