Gry

Kary za łamanie prawa w grach. Dobry pomysł?

Maciej Sikorski
Kary za łamanie prawa w grach. Dobry pomysł?
Reklama

Rano na AW pojawił się mój tekst, w którym krytycznie odniosłem się do pomysłu kontrolowania gier pod kątem ich "patriotycznego" przesłania. Sprawa ko...

Rano na AW pojawił się mój tekst, w którym krytycznie odniosłem się do pomysłu kontrolowania gier pod kątem ich "patriotycznego" przesłania. Sprawa kontrowersyjna, ale nie miałem problemu z określeniem w niej swojej opinii. Trochę inaczej wygląda to w przypadku innego tematu z tej półki: kar za łamanie prawa międzynarodowego w grach komputerowych. Gracz powinien być karany za wirtualne tortury?

Reklama

Przywoływany temat nie jest bardzo świeży – wypłynął jeszcze we wrześniu, a w Polsce był komentowany na przestrzeni kilku ostatnich dni. Przyznam, że mnie ta sprawa umknęła i to pewnie nie uległoby zmianie, gdyby nie poranny tekst. Po jego publikacji odezwał się znajomy z pytaniem, czy Czerwony Krzyż też potępię za ingerowanie w świat gier wideo? Zadaję je sobie od dobrych kilku godzin i nadal nie jestem w stanie odpowiedzieć na nie jednoznacznie. To klasyczny przykład, gdy jest się za, a nawet przeciw.

Nim przejdę do komentowania całej sprawy, warto oczywiście w kilku zdaniach nakreślić problem. Otóż jakiś czas temu przedstawiciele Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża głośno zaapelowali do producentów gier, by w tzw. strzelankach wprowadzono system kar dla graczy, którzy nie przestrzegają w trakcie rozgrywki Międzynarodowego Prawa Humanitarnego – w szczególności odnosi się to do Konwencji Genewskich. Czerwony Krzyż wychodzi z założenia, iż świat wirtualny w dzisiejszych grach bardzo przypomina ten rzeczywisty i powinien się rządzić podobnymi prawami. Brzmi sensownie?

Z jednej strony, jestem skłonny odpowiedzieć, że tak. Tylko, że nie wskazywałbym tu wyłącznie na zagrożenie, jakie w rozwoju młodego człowieka podobno niosą brutalne gry. Ten temat jest podnoszony przy każdej kolejnej tragedii (zazwyczaj w USA), gdy jakiś młokos wpadnie do szkoły z karabinem. Potem okazuję się, że wszystkiemu winne gry komputerowe. Pod takim wyjaśnieniem podpisać się nie mogę, ale też Czerwony Krzyż chyba nie zmierza w tym kierunku.

Organizacja nie chce eliminować przemocy z gier, bo wie, że to niemożliwe i… niezgodne z rzeczywistością. Skoro przemoc jest wokół nas w "realu", to może też być w grach komputerowych. Instytucja nie zamierza też mieszać się np. w gry fantasy. Tu chodzi o konkretny typ gier, w których gracz zostaje przeniesiony na pole bitwy przypominające to prawdziwe i może decydować o tym, do kogo strzela, jak zdobywa informacje, jak postępuje z rannymi. I popieram działania CK, ponieważ mogą one uczynić grę trudniejszą i bardziej wymagającą – gracz będzie ponosił odpowiedzialność za swoje czyny, a to utrudni mu rozgrywkę.

Warto także mieć na uwadze, że gry komputerowe coraz częściej są stosowane przez armie do szkolenia swoich żołnierzy. Chyba będzie lepiej, jeśli poznają oni różne aspekty swoich działań i przygotują się na "wyzwania wszelakie". Dzięki temu lepiej poradzą sobie, gdy przyjdzie im działać w świecie rzeczywistym. W takim ujęciu apel Czerwonego Krzyża wydaje się sensowny – zwracanie uwagi, iż za swoje czyny ponosisz konsekwencje (zarówno w świecie rzeczywistym, jak i w wirtualnym) zawsze mile widziane.

Jest też druga strona medalu: gry wideo to nadal rozrywka. Jeżeli ktoś ma ochotę w ramach rozrywki po pracy zrównać z ziemią wioskę zamieszkaną wyłącznie przez ludność cywilną, to powinien mieć do tego prawo. Lepiej, by stres odreagował przy komputerze i z uśmiechem poszedł następnego dnia do pracy. Rozumiem, że CK nie zamierza ingerować w poczynania graczy np. w GTA V i ma określony cel, ale to nadal ingerowanie w czyjąś wolność i w pewnym stopniu forma cenzury. Część graczy poczuje się pewnie zawiedziona i zbulwersowana faktem, że ktoś wymusza na nich poprawne zachowanie.

Nie należy także zapominać, iż część producentów już teraz stosuje różne mechanizmy zniechęcające graczy do np. eliminowania ludności cywilnej. Skoro niektórzy widzą w tym sens i podejmują takie działania z własnej woli, to może ich śladem pójdą kolejne firmy i uznają ten pomysł za dobry? Jasne, że CK nikomu nie narzuca swojego pomysłu (nawet nie ma do tego odpowiednich narzędzi), ale ich apel może przynieść skutki odwrotne do zamierzonych. Niestety, spora w tym rola mediów, które przeinaczają pomysł Czerwonego Krzyża. Wystarczy poszperać chwilę w Sieci, by znaleźć na to dowody. W takich przypadkach nie dziwi mnie to, że gracze uznają pomysł a chory i natychmiast negatywnie się do niego nastawiają.

Reklama

Pomysł CK nie jest zły, ale instytucja będzie chyba miała problem z przekonaniem do niego graczy. I to właśnie od nich, a nie od producentów powinni zacząć swoją kampanię. Jeśli przekonają tych pierwszych (to także spore wyzwanie dla mediów), że nie chcą nikomu psuć rozrywki, a po prostu lekko ją zmodyfikować i w ten sposób uatrakcyjnić, to pewnie będą mieli większe szanse na realizację planu. Jestem zatem za dyskusją na wspomniany temat i za nagłaśnianiem sprawy, ale działania zmierzające do przekonania producentów, iż to jedyne słuszne rozwiązanie, uznałbym za chybione.

Źródło grafiki: inflexwetrust.com
Źródło informacji: icrc.org

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama