Wczoraj Tomasz pisał o smartfonie YotaPhone 2, który w końcu doczekał się oficjalnych premier (były dwie). Sprzęt naprawdę ciekawy i przyciągający uwa...
Wczoraj Tomasz pisał o smartfonie YotaPhone 2, który w końcu doczekał się oficjalnych premier (były dwie). Sprzęt naprawdę ciekawy i przyciągający uwagę. Tanio nie jest, ale to typowy podatek od nowości - za jakiś czas cena powinna być niższa. Urządzenie może trafić do szerszego grona odbiorców, firma zyska środki, by kontynuować swoje prace. Z branży docierają wieści, iż twórca wspomnianego telefonu pracuje też nad czymś nowym: zegarkiem. Czymś pośrednim między tradycyjnym czasomierzem a smartwatchem - brzmi ciekawie.
Bohaterem wpisu jest Dmitrij Goriłowskij, który uzyskał ostatnio patent na podrasowany zegarek. Podrasowanie polega na tym, że do tradycyjnego zegarka dodawany jest jeden element: chip NFC. Nie ma wyświetlacza, procesora, całego pakietu modułów. Tylko NFC i to pracujące w trybie pasywnym. Oznacza to, iż dodatek nie będzie pobierał energii z czasomierza - zegarka nie trzeba ładować co dwa dni. Ma zatem działać tak, jak tradycyjny produkt tego typu. Firma pracuje nad tym, jak dodawać nowy element do zegarków w taki sposób, by nie zmieniać poważnie linii produkcyjnych. Innymi słowy: jak zrobić to w sposób prosty, tani i skuteczny? Efekty chyba są - pierwsze urządzenia wpisujące się w wizję Rosjanina mają trafić na rynek za rok.
Po co właściwie te zmiany? Chip NFC mógłby zostać wykorzystywany do płacenia, otwierania drzwi, przechodzenia przez bramki w stacjach metra. Takie rozwiązania podaje teraz Goriłowskij, z czasem pewnie pojawią się kolejne propozycje. Moduł miałby być programowany przez użytkownika z pomocą smartfonu i odpowiedniej aplikacji, po tym procesie udział inteligentnego telefonu w całej zabawie się kończy. Na ręce jest zegarek z wielozadaniowym kluczem. Autor pomysłu podkreśla w swoich wypowiedziach, że to zegarek, a nie gadżet. Chce zatem zaintrygować projektem ludzi, którzy może i są zainteresowani nowoczesnymi rozwiązaniami, ale nie zamierzają umieszczać na ręce urządzenia z dużym wyświetlaczem, które trzeba będzie ładować co parę dni i parować ze smartfonem, by jego noszenie miało sens. Zegarek Rosjanina ma być propozycją dla "nowoczesnych tradycjonalistów". Kupuję to.
Na razie nie noszę się z zamiarem kupowania smartwatcha. Jednym z powodów jest właśnie ich wygląd. Sprzęt Motoroli przedstawia się jeszcze w miarę, ale nie jest to ideał. Nie wiem też, czy funkcje zapewniane przez ten produkt są mi aż tak potrzebne. Kiedy jednak czytam o tradycyjnym zegarku, którym będę mógł zapłacić w sklepie za drobne zakupy czy w kawiarni albo barze, to stwierdzam, że pomysł nie jest zły. To brzmi nawet ciekawie i czekam na realizację zapowiedzi. Skoro telefonem potrafili wywołać "wow" i pokazali, że do tematu można podejść niesztampowo, to wierzę, że i tym razem się uda.
Grafika tytułowa przedstawia wspomniany w tekście smartwatch Moto 360
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu