Dwa lata temu w konkursie na nowy karabinek dla Bundeswehry zwyciężyła firma Haenel z konstrukcją MK 556. Muszę przyznać, że ta informacja nie była mi obojętna, dużo strzelałem z karabinka Haenel Suhl 312 i sentymentalnie się ucieszyłem. Potem zaczęły dziać się dziwne rzeczy...
Przetarg ze względu na skandal
Już sama historia genezy przetargu jest ciekawa, ponieważ Bundeswehra jest wyposażona w całkiem nowoczesną broń, karabinek HK G36, wprowadzony na uzbrojenie tej armii raptem w 1996 r. Broń budziła jednak pewne kontrowersje uważano, że zbyt mocno się grzeje, a jednocześnie w takiej sytuacji traci mocno celność.
Polecamy na Geekweek: Kanada chce kupić dla Ukrainy systemy obrony powietrznej NASAMS
W efekcie Niemcy zdecydowali, że należy wybrać nową konstrukcję, a G36 wycofać z uzbrojenia. Nie wnikając już w szczegóły samego przetargu, kluczową sprawą było to, że Haenel wygrał z dwoma nowymi konstrukcjami potentata, jakim bez wątpienia jest Heckler Koch. Przegrana nie została oczywiście zbyt dobrze przyjęta i skutkowała szeregiem odwołań.
Skandal ze względu na przetarg
HK zaatakowało firmę Haenel między innymi o zaniżanie wartości swojej oferty, zmowę z urzędnikami Bundeswehry, ale najmocniejszym ciosem okazał się być proces patentowy, który co ciekawe dotyczyła półautomatycznej wersji CR 223, wywodzącej się z MK 556. Znów nie wnikając w bardzo skomplikowane szczegóły postępowań, HK udało się wcześniejszą decyzję wywalić, a obecnie do armii trafia HK 416.
Jak się okazało, sprawa na tym się nie zakończyła, a proces o naruszenie ma obecnie zaskakujący i delikatnie mówiąc szokujący epilog. Ponieważ postępowanie dotyczyło półautomatycznej wersji CR 223, sąd przyjrzał się bliżej także jego sprzedaży. A tak się składa, że Haenel wygrał przetargi na broń dla jednostek policji.
Szokujący wyrok
Decyzja sądu jest jak już wspomniałem... dość szokująca, sędziowie nie dość, że uznali winę firmy Haenel, zakazali jego produkcji, to jeszcze nakazali odkupienie sprzedanych klientom instytucjonalnym egzemplarzy i ich zniszczenie. Dodatkowo organizacjom oddającym broń ma przysługiwać prawo do wystąpienia o odszkodowanie.
Szczerze powiedziawszy, nie pamiętam w historii wyroku, który aż tak drastycznie rozwiązałby spór patentowy pomiędzy twórcami broni. Inna rzecz, że faktycznie w całej tej sprawie nic nie wygląda tak, jak większość postrzega „niemieckość” procesu postępowania. Dużo wątpliwości budziły już zarzuty wobec G36, pojawiało się też sporo głosów krytykujących jakość MK 556.
Postępowania udowodniły też, że Haenel podkupił HK sporą ilość pracowników, co w połączeniu z podobieństwem części rozwiązań nie wygląda dla pozwanej firmy najlepiej. Tym bardziej że według części mediów ten wyrok jest prawomocny, a Haenelowi nie przysługuje odwołanie...
Choć początkowo sprawa wyglądała na nierówną walkę między Dawidem (Haenel) a Goliatem (HK), to przy obecnym stanie wiedzy i pomimo moich sentymentalnych afektów, wydaje się, że szwarccharakterem w tej historii jest jednak producent MK 556 i CR 223. Jeśli się to potwierdzi, to i wyrok wydaje się wtedy mniej szokujący, niż wygląda to na pierwszy rzut oka.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu