Pan Jarosław Kaczyński - prezes Prawa i Sprawiedliwości i de facto człowiek, który sprawuje władzę w Polsce, zapowiedział "kontrakcję" przeciwko smartfonom, które zbyt mocno wpływają na młodych użytkowników. W jaki sposób? Nie wiadomo. I to jest właśnie problem. Oby to tylko był populizm lub twierdzenie "nie bardzo ogarniającego sprawę" dziadka, który postanowił się uzewnętrznić.
To, że Jarosław Kaczyński wytrawnym politykiem jest - to wiem. To, że jest najważniejszą osobą w Polsce - też wiemy. Kordony policjantów pod jego domem to na to bardzo istotny dowód. Nie robi zakupów sam, jeździ rządową limuzyną wszędzie gdzie potrzebuje. Nie robi tych rzeczy jak typowy Polak, który do pracy dojeżdża bez "goryli". Typowy Polak musi również sam udać się do sklepu, bo nikt poza Glovo mu ich nie dowiezie. Czy Pan Jarosław Kaczyński zna życie poza polityką? Śmiem wątpić osobiście. Dlatego wejście Pana Prezesa w świat smartfonów uważam za coś bardzo niebezpiecznego. To jest nieco... niepokojące.
Młodzież jest pod bardzo wielkim wpływem smartfonu, mówiąc w przenośni. Tu znowu my wielkich możliwości nie mamy, ale będziemy prowadzili kontrakcje.
Tak, młodzież jest pod bardzo wielkim wpływem smartfonu. Zgadzam się z tym. Pod podobnym wpływem jest także niemal każdy dorosły do pewnej generacji. Moja mama byłaby w stanie jakoś żyć z tym, że jej urządzenie "umarło" lub z tym, że zasięgu sieci komórkowej nie ma. Ale mogłaby tak tylko do momentu, gdyby nie musiała wykonać jakiejś transakcji w banku, czy też zlecić działanie w islandzkiej instytucji. To nie jest problem li tylko młodzieży, że ona tak wiele uwagi poświęca telefonom komórkowym. Robimy to wszyscy.
W ogóle, jest to znamienne że Prezes Kaczyński tak otwarcie zapowiada walkę ze smartfonami, a pion cyfryzacji przy KPRM dumnie chwali się osiągnięciami na rzecz digitalizacji usług krajowych. mObywatel to świetna rzecz, e-recepty także. Recepta na mailu to najlepsze, co mogło mi się zdarzyć naprawdę. Smartfony służą do zabawy, służą do ogarniania swoich spraw, służą do naprawdę wielu rzeczy. To nie jest tak, że one stanowią problem. Problemem jest to, że rodzice pociech nie kontrolują owego czasu. Ale co rząd zamierza z tym zrobić? Znowelizować kodeks karny i pociągać do odpowiedzialności rodziców? Dobre sobie...
Rzecznik rządu bardzo asekuracyjnie odniósł się do tych słów - stwierdził on, że nie warto doszukiwać się w tym żadnych działań legislacyjnych, bo ich nie będzie. Całe szczęście, dziękujemy Wam - zbawcy naszego narodu. Bo już obawialiśmy się, że będziemy wrzucać smartfony do płonącego ogniska i odczytywać formułki z deklaracji programowej Prawa i Sprawiedliwości. Tutaj jestem jak najbardziej złośliwy i wiem, że najpewniej by do tego nie doszło. Problemem w tym wszystkim jest coś innego.
Prezes Jarosław Kaczyński wypowiedział się ogólnikowo o czymś, o czym nie miał pojęcia
Człowiek, który korzysta z bardzo prostego telefonu komórkowego (takiego bez aplikacji - czyli "odpornego na Pegasusa, hehe) najpewniej nie rozumie rangi digitalizacji oraz transformacji w kierunku społeczeństwa polegającego na usługach cyfrowych. To nie jest tak, że to wszystko jedynie pożera nam czas. Uwierzcie mi, że dzięki takim usługom byłem w stanie załatwić więcej w urzędach niż kiedykolwiek indziej. I byłem z tego zadowolony. A smartfon to dla mnie przede wszystkim praca - komunikatory, serwisy umożliwiające mi planowanie pracy i wiele innych rzeczy.
Tak, młodzi ludzie będą używać tych "pochłaniaczy czasu" do tego, aby się po prostu bawić. Ale uważam, że nie ma w tym niczego złego - jeżeli dzieje się to z umiarem. Tutaj do gry powinni wejść rodzice, a nie Prezes, który nie ma rodziny, nie musi iść nawet na zakupy i zasadniczo nie potrzebuje smartfona: wszyscy zrobią za niego wszystko. A on tylko pociąga za sznureczki w kraju. Tyle jego roli w tym wszystkim.
A Wy jak sądzicie?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu