Ile to już razy dostawałem informacje o nowych usługach, aplikacjach, serwisach, które miały być polskimi odpowiednikami Skype'a, Ubera, Facebooka i innych. Tym razem na mailu wylądował "Tinder do szukania pracy". Okazało się, że nie jest to wcale określenie na wyrost.
Szybkość, chwilowość, łatwość obsługi - komunikacja w dzisiejszej sieci jest tak uproszczona, że nie zdziwiłbym się, gdybyśmy za kilka lat zaczęli porozumiewać się piktogramami. Zresztą już tak jest, bo emoji biją rekordy popularności. To wszystko idzie w parze z aplikacjami pokroju Tindera. Jak się okazuje model ten z powodzeniem można przenieść na inne płaszczyzny. Twórcy Jobsquare stworzyli analogicznie działającą aplikację do szukania pracy.
Działanie Tindera jest proste: przesuwamy w lewo - nie podoba się, przesuwamy w prawo - podoba. Jeżeli druga osoba również przesunie nas w prawo, mamy parę. I tak w kółko. Tak samo jest z Jobsquare. Twórcy zaimplementowali tutaj analogicznie wyglądający interfejs, co czyni całość naprawdę prostą i intuicyjną. W odróżnieniu od Tindera nie wybieramy jednak osób na podstawie wyglądu. Każda ze stron musi wprowadzić pewne informacje na swój temat. Mamy zatem tutaj pola dotyczące wykształcenia, doświadczenia, umiejętności, oczekiwanej stawce z godzinę itp. Odpowiednie dane musi wprowadzić również pracodawca. Co ważne, może on korzystać z Jobsquare zarówno z poziomu aplikacji mobilnej jak i serwisu www.
Stosowny algorytm filtruje osoby i wyświetla je zarówno poszukujący pracy jak i pracodawcom. Ci przesuwają kandydatów w lewo i w prawo, a jeżeli uda się im połączyć "w parę", aplikacja pozwala na nawiązanie kontaktu tekstowego lub telefonicznego. Proste i szybkie.
Czy aby nie za bardzo? Warto tutaj zaznaczyć, że Jobsquare jest przede wszystkim adresowane do osób, które szukają pracy tymczasowej (i pracodawców oferujących np. pojedyncze zlecenia, pracę na wakacje itp.). W takiej branży znalezienie pracowników nie wiąże się ze szczególnie wyszukanymi wymaganiami - w większym stopniu liczą się podstawowe kwestie, jak doświadczenie, i konkretne umiejętności. Co bardzo fajne, od razu określamy oczekiwaną i oferowaną stawkę za godzinę pracy. Nie ma zatem miejsca na niedopowiedzenia. Jak tłumaczą sami twórcy Jobsquare:
Jobsquare wypełnia lukę, którą pozostawiają klasyczne agencje pracy i serwisy ogłoszeniowe. Jaka to luka? W przypadku agencji pracy tymczasowej, mały przedsiębiorca musi liczyć się z dużymi kosztami. Agencje często nie chcą rekrutować pojedynczych pracowników, a koszty oferowanej przez nie obsługi pochłaniają znaczną część wynagrodzenia pracowników. Oczywiście pracodawcy szukający np. pracowników na wakacje mogą korzystać z bezpłatnych serwisów ogłoszeniowych, ale te wymagają żmudnego wklejania ogłoszeń, kontroli skrzynki mailowej i wertowania, czasem nawet setek nadesłanych aplikacji.
Zapotrzebowanie na pracowników tymczasowych ma rosnąć z roku na rok. Z podawanych przez twórców Jobsquare danych wynika, że w dwa lata temu było to 500 tys. osób, a w ubiegłym roku już o 100 tys. więcej. W tym popyt ma jeszcze bardziej wzrosnąć, a liczba działających agencji pracy (ok. 5 tys.) nie ulega zmianie. Tym samym oferowana usługa ma trafić na podatny grunt i znacząco ułatwić życie zarówno pracownikom jak i pracodawcom. Interfejs rodem z Tindera i analogiczny sposób obsługi dość jasno pokazują, że targetem są tutaj przede wszystkim ludzie młodzi - uczniowie i studenci, którzy w trakcie wakacji czy ferii chcą sobie dorobić. Pytanie, na ile program pozostawia pole do nadużyć - to pojawia się zapewne już na etapie rozmowy kwalifikacyjnej i (nie)podpisywania umowy, ale to zupełnie inny temat.
Aktualnie w Jobsquare jest zarejestrowanych ponad tysiąc pracodawców. Twórcy mają ambitny plan, bo chcą wprowadzić ją na rynek amerykański oraz chiński. Jobsquare znajdziecie w sklepie Google Play. Wersja na iOS ma się ukazać później.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu