Na targach IAA Mobility Mercedes pokazał kolejny koncept z serii Vision, który ma mieć... telepatyczne zdolności. No dobra, może trochę przesadziłem, ale tylko trochę. Na wyposażeniu samochodu jest gadżet, umożliwiający odczyt fal mózgowych kierowcy.
Internet obiegła ostatnio sensacyjna informacja, że będąca już podobno na etapie prototypu mała i tania Tesla, nie będzie posiadać ani kierownicy, ani pedałów. Za wyznaczanie trasy i obsługę pojazdu całkowicie odpowiadać będzie ekran informacyjny samochodu, względnie sterowanie głosem. Mercedes Vision AVTR mógłby spokojnie do niej podjechać i powiedzieć: „Potrzymaj mi piwo”.
Pomyślmy... gdzie jechać?
Choć brzmi to ciągle jak science-fiction, interfejsy typu BCI (brain-computer interface), łączące mózg z komputerem są z większym lub mniejszym powodzeniem testowane w laboratoriach na całym świecie. Za dobry przykład może tu posłużyć choćby firma Elona Muska NeuraLink, testująca, na razie na zwierzętach, zaawansowane implanty tego typu.
Mercedes ciągoty do poddawania użytkowników zaawansowanym analizom biologicznym przejawiał już wcześniej. Rok temu inny koncept z tej serii posiadał wbudowany system, który identyfikował kierowców na podstawie analizy pracy ich serca oraz wzorca oddechowego. Dziś zdecydowano się pójść o krok, a nawet kilka, dalej.
Bez gwiazdy nie ma jazdy?
Na wyposażeniu tegorocznego modelu, Vision AVTR znalazło się urządzenie klasy BCI , z obowiązkowym logiem Mercedesa na module z wbudowanymi elektrodami. Po założeniu go na głowę i przejściu, trwającego według twórców około minuty, procesu kalibracji, gadżet ma pozwolić na sterowanie niektórymi elementami samochodu przy pomocy myśli.
Cały trik polega oczywiście na odczycie i odpowiedniej interpretacji fal mózgowych kierowcy. Kalibracja polega na... wpatrywaniu się w odpowiednie punkty deski rozdzielczej, które symbolizują uruchamianie konkretnej akcji. Mając taki wzorzec, system potrafi je zestawiać ze zbieranymi w czasie rzeczywistym odczytami i jeśli nastąpi dopasowanie, uruchomi nam wybraną funkcję.
Gadżet naukowo-marketingowy, jeszcze...
Oczywiście zaprezentowany przez Mercedesa system jest przy całej swej nowoczesności, równocześnie zbyt prymitywny, żeby mógł służyć do czegokolwiek więcej, niż robienia sensacji na targach i sieci. Z drugiej strony, pokazuje kierunek, w jakim za kilkanaście, a może i tylko kilka lat, pójdą interfejsy pomiędzy człowiekiem a maszynami.
Jeśli prace Mercedesa, NeuraLink i innych firm tego typu się powiodą, zapewne nie tylko kierownice, ale i duża część ekranów, klawiatur i innych dziś podstawowych rzeczy odejdzie w przeszłość. Zyskają na takiej rewolucji na pewno osoby niepełnosprawne, już dziś pracuje się nad podobnie działającymi systemami, umożliwiającymi nawet prowadzenie samochodu. Oczywiście urządzenie skanujące fale musi na dziś być znacznie bardziej skomplikowane, niż to pokazane przez Mercedesa.
Z drugiej strony, wygląda na to, że w przyszłości nasze umysły mogą zostać w dużej mierze „odsłonięte” i narażone na ataki przy pomocy tego typu technologi. Zabezpieczenie takich interfejsów, które przecież będą miały dostęp do sieci, będzie bardzo poważnym wyzwaniem. To będą ciekawe, choć pewnie trochę przerażające czasy ;)
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu