Apple

Nowość czy nie – „live photos” od Apple skazane na sukces

Konrad Kozłowski
Nowość czy nie – „live photos” od Apple skazane na sukces
Reklama

Odtwarzając w pamięci wczorajszą konferencję Apple najczęściej powracam do tych kilku minut, podczas których Phil Schiller zachwycał się technologią 3DTouch umożliwiającą uaktywnienie "żywych zdjęć". To dzięki tej funkcji można poznać okoliczności wykonania zdjęcia, gdyż zapisywane są też sekundy przed i po uchwyceniu tego jedynego ujęcia. Owszem, nie jest to nic nowego, ale nareszcie ktoś to zrobił jak należy.

Pośród komentarzy pod naszym liveblogiem padały nazwy smartfonów oferujących już taką możliwość od jakiegoś czasu. Lumie czy aplikacja od HTC rzeczywiście próbowały zainteresować użytkowników nowinką w postaci ruchomych zdjęć, ale nie można powiedzieć, że osiągnęły choć minimalny sukces. Czy ktokolwiek pochwalił się przed Wami zdjęciem, które po chwili ożyło, a Wy poznaliście sytuację w jakiej je wykonano? Ja też nie. Lada moment może stać się to naprawdę popularne i nie tylko dlatego, że do rąk milionów użytkowników trafią nowe iPhone'y 6S i 6S Plus pozwalające takie fotki pstrykać, ale przede wszystkim dlatego, że te zdjęcia opuszczą iPhone'y.

Reklama


Już podczas konferencji padły słowa zapowiadające wsparcie dla "live photos" na innych urządzeniach od Apple, nawet na Apple Watch. Jeśli zechcecie, to animowane zdjęcie będzie mogło posłużyć za tło tarczy zegarka, tapetę na iPhonie i iPadzie. To nie wszystko, a zaledwie wierzchołek góry lodowej, bo Apple udostępni API obsługujące tego typu zdjęcia, a Facebook już stał się w tym niewielkim projekcie partnerem Apple.


Wiemy jak bardzo Facebook jest jednocześnie zdeterminowany i zdesperowany w poszukiwaniu nowych sposobów na zaangażowanie użytkowników. W ostatnim czasie znacznie bardziej promowane są klipy wideo, a kilka tygodni temu ogłoszono wdrożenie obsługi filmów sferycznych (360 stopni). Za kilkanaście dni "żywe zdjęcia" opanują Facebooka. Prognozuję, że zagoszczą tam na dłużej i będą cieszyć się niemałą popularnością. Pojawienie się kompatybilności z należącym do Facebooka Instagramem to kwestia czasu.


Właśnie takiej pracy u podstaw potrzebują nowinki podobne do "live photos". Jeśli użytkownicy nie będą mogli się nimi pochwalić znajomym, to mało kto będzie zainteresowany wykorzystaniem takiej ciekawostki - w takich czasach żyjemy. Apple doskonale zdaje sobie tego sprawę i nie zamierza powtórzyć błędów konkurencji. Naturalnie “live photos” przedstawiono niczym właśnie wynalezioną funkcję w smartfonie, ale do takich praktyk ze strony Apple przywykliśmy. Może się to komuś nie podobać, ale braku szerszej wizji na utrzymanie nad poziomem wody wypuszczonego w morze statku odmówić Apple nie można.

Obawy mogą dotyczyć jedynie większego zużycia energii przy wykonywaniu takich zdjęć oraz blisko dwukrotnie większego rozmiaru plików zapisywanych w pamięci telefonu. A mimo to Apple nadal oferuje wersje swojego smartfonu z 16 GB na pokładzie, co stało się już obiektem żartów przed samym wydarzeniem. Mimo wszystko takie zdjęcia są po prostu bardzo fajne i zdecydowanie kibicuje ich popularyzacji.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama