Felietony

Kierunkowskaz niemile widziany? Wyglądałby dziwnie, ale...

Jakub Szczęsny
Kierunkowskaz niemile widziany? Wyglądałby dziwnie, ale...
Reklama

Przez głowę niejednej osoby poruszającej się rowerem na pewno przeleciała myśl, wedle której warto byłoby zainwestować w instalację "kierunkowskazów". Tak, Drodzy Państwo. Kierunkowskazy do roweru. Może i to już nawet na tym etapie brzmi głupio, to jednak takie głupie nie jest - szczególnie w dobie zmieniających się w szalonym tempie pojazdów.

Rowery to już nie tylko napędzane energią mięśni maszyny, ale również sprzęty z elektrycznym wspomaganiem, tak jak między innymi testowany przeze mnie w ostatnim czasie ADO A20F. Podczas jednej z kolejnych przejażdżek, w miejscu gdzie ścieżek nie ma (czyli prawidłowo: po jezdni, razem z autami) zacząłem się zastanawiać nad kierunkowskazami dla rowerzystów. Wystawianie rąk nie jest czynnością, po wykonaniu której automatycznie spada korona z głowy. Ale jak bardzo może być "upierdliwe" przekonałem się w momencie, gdy jedną łapkę wystawiłem na znak zamiaru wykonania skrętu, a zaraz po tym musiałem zahamować - i zrobiłem to drugą ręką, która akurat leżała na kierownicy. Nie będąc na to przygotowanym na to, co stanie się potem - mało nie przeleciałem przez przednie koło. No, naprawdę - geniusz ze mnie. Skończyło się całe szczęście na strachu i kierowcy z naprzeciwka, któremu się najpewniej humor poprawił.

Reklama

Po tym, jak wygłosiłem kwieciste zawołanie po łacinie (tuż po niemal-incydencie) - od razu zacząłem myśleć o tych kierunkowskazach dla rowerzystów. Dlaczego ich nie montują? Bo nikomu nie są potrzebne? A może po prostu skomplikowałoby to konstrukcję bądź co bądź - prostego pojazdu, jakim jest rower? Trudno mi było to jednoznacznie ocenić. Z pomocą przyszły oczywiście obowiązujące akty prawne oraz doświadczenia innych rowerzystów oraz kierowców. Muszę się tutaj zgodzić z właściwie wszystkimi.

Kierunkowskazy do roweru to rzecz wzięta pod uwagę w polskim Prawie o ruchu drogowym, jednak w kontekście takich maszyn w których zasygnalizowanie zamiaru skrętu ręką jest niemożliwe - na przykład w rowerach poziomych. Czyli - gdybym sobie zamontował takie kierunkowskazy do swojego roweru (a tak skręt sygnalizować mogę), to mógłbym zaryzykować burę od stróżów prawa oraz w sytuacji konfliktowej w sądzie - karę już od sędziego. A może jednak nie? Trudno stwierdzić, na moje prawo na to nie pozwala - choć prawnikiem nie jestem.

Sygnalizacja zamiaru skrętu ręką - w sumie i tak tego nikt nie robi

Większym problemem jest to, że wielu rowerzystów o obowiązku sygnalizowania manewrów zapomina. I wcale nie są to kierujący rowerami marki BMW (tak, są takie i tak, to był nieśmieszny żart). Kierujący takimi machinami wychodzą z założenia, że wystawianie łapek to zwykłe zawracanie gitary i mam wrażenie, że gdyby mieli w rowerach skuteczny i działający kierunkowskaz - pewnie by go użyli. Albo to po prostu myślenie życzeniowe i się mylę: bo tak też może być.

Rozpytałem więc ludzi mądrzejszych od siebie na Twitterze i zrobiłem ankietę. Odpowiedziało 13 osób, więc to bardzo rzetelne i wyczerpujące badanie - musi być więc pewne i należy je teraz wciągnąć do wszelkich innych opracowań.

Rozmawiając z kilkoma osobami dowiedziałem się, że okej - montaż kierunkowskazu to jedno, ale jego skuteczność to rzecz druga. I to, że kierunkowskaz działa - świeci migającym światłem barwy pomarańczowej, nie oznacza że jest on widoczny lub odpowiednio rozumiany. Jak jest z tą widocznością?

Zamontowanie systemu oświetlenia sygnalizującego zamiar zmiany kierunku poruszania się może dać rowerzystom (mówi się też o kierujących hulajnogami elektrycznymi: że ci również mogliby zechcieć montażu kierunkowskazów) złudne poczucie wykonania obowiązku sygnalizowania i oparcia na tym swojej pewności w manewrach. W świetle dziennym, szczególnie w bardzo słoneczny dzień, malutka lampeczka produkcji chińskiej mogłaby być niedostrzegalna przez kierowców. No, to oświetlenie można by było homologować, ale to z kolei kolejny problem natury prawnej. I można by było tak gonić tego króliczka i nawet do śmierci w ekskrementach.

Kierowcy podobnież nie są przyzwyczajeni do roweru z kierunkowskazem - mogliby nie zwrócić uwagi na taki sygnał ze strony rowerzysty. Wtedy na drogach moglibyśmy mieć do czynienia z dziwnie wysokim natężeniem częstości zdarzeń lub nawet wypadków, w których braliby udział rowerzyści i kierowcy - powodem natomiast byłoby niezrozumienie jednego przez drugiego. Prawo ma działać tak, aby regulować i ratować życie, a nie doprowadzać do niebezpiecznych sytuacji.

Reklama

I w sumie, teraz nie wiem co zrobić. Bo mnie się wydaje, że kierunkowskaz w rowerze mógłby mi się serio przydać. Z drugiej strony mam w głowie: "ech, przestań kombinować i powystawiaj trochę te ręce, nie odpadną ci". Biorąc pod uwagę swoje wrodzone lenistwo, najpewniej o swoim genialnym pomyśle zapomnę za jakiś czas i poszukam sobie czegoś ciekawszego do roboty, niż zastanawiać się nad nowelizacją PORD.

Skoro jesteśmy przy tematach motoryzacyjno-rowerowych: zdrowych, wesołych i BEZPIECZNYCH świąt, podróży, powrotów. Nie spieszcie się, nie ma sensu. Wszystkiego dobrego.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama