Najwyraźniej Google wzięło sobie do serca spostrzeżenia (potencjalnych) użytkowników Chromebooków i postanowiło coś z tym zrobić. Efektem tego działan...
Najwyraźniej Google wzięło sobie do serca spostrzeżenia (potencjalnych) użytkowników Chromebooków i postanowiło coś z tym zrobić. Efektem tego działania był produkt Samsunga, który został wyceniony na 249 dolarów. Jednak miano najtańszego Chromebooka przejął produkt Acera.
Idei Chromebooków nie trzeba chyba nikomu przedstawiać, gdyby jednak zaszła taka potrzeba to najkrócej będzie zamknąć jego opis w tych kilku słowach: "nie jest on laptopem, nie umożliwia dostępu do Internetu, on jest Internetem". Ściślej mówiąc, w roli systemu operacyjnego występuje tu przeglądarka internetowa (po lekkim faceliftingu).
Ostatnio zaprezentowany Chromebook od Samsung spotkał się ze sporym zainteresowaniem i jestem niemal pewien, że najważniejszym czynnikiem była jego cena - 249 dolarów, to taniej niż nie jeden tablet. Doskonale jednak pamiętamy, że niemal od początku historii Chromebooków, w całym projekcie uczestniczyła także druga firma - Acer. I teraz nadszedł jej czas.
Zaprezentowany wczorajszego wieczora Acer C7 kosztuje jedynie 199 dolarów. Co dostajemy w zamian? Komputer z ekranem o przekątnej 11,6 cala o rozdzielczości 1366 na 768 pikseli. Wewnątrz znajdziemy bliżej nieokreślony procesor Intel Core, kamerkę HD i wyjście HDMI. To co odróżnia go od "samsungowego" Chromebooka to obecność typowego dysku twardego o pojemności 320 gigabajtów oraz czas pracy na baterii, który oszacowany został na 3,5 godziny (to o 3 godziny mniej niż Samsung Chromebook). Należy pamiętać, że w cenie urządzenia zawarta jest także powierzchnia 100 gigabajtów w usłudze Google Drive. Od dzisiejszego ranka jest on dostępny w Stanach Zjednoczonych oraz na Wyspach Brytyjskich.
Czy cena poniżej 200 dolarów okaże się wystarczającą przynętą? Skoro magazyny z droższym o 50 "baksów" Samsungiem opustoszały w ciągu kilku dni, to można założyć, że produkt Acera powinien pobić ten rekord. Byłem bardzo ciekaw, jak nisko będzie w stanie zejść Google z górnolotnej ceny prawie 450 dolarów, by móc spopularyzować swoją ideę. Jak się okazuje, pewne granice istnieją tylko w teorii i wcale nie zdziwiłbym się, gdyby to nie było ostatnie słowo Google i firm partnerskich w tej kwestii.
Źródło: TheVerge, źródła zdjęć: Google.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu