Kojarzycie święte wojny klubów piłkarskich? To przede wszystkim konflikty kibiców, ale piłkarze, trenerzy, władze klubów i media też swoje dokładają d...
Kibicowanie firmom technologicznym przypomina to ze świata piłkarskiego. Ustawek tylko brakuje
Fan nowych technologii, ale nie gadżeciarz. Zainte...
Kojarzycie święte wojny klubów piłkarskich? To przede wszystkim konflikty kibiców, ale piłkarze, trenerzy, władze klubów i media też swoje dokładają do tych przepychanek. Najbardziej jaskrawy przykład z polskiego podwórka? Chyba ten krakowski: Cracovia vs Wisła. A globalnie to pewnie Real Madryt i Barcelona - tam konflikt ma nawet polityczne i narodowościowe tło. Co to ma wspólnego z branżą IT? Coraz częściej wydaje mi się, że i tutaj powstają fankluby, które przeciwnikom najchętniej zafundowałyby solidny łomot...
Przeczytałem rano, że Apple porównywane jest już do sekty. Nie po raz pierwszy firmę i jej działalność próbuje się wtłoczyć w religijne ramy, takie zabiegi będą pewnie powtarzane w przyszłości. Głównie przez przeciwników korporacji i jej fanów - to ma zdyskredytować osoby kupujące sprzęt giganta z Cupetino, samo Apple zrównać natomiast z imperium Sithów. Fani firmy nie pozostają dłużni, odgryzają się, nierzadko oburzają. Narasta konflikt. Z jednej trony trochę komiczny, z drugiej skłaniający do przemyśleń.
Proszę nie drwić z Apple
We wrześniu popełniłem dwa teksty, w których trochę drwiłem z Apple. Jeden krótko po premierze ich sprzętu, pokazie nowości, drugi, gdy do sprzedaży trafiły smartfony z S w nazwie, czyli w poprzedni piątek. Jednych one rozbawiły, co mnie cieszy, na drugich nie zrobiły żadnego wrażenia i ludzie ci szybko przeszli do lektury kolejnych wpisów na AW, jeszcze inni wyrazili zażenowanie/złość/rozczarowanie, ponieważ nie podoba im się takie podejście do amerykańskiej firmy i jej produktów. Dostałem nawet dłuższy list od Czytelnika, który podjął ten temat.
Nie chcę go cytować, a tym bardziej wklejać w całości, ale informuję Autora, że zapoznałem się z treścią, zarzutami pod moim adresem, pod adresem całej redakcji. Argumenty przyswoiłem, lecz nie mogę napisać, że się z nimi zgadzam. Bo nie jest tak, że bezrefleksyjnie pastwię się nad Apple i nie dostrzegam pracy wykonywanej przez tę firmę. Wręcz przeciwnie - niejednokrotnie podkreślałem, że podziwiam tę korporację, sposób w jaki potrafi budować swój sukces, zamieniać pomysły w złoto, utrzymywać się na topie. Ja naprawdę cenię tego gracza. Ów podziw nie może jednak przesłonić niektórych fragmentów układanki.
Te ostatnie stają się bardzo widoczne właśnie podczas premier i wprowadzania nowych produktów do sprzedaży. Dla jednych takie "kwiatki" są czymś normalnym, może nawet pożądanym, dla mnie pozostaną zabawnym fragmentem korporacyjnego folkloru. Potrzebnym, przynajmniej z punktu widzenia Apple, ale jednak folkloru. Inne firmy się tak nie zachowują? One też zapewniają sporo rozrywki, lecz nie w takiej dawce. Zresztą, jeśli Samsung zrobi coś głupiego/śmiesznego/karykaturalnego, to również o tym napiszę. Nie dlatego, że jestem ich antyfanem - po prostu czasem warto wskazać palcem na takie ekscesy i pokręcić głową z niedowierzaniem, może zadrwić.
Nie obrażaj barw klubowych, bo w ryj dostaniesz
Czytając wypowiedzi zagorzałych fanów i zagorzałych przeciwników Apple (podkreślam, że chodzi o tych radykalnych), można dojść do wniosku, że przypomina to język grup, jakie kojarzymy ze stadionami piłkarskimi. Nie napiszę z kibicami, bo ci jeszcze się obrażą, bardziej chodzi o pseudokibiców, dla których ważniejsza jest chyba sama rozróba niż sport, kibicowanie, trofea. Na polu IT na razie trudno o rozróbę z prawdziwego zdarzenia - kończy się na przepychankach słownych, do rękoczynów nie dochodzi. Na razie - może doczekamy dnia, gdy za obrażania barw klubowych Apple, Samsunga albo Sony dostanie się po głowie? Dosłownie...
Czasem trudno mi to zrozumieć, nie wiem, jak można tak zaciekle walczyć o telefon i logo firmy, ale może po prostu chodzi o utożsamianie się z jakąś grupą? Człowiek za futbolem nie przepada, nie chce być kojarzony z kibolami, a jednocześnie ma ochotę się wyżyć, wie to i owo o smartfonie, ma swoją ulubioną firmę. Więc tutaj uderzy w stół i powie, że tylko on ma rację. I biada tym, którzy będą twierdzić inaczej lub szydzić z jego świętości. W celu ochrony sacrum można nawet ustawkę zorganizować. Niemożliwe? Pożyjemy, zobaczymy.
Podkreślę jeszcze raz: szydząc z jakiejś firmy nie mam zamiaru zaklinać rzeczywistości i przekonywać jej fanów, że dokonali złego wyboru zakupowego. Nie wychwalam też konkurencji, nie robię jej reklamy. To drwina z czegoś, co wydało mi się śmieszne. Tyle. Nie musicie się z tym zgadzać. Ale to nie jest powód, by od razu agresywnie reagować. Pamiętajcie, że chodzi o telefon/tablet/komputer/system operacyjny. To naprawdę kiepski powód, by szukać zwady na całego.
Foto: Laszlo Szirtesi / Shutterstock.com, De Visu / Shutterstock.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu