Na rynku mamy w tej chwili trzy liczące się systemy smart TV działające na telewizorach. To webOS od LG, Tizen od Samsunga oraz Android TV, który stosowany jest przez wielu producentów, od Sony, przez Philipsa, Sharpa, JVC, a na TCL skończywszy. Każdy ma swoje wady i właśnie na wadach mam dzisiaj zamiar się skupić.
Co mnie wkurza w webOS, Tizenie i Android TV? W poszukiwaniu idealnego smart TV
W ostatnich kilku miesiącach miałem okazję obcować z kilkoma różnymi modelami telewizorów, zarówno z wyższej jak i z niższej półki cenowej i od różnych producentów. I to właśnie te doświadczenia skłoniły mnie do podsumowania tego na co stać zainstalowane na nich systemy smart TV. W ostatnich latach telewizor przestał być już tylko ekranem do wyświetlania obrazu z telewizji naziemnej/satelitarnej. Teraz znacznie częściej korzystamy z niego do oglądania serwisów VOD, grania czy nawet słuchania muzyki. Pozwalają nam na to systemy "smart TV", które potrafią być lepsze i gorsze.
Początkowo praktycznie każdy większy producent stosował własne rozwiązania, które w większości przypadków były najwyżej średnie. Największe problem to brak aplikacji, szczególnie tych typowych dla lokalnych rynków. Jak pokazał przykład Microsoftu na rynku smartfonów, bez aplikacji twój produkt się nie sprzeda. Dlatego po tych kilku latach obecnie liczą się już w zasadzie tylko 3 systemy - webOS od LG, Tizen od Samsunga i Android TV od Google. Dwie pierwsze firmy wygrały na tym, że mają dużą sprzedaż i opłaca im się inwestować w rozwój aplikacji na swoje platformy, a ostatnia bazuje na ogromnej liczbie aplikacji, które stosunkowo łatwo dostosować do telewizorów. Jednak nie samymi aplikacjami żyje człowiek, więc jak to jest z tym smart TV?
LG webOS - przyjemnie dla oka, ale...
Od pół roku korzystam z telewizora LG wyposażonego system webOS 5.0, na który przesiadłem się z Android TV. Jak to zwykle bywa po przesiadce na nowe rozwiązanie, początkowo byłem nieco zagubiony, ale szybko udało się przyzwyczaić. Problemy zaczęły, gdy zacząłem poszukiwać rozwiązań, które stosowałem na swoim starym telewizorze. Oczywiście aplikacji nie brakuje, jest Netflix, YouTube, Amazon Prime czy nawet polskie Player i iPla oraz Apple TV, którego brakuje na Androidzie. Problem pojawia się gdy chcecie odtwarzać filmy z dysku sieciowego. Na Android TV jest między innymi Kodi, które jest świetnym kombajnem, któremu wystarczy podać ścieżkę do odpowiedniego folderu i możemy już przeglądać zdjęcia z wakacji na TV.
Zobacz też: jaki najlepszy TV za 2500 PLN w rozmiarze 55-65 cali?
W webOS nie jest tak prosto, bo aplikacji o takiej funkcjonalności nie ma, jest za to wbudowana obsługa DLNA. To nieco ratuje sytuację, choć wymaga od nas instalacji serwera mediów, albo na PC albo na NAS i serwowania multimediów za jego pośrednictwem. Polecam darmowy i całkiem przyjemny serwer Serviio, który ma wszystko co potrzebne aby zarządzać swoją biblioteką. Inne rzeczy, które nieco wkurzają mnie w webOS to zagrzebanie wielu opcji głęboko w menu i fakt, że samo menu zajmuje najwyżej połowę ekranu, reszta się marnuje co nieco utrudnia nawigację. I jeszcze ten daremny asystent głosowy, który nie tylko ma problem z rozpoznawaniem języka polskiego, ale też z płynnością swojego działania. Mam nadzieję, że LG jednak zdecyduje zastąpić się zastąpić go w przyszłości asystentem Google.
Dolny pasek z aplikacjami to kwestia gustu, w gruncie rzeczy można się do niego przyzwyczaić więc specjalnie nie będę na niego narzekał. Załamuje mnie jednak działanie LG Web Store i niektórych aplikacji. Mam może nie topowy, ale dosyć wysoki model (LG OLED55B9), który zalicza spore "zwiechy" przy przeglądaniu zawartości sklepu czy robieniu aktualizacji aplikacji. Pierwsza wersja Apple TV też działała bardzo słabo, dopiero kolejna znacznie poprawiła płynność. Na szczęście z innymi aplikacjami typu Netflix czy Player takich problemów nie zaobserwowałem, ale według licznych opinii na forach, traumatyczne przeżycia z Android TV w wersji 5.0 nie powinny do mnie wrócić, a nie udało się od nich całkiem uwolnić.
Integralną częścią obcowania z webOS jest też pilot zdalnego sterowania, w moim przypadku Magic Remote, który bardzo dobrze leży w dłoni i można bez większy problemów obsługiwać go jedną ręką. Koncepcja sterowania kursorem na ekranie przy pomocy żyroskopu wbudowanego w pilot jest całkiem niezła, choć długo musiałem się do niej przekonywać. Mimo wszystko umieściłbym ten pilot w swoim osobistym rankingu na 2. miejscu. O pierwszym powiemy sobie za chwilę.
Samsung Tizen - te same braki, ale płynniejsze działanie
Samsung jest liderem w sprzedaży telewizorów na wielu rynkach, wliczając w to Polskę i nie dzieje się tak bez przyczyny. Od lat serwuje też swoje własne rozwiązanie - system Tizen, który rozwijał również z myślą o smartfonach i zegarkach. Na telewizorze rozwiązanie to sprawdza się całkiem nieźle. Funkcjonalnie jest bardzo podobne do webOS, również wszystko opiera się na dolnej belce, która daje nam dostęp do aplikacji i źródeł sygnału, pozostawiając 2/3 ekranu niewykorzystane. Podobnie jak u koreańskiej konkurencji, nie brakuje też aplikacji, także tych lokalnych bo ich portowanie z Androida na Tizena nie jest skomplikowanym procesem. Nadal jednak nie ma tutaj czegoś pokroju Kodi, dlatego podobnie jak webOS jesteśmy zmuszeni do postawienia własnego serwera DLNA.
W gruncie rzeczy mamy zatem tutaj te same wady, ale jedną sporą zaletę, a mianowicie mam wrażenie, że Tizen działa znacznie płynniej. Co prawda miałem z nim do czynienia w dosyć wysokim modelu (UE55Q80T), ale nie mam wątpliwości, że zarówno sklep z aplikacjami, obsługa multimediów czy same aplikacje jak Apple TV, działały lepiej niż na telewizorze LG. Nie wiem jak jest w tańszych modelach z gorszymi procesorami, dlatego nie chciałbym być w swojej ocenia aż tak radykalny.
Zobacz też: jaki najepszy TV za 3500 PLN w rozmiarze 55-70 cali?
Tizen ma jeszcze jedną wadę, jego menu do sterowania poszczególnymi ustawieniami jest mocno ograniczone. Na dobrą sprawę Samsung wszystko robi po swojemu, udostępnia gotowe tryby obrazu, które dla większości z nas mogą wydawać się zbyt intensywne i mało przyjemne. Co prawda jest też tryb Filmmaker Mode, który nieco ogranicza sztuczną obróbkę obrazu, ale nie we wszystkich modelach jest on dostępny. Dopasowanie obrazu pod własne preferencje nie jest łatwe i to uznałbym za spory minus.
Zaleta to natomiast pilot dołączany do praktycznie wszystkich telewizorów Samsunga. Jest mały, bez problemu obsłużą go nawet dziecięce ręce, ma tylko kilka przycisków, ale i tak pozwala wygodnie obsługiwać wszystkie funkcje telewizora. Dla mnie to wzór ergonomii i myślę, że producenci telewizorów z Android TV powinni zacząć brać przykład z Samsunga. Co więcej Tizen pozwala w bajecznie prosty sposób skonfigurować pilot tak aby obsługiwał również nasz dekoder telewizji satelitarnej/kablowej czy zewnętrzny system audio/soundbar. To ogromna wygoda i w większości przypadków pozwala pozostawienie tylko jednego pilota do obsługi telewizora, bez konieczności zakupu pilota uniwersalnego. LG teoretycznie też ma taką możliwość, ale nie udało mi się pilot zmusić do współpracy z moim dekoderem NC+, na Samsungu zadziałało za pierwszym razem.
Android TV - wreszcie stabilnie działa
Android TV nie ma najlepszej renomy. Wszystko za sprawą starych telewizorów, które korzystały z tego systemu w wersjach 5.o lub niższych. Sam mam jeszcze takiego Philipsa bodaj z 2016 roku, który co pół roku musi mieć twardy reset aby jakoś działać. Inaczej błędy, restarty czy zatrzymania aplikacji są na porządku dziennym. To jednak już śpiew przeszłości. Dzisiaj Android TV bazuje już na systemie w wersji 9.0 (Pie) i jest znacznie bardziej stabilną i rozbudowaną platformą. Po pierwsze wykorzystuje całą dostępną przestrzeń na ekranie co jest znacznie wygodniejsze w nawigowaniu i wybieraniu poszczególnych aplikacji. Po drugie daje dostęp do ponad 4000 różnych aplikacji, od serwisów VOD po gry, czym wyraźnie wygrywa z webOS czy Tizenem, choć brakuje mu... Apple TV. To się jednak może też wkrótce zmienić.
Co mnie w nim wkurza? Przede wszystkim oddzielenie obsługi multimediów od podstawowych funkcji w telewizorze. Android TV jest niejako nakładką na jakiś bardziej niskopoziomowy system, który w zależności od producenta telewizora wygląda inaczej. W przypadku niektórych modeli jest on zwyczajnie brzydki i nieprzystający telewizorom w 2020 roku. Pod tym względem zarówno webOS jak i Tizen są znacznie lepsze. Najlepiej wygląda to chyba w przypadku Philipsa, który ma nie tylko dosyć nowoczesny interfejs, ale też najbardziej rozbudowany pod względem dodatkowych opcji. I zdaje sobie sprawę, że nie dla każdego będzie to istotne, ale obcując z różnymi platforami, trudno takich niedociągnięć nie zauważyć.
Inna przypadłość modeli z Android TV na pokładzie to pilot, nie wiem dlaczego ale każdy z nich ma pilot na "pół metra" w starym stylu, który trudno obsługiwać jedną ręką. Myślę, że najwyższa pora aby inni producenci wzięli przykład z koreańskich gigantów i przemyśleli swój design. Tym bardziej, że Android TV obsługuje asystenta Google, który działa bardzo sprawnie i można go używać przy pomocy mikrofonu wbudowanego w pilota, tym samym obsługując większość potrzebnych opcji. Do tego dochodzi też natywne wsparcie dla Chromecasta, które ułatwia przerzucanie na ekran telewizora obrazu ze smartfona lub tabletu.
To który najlepszy?
Podsumowując te dosyć już przydługie rozważania, to ja najchętniej wybrałbym telewizor z możliwościami Android TV z pilotem od Samsunga i panelem OLED od LG. Niestety takiego zestawienia nikt w tej chwili na rynku nie oferuje. Jest na to jednak rada, bo zawsze można kupić dodatkową skrzynkę z systemem Google i wzbogacić jego funkcjonalność o brakujące elementy. Tylko to rozwiązanie też ma swoje wady - dodatkowy pilot i zajęty port HDMI. To jednak świadczy też o tym, że wybór systemu smart TV nie powinien być kluczowym czynnikiem przy wyborze nowego telewizora. Warto zwrócić baczniejszą uwagę na wiele innych cech, które związane są z jakością obrazu. O tym jednak porozmawiamy innym razem.
A jakie jest wasze zdanie? Czekam na komentarze i spotrzeżenia z innych platform smart TV.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu