Badacze nieprzerwanie szukają metod na odkrywanie kolejnych zakątków wszechświata. Jak każdy inny, tak i oni potrzebują czasami przychylnego oka Fortuny. Tym razem, ta grupa naukowców rozbiła bank.
Nie tak dawno napisaliśmy o niezwykłym znaku, jaki kosmos ukazał obserwatorom na Ziemi. Teraz się okazuje, że to samo zjawisko, będzie kluczem do sięgnięcia po odległe galaktyki. Do tego jeszcze dalej niż na to nam obecnie pozwalają teleskopy.
Łatwiej byłoby znaleźć igłę w stogu siana
Rzadkie zjawisko umożliwia spojrzenie na odległe zakątki kosmosu. Wszystko dzięki temu, że niektóre obiekty są tak duże, że dosłownie zaginają przestrzeń wokół siebie. Szczególnie ciekawie zaczyna się robić gdy ułożą się one w gromady, wtedy pole grawitacyjne staje się pułapką dla jednych, ale okazją dla innych.
W pułapce jest oczywiście światło, które jest zaginane, lecz dzięki czemu dochodzi do soczewkowania grawitacyjnego. Dzięki temu odbijany obraz jest powiększany, tworząc naturalny i nieoceniony podgląd dla astronomów. Badacze odkryli właśnie jeden z tych niewiarygodnie wyjątkowych "teleskopów", był to niespodziewany uśmiech losu.
"To jest niezwykle szczęśliwy układ galaktyk, przypadkowe ułożenie się wielu galaktyk w linii wzroku obejmującej większość obserwowalnego wszechświata. Znalezienie takiego zestawienia jest jak odnalezienie igły w stogu siana. W tym przypadku to tak jakby znaleźć 8 takich igieł ułożonych jedna za drugą w tym samym stogu", skomentował David Schlegel, astrofizyk biorący udział w tym, odkryciu.
Czytaj dalej poniżej
Tam, gdzie teleskop nie sięga
Wynik badań został opublikowany niedawno w magazynie The Astrophysical Journal (Dziennik astrofizyczny), we wspólnej napisanej pracy wielu naukowców. Dzięki temu, że galaktyki tak się ułożyły, odbijają obraz z odległych zakątków kosmosu. Powiększony obraz ukazuje formacje oddalone między 7,6 miliarda a 12 miliardami lat świetlnych. Jest to... Całkiem daleko, biorąc pod uwagę, że najstarsze światło, które możemy obserwować z Drogi Mlecznej ma 13,8 miliarda lat!
Jak podaje serwis mashable, oto co widzimy na zdjęciu opublikowanym zjdęciu.
Każda galaktyka dostała swój numer i zostały oznaczone od 1 do 7. Jako że mamy tutaj do czynienia z soczewkowaniem grawitacyjnym, nie można tego było zostawić po prostu w tym miejscu. Litery zostały dodane w celu identyfikacji kolejnych odbić. Wyjątkowo potraktowane zostały kopie największej z nich wszystkich, ona widnieje jako "La, Lb, Lc i Ld". Oddalona jest 5 miliardów lat świetlnych od Ziemi.
"Na szczególną uwagę zasługuje odkrycie największego - znanego na tę chwilę - Krżyża Einsteina. Kryje się on pod kopiami galaktyki oznaczonej czwórkami (4a, 4b, 4c i 4d). Ta rzadka konfiguracja wielu obrazów zgromadzonych wokół centralnej części soczewki są wskaźnikiem symetrycznego rozmieszczenia masy "obiektywu" (zdominowanej przez niewidzialną, czarną materię) i odgrywa ona kluczową rolę w procesie formowania się soczewki", informuje laboratorium odpowiedzialne za przeprowadzenie badań.
Kosmiczna karuzela
Zjawisko zostało ochrzczone nazwą karuzeli. Co zawdzięcza oczywiście niecodziennej formacji kolejnych odbić galaktyk, które układają się po okręgu, wokół centralnej części. Odkrycie nie było łatwo do znalezienia. Wymagało poszukiwań przy użyciu wielu teleskopów i wsparcia innych obserwatoriów. Takich jak Kosmiczny Teleskop Hubble'a (należący do NASA) czy spektroskopu DESI (the Dark Energy Spectroscopic Instrument), badających odległe galaktyki.
Teraz gdy już wiedzą, że istnieje tak szczęśliwie przypadkowy układ galaktyk, tworzących niezwykły naturalny "teleskop", naukowcy mają pole do popisu. Stoją przed nimi możliwość przeanalizowania galaktyk, których w żaden inny sposób, nie dałoby się dosięgnąć. Sam zaś jestem ciekaw, czy skoro znamy ich pozycję. Czy na przykładzie znaku zapytania, możne tam swoje spojrzenie skierować teleskop Jamesa Webba? Jaki fascynujący widok wtedy by się nam ukazał?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu