Mapy Google to świetne narzędzie, które w większości przypadków pokieruje nas prosto do celu i dla większości kierowców, rowerzystów, czy piechurów jest na dziś zupełnie wystarczające. Jak w przypadku każdego serwisu, nie jest jednak całkowicie bezbłędne. Szczególnie jeśli mieszkasz na głębokiej prowincji możecie natknąć się na błędy wynikające z przegapienia przez twórców części z najdrobniejszych dróg, czy przegapienia zmian, które wystąpiły po pierwszej weryfikacji. Już niedługo będziecie mogli wcielić się w kartografa samemu i pomóc firmie wyszlifować te „nierównością”.
Edytor map
Dotychczas zgłaszanie ewentualnych błędów Google było rozwiązane dość prymitywnie, mogliśmy wskazać punktowo jakieś obiekty i wysłać proste zgłoszenie, co na przykład w przypadku uliczek średnio się sprawdzało, a dla weryfikatorów Google musiało być mocno nieczytelne. Firma postanowiła to zmienić i zamierza udostępnić nowe narzędzie pozwalające użytkownikom w łatwy sposób rysować nowe obiekty, zmieniać nazwy istniejących czy usuwać oznaczenia nieistniejących.
Po dokonaniu korekt, trzeba będzie je wysłać Google do akceptacji (z poziomu serwisu oczywiście). Według twórców na akceptację lub odrzucenie zmian trzeba będzie poczekać około 7 dni. Ponieważ jednak informacja pojawiła się na amerykańskim blogu firmowym, może okazać się, że ten czas może się różnić, zależnie od regionu świata. Tak na zdrowy rozsądek, najwięcej niedokładności będzie tam, gdzie Google ma najsłabszą infrastrukturę. Usługa ma być udostępniana partiami w ciągu kilku najbliższych miesięcy i pojawi się w ponad 80 krajach.
Win-win
To posunięcie wydaje się całkiem sensowne i co ważne, należy do rozwiązań typ „win-win”. Firma błyskawicznie i za darmo będzie w stanie namierzyć większość błędów; ludzie i instytucje, szczególnie z mniejszych miejscowości, będą mogli szybko poprawiać utrudniające im życie błędy. A wbrew pozorom takie niedopatrzenia potrafią być bardzo irytujące, nawet jeśli sami znamy lokalne pułapki Google.
Przykładowo, w miejscu gdzie mieszkam długi czas źle oznaczona była najprostsza droga dojazdowa do mojego bloku. W związku z tym dalsi znajomi lub jacyś dostawcy nie znający dobrze mojej miejscowości „dostarczani” byli pod mój blok niewygodnymi i ciasnymi osiedlowymi uliczkami, wymagającymi do tego sporego nadłożenia drogi. Jednak najgorsze było to, że miejsce docelowe nie nadawało się do rozładowywania większych rzeczy. Gdy kiedyś wcisnął się tam dostawczak z meblami, to prosta dostawa zmieniła się w 2 godzinną operację wyplątywania kuriera z pułapki.
Także niektóre drogi przez las, w mniej popularnych rejonach, mogą okazać się bardzo zwodnicze. Jedna z dróg w okolicach elektrowni Siersza na którą wyprowadziło mnie kiedyś Google okazała się być prawdziwym łamaczem zawieszeń. Prawdopodobnie była weryfikowana tylko przy pomocy zdjęć satelitarnych, a ze względu na sporą szerokość automat zakwalifikował ją jako normalną. Tymczasem nadawała się od pewnego momentu tylko dla terenówek. Być może nowe narzędzie pozwoli jeszcze bardziej ograniczyć występowanie takich błędów.
Źródło: [1]
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu