Felietony

Balbus Speech walczy z wadami wymowy

Krzysztof Wąsowski
Balbus Speech walczy z wadami wymowy
2

Jack McDermott pragnie podarować ludziom z dysfunkcją mowy coś, czego on sam nigdy nie miał - tanią formę terapii, która pozwoli im normalnie mówić i funkcjonować w społeczeństwie. Osoby, które mają problemy z mówieniem nie mają łatwo w życiu. Kiedy są młodzi to dzieci się z nich śmieją, bo się np....

Jack McDermott pragnie podarować ludziom z dysfunkcją mowy coś, czego on sam nigdy nie miał - tanią formę terapii, która pozwoli im normalnie mówić i funkcjonować w społeczeństwie. Osoby, które mają problemy z mówieniem nie mają łatwo w życiu. Kiedy są młodzi to dzieci się z nich śmieją, bo się np. jąkają, a w dorosłym życiu ciężko im znaleźć pracę. Z drugiej strony, prywatna terapia z logopedą jest kosztowna. Może rzeczywiście nadszedł czas nowoczesnej technologii?

Jack to ciekawa osoba, a raczej ciekawy startupowiec, który tak naprawdę cieszy się, że się jąka. Przyznaje, że jest to czasami problematyczne, jednak jako przedsiębiorcy daje mu to pewną unikalną wartość bycia zarówno twórcą startupu jak i jego stałym użytkownikiem. Dodatkowo, dzięki swojej wadzie mowy, może lepiej tworzyć swój produkt, którymi są aplikacje mobilne Balbus Speech.

Balbus Speech to aplikacje, dzięki którym osoby z dysfunkcją mowy jaką jest np. jąkanie się będą mogły w łatwy sposób ćwiczyć swoje usta i język. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że aplikacje powstały z powodu dysfunkcji, z którą urodził się jej twórca. W młodości Jack miał ogromne problemy z mówieniem, bardzo się wstydził, że się jąka. Kilka razy w tygodniu musiał dojeżdżać pociągiem ze swojego miasteczka pod Bostonem do miasta, by odwiedzić logopedę. Trzeba wspomnieć, że podróż zajmowała mu 45 minut w jedną stronę. Dodatkowo wizyty u logopedy nie należały do najtańszych, jego rodzice wydali wręcz fortunę na leczenie. Każda godzina spędzona u logopedy kosztowała jego rodzinę około 300 USD. Trzeba dodać, że Jack uczęszczał na terapię przez 15 lat.

Dla Jacka przełomowym okazał się rok 2008, czyli rok, w którym Apple zaprezentowało App Store. Uświadomił sobie wtedy, że dzięki dostępnej technologii mógłby pomóc ludziom, którzy także borykają się z problemami z mową. Ludziom, którzy często się wstydzą przed społeczeństwem i zamykają się w sobie, bo są nastawieni na różnego rodzaju szyderstwa i kpiny. To właśnie w 2008 roku McDermott doszedł do wniosku, że technologia mobilna to przyszłość leczenia wad mowy, bo w końcu nikt nie będzie musiał umawiać się na wizyty i jeździć do lekarza. Wystarczy, że wyciągnie telefon z kieszeni i zacznie się samodzielnie leczyć.

Cała przygoda Jacka z Balbus Speech rozpoczęła się w 2011 roku, czyli w momencie kiedy został przyjęty na Uniwersytet Tufts. To właśnie wtedy powstały dwie aplikacje mobilne, czyli Speech 4 Good oraz Fluently. Obie aplikacje zostały zaprojektowane przy współpracy z logopedami, którzy dopilnowali, by nie był to produkt udający narzędzie lecznicze. Aplikacja Speech 4 Good w sposób graficzny za pomocą ekranu telefonu pokazuje co użytkownik aktualnie mówi, zasadniczo rysuje wykres dźwięków, które wydaje użytkownik. Podczas korzystania aplikacja wykorzystuje opóźnione sprzężenie zwrotne. Generalnie chodzi o to, że w momencie gdy użytkownik mówi do telefonu, aplikacja wykorzystując opóźnione sprzężenie zwrotne odtwarza użytkownikowi przez słuchawki to co powiedział jednak w zwolnionym tempie. Co ma przyczynić się do poprawy mowy, a dokładnie ma zostać poprawiona płynność wymowy słów. To narzędzie dedykowane przede wszystkim osobom sepleniącym.

Druga aplikacja, czyli Fluently, ma za zadanie pomagać osobom, które borykają się z jąkaniem. Zasadniczo aplikacja ma poprawić płynność tego co mówią. Koncept jest dosyć prosty i działa na podobnej zasadzie co Speech 4 Good. Użytkownik ma za zadanie mówić do telefonu, a kiedy mówi spokojnie i płynnie ekran telefonu świeci się na zielono. Kiedy zbytnio przyspieszy, a telefon wykryje ostre, łamiące się dźwięki (charakterystyczne dla jąkania się) ekran zaświeci się na czerwono. Dzięki temu użytkownik ma nauczyć się mówić płynniej i spokojniej, nawet w sytuacjach stresowych.

Do dnia dzisiejszego aplikacje łącznie zostały pobrane ponad 10 tysięcy razy z App Store. Trzeba pamiętać, że na rynku istnieją urządzenia, które wykorzystują technologie, na której oparte zostały te aplikacje jednak ich koszt jednostkowy liczony jest w tysiącach dolarów. Nikogo nie dziwi więc fakt, że ktoś wpadł na pomysł stworzenia aplikacji mobilnych, które mają je zastąpić. Speech 4 Good i Fluently kosztują odpowiednio 15 i 10 USD, a więc w porównaniu do niezależnych urządzeń koszt jest nieporównywalnie niski.

Aktualnie twórca Balbus Speech jest na trzecim roku studiów i już myśli o stworzeniu kolejnych aplikacji, które pomogłyby ludziom, którzy borykają się z problemami mowy. W tym momencie ma już dosyć pokaźną bazę użytkowników, którzy chwalą jego dotychczasowe produkty. Prawdopodobnie jeszcze w tym roku pojawią się kolejne produkty związane z edukacją specjalną, które mają pomagać ludziom. Twórca uchylił jedynie rąbka tajemnicy i stwierdził, że kolejnym krokiem jaki chce podjąć jest pomoc ludziom, którzy mają problemy ze słuchem. Czas pokaże co ciekawego wymyślił Jack.

Przyznaję, że do tej pory nie spotkałem się z tak ciekawym i innowacyjnym rozwiązaniem. Większość osób, które się jąkają wyrastają z tego z czasem. Pamiętam jednak jak trudno było mojemu koledze w podstawówce, który miał właśnie ten problem. Pomimo tego, że nie był szykanowany przez swoich rówieśników widać było, że chłopak w pewien sposób wstydzi się swojej wady wymowy. Może rzeczywiście technologia pomoże takim osobom i pozwoli im szybciej zwalczyć swoje wady? Myślę, że warto obserwować ten projekt, gdyż prawdopodobnie już niedługo będzie o nim głośno.

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

StartupApp StoreMobile