Wywiady

Jak się wydaje audiobooka? Rozmowa z Szymonem Adamusem

Kamil Pieczonka
Jak się wydaje audiobooka? Rozmowa z Szymonem Adamusem
11

Szymona Adamusa możecie kojarzyć między innymi z bloga ObywatelHD.pl, na którym zajmował się tematyką audio/video. Na swoim koncie ma też całkiem niezłego ebooka, a teraz wydał swoją najnowszą powieść - Kamienna Róża, tylko w formie audiobooka. Zapytałem go skąd taka decyzja i jak to się właściwie robi. Wyszła nam z tego bardzo ciekawa rozmowa.

Kamil Pieczonka: Cześć Szymon. Gratuluję wydania książki. Chcesz nam o tym opowiedzieć?

Szymon Adamus: Cześć i dzięki! Jasne, że chcę. Pytaj śmiało o co tylko chcesz.

Dlaczego wydajesz swoją najnowszą książkę tylko jako audiobook?

Z dwóch powodów.

Po pierwsze, tak zupełnie szczerze, zmęczyły mnie kontakty z tradycyjnymi wydawnictwami. Nie chodzi o to czy komuś się mój tekst podoba, czy nie. Szanuję krytykę i prawo wydawcy, by powiedział po prostu „Dzięki, ale nie” i kropka. Problemem jest organizacja pracy wielu wydawnictw. Szczególnie w kontekście nowych, mniej znanych autorów. Jeśli tylko jedna osoba w wydawnictwie czyta wszystkie nadsyłane teksty, a firma nie ma jakiegoś sensownego systemu weryfikacji i oceniania zgłoszeń, to nic dziwnego, że czeka się na odpowiedź po 6-9 miesięcy. A często nie dostaje się nawet maila z autorespondera, którego ustawienie przecież nic nie kosztuje i trwa minutę.

Myślisz, że da się to zrobić lepiej?

Jestem tego pewien. Spójrz na rynek gier czy ogólnie IT. Nie widzę problemu, by książek na wczesnym etapie nie dało się oceniać w taki sam sposób, jak robi się to z treściami w innych branżach rozrywki. Na podstawie streszczenia, vertical slice’a czy takiego przysłowiowego „elevator pitch” na kilka zdań. Oczywiście rozumiem, że inwestycja w nowe nazwisko po prostu może się komuś nie opłacać. Business is business. Nie mam z tym problemu. Ale jeśli wydawnictwo przyjmuje nadal nowe teksty, to nawet jako nieznany autor mam prawo oczekiwać profesjonalnej komunikacji i planowania pracy. Wiem, że są firmy, które umieją to robić i robią dobrze. Jednak moje doświadczenia na tym polu są niestety inne.

Chciałem wydać tę książkę z ludźmi, którzy pracują w nowoczesny sposób, uczciwie podchodzą do kwestii praw autorskich, umowy i podziału dochodu. Ja lubię pracować dynamicznie, wkładać dużo pracy w projekt i wyciągać z niego współmiernie dużo satysfakcji. Z Audioteką od początku tak to wyglądało. Stąd taka decyzja.

A drugi powód?

Drugi powód na szczęście jest już bardziej związany z samymi opowieściami. Ja po prostu uwielbiam audiobooki! Poważnie. Według mnie dobrze przeczytany i świetnie zmontowany audiobook dodaje nową, wspaniałą warstwę do tekstu. To jak powrót do podstaw przekazywania historii przez ludzi. Z ust do ust, przy ognisku, gdy unosząca się w powietrzu historia tworzy wokół zgormadzonych zupełnie nową rzeczywistość.

Oczywiście papierowa czy e-inkowa książka robi to samo dla pojedynczego odbiorcy. Ale dobry aktor doświadczony w pracy nad audiobookami czytając tekst, w mojej ocenie, pogłębia go o nowe, nieobecne wcześniej doznania.

Ma to też wymiar mniej mistyczny, a czysto praktyczny. Utkwiło mi w pamięci jedno wspomnienie. Słuchałem kiedyś "Czarnoksiężnika z Archipelagu" Ursuli K. Le Guin robiąc zakupy w markecie. Gdy byłem na dziale warzywnym Ged, bohater książki, akurat zaczął walczyć ze smokami z wyspy Pendor. Stary! To było najbardziej epickie kupowanie marchwi i cebuli w moim życiu!

Twoja wcześniejsza powieść “Trójka”, była dostępna jako ebook. Planujesz ebook/papierowe wydanie “Kamiennej Róży”?

Ja obecnie książek najczęściej słucham. Audiobooki i słuchowiska są moją ulubioną formą. Ale to nie jest żadna ortodoksyjna zasada, nie dopuszczająca innych rozwiązań. Uważam, że taki radykalizm we wszystkim, a w szczególności sztuce, jest trochę dziecinny. To spalanie się niektórych ludzi na temat tego jak i gdzie ktoś konsumuje teksty kultury...

Jak Steven Spielberg wkurzający się, że ludzie oglądają filmy w domu, a nie w kinie?

Dokładnie! Jeśli to są dobre filmy, a odbiorcy są nimi poruszeni, to co za różnica?

Mnie, jako autora, obchodzi tylko jedno. By odbiorca mający kontakt z czymś co stworzę przeżył jakieś emocje, pomyślał o czymś istotnym, wzruszył się czy rozbawił. Doświadczył czegoś poprzez przeniesienie do innej rzeczywistości. Póki to się dzieje, to nie ma znaczenia w jakiej formie konsumuje daną treść. Niech każdy czyta, ogląda, słucha i gra jak mu się podoba. Najważniejsze jest by coś z tego wynieść, a nie by robić to dokładnie tak, jak chciał autor czy ktokolwiek inny.

Pisałeś książkę już z myślą, że zostanie wydana jako audiobook? Czy miało to wpływ na to jak tworzyłeś swój świat?

„Kamienna Róża” nie była pisana od razu z myślą o audiobooku, ale po potwierdzeniu produkcji w Audiotece była redagowana pod to konkretne medium. Moja rewelacyjna redaktorka, Paulina Płatkowska, miała dla mnie dużo naprawdę celnych uwag. Słusznie zauważyła, że część narracji jest jasna w formie pisemnej, gdzie czytelnik widzi np. zmiany formatowania tekstu, ale może być mniej przejrzysta w wersji audio. Wprowadziłem potrzebne zmiany w tekście, które sprawiły, że jest czytelniejszy w wersji audio. Dość szybko podjąłem też decyzję, że chcę, by książkę czytały dwie osoby. Stąd współpraca z absolutnie genialnymi Małgorzatą Lewińską i Michałem Barczakiem.

Wspominasz w materiałach, że “Kamienna Róża” to pierwsza część całego cyklu. Czy możesz nam nieco zdradzić jaki masz plan na tę historię?

Tak, „Kamienna Róża” to początek cyklu „Dzieci Wielkiej Matki”. Będzie on miał trzy części.

Zastanawia mnie jeszcze jedno, skąd pomysł na taką tematykę? Muszę przyznać, że zapowiedź brzmi trochę przygnębiająco: “ekologiczne fantasy opowiadające o stracie” wydaje się ciężkim tematem do “sprzedania”.

Książka mówi dużo o stracie i gniewie z nią związanym. Staram się też dodać swoją skromną cegiełkę do kwestii postrzegania roli kobiety w społeczeństwie i zrozumienia, że to ona dysponuje własnym życiem. Nikt inny. No a na deser „Dzieci Wielkiej Matki” od początku pisałem z myślą o kwestiach ekologicznych. Głównie w kontekście zmian klimatycznych i tego jak często zapominamy o potędze natury, która może i ma ogromną cierpliwość do naszej ignorancji, ale ma też swoje granice.

To trudne tematy. Między innymi stąd formuła fantasy, która pozwala na lekkie oderwanie się od nich, jeśli tylko odbiorca tego potrzebuje. Czytelnik może wejść w te istotne kwestie całkowicie i poddać je rozwadze lub skupić się bardziej na warstwie fantastycznej i przygodowej. To już zależy od niego. Ja starałem się pisać o czymś ważnym, słuchać opinii krytycznych w trakcie tego procesu i nie popaść w nadmiernie moralizatorski ton.

Dużo krytyki było w czasie pisania?

Tak, ale rozumianej w konstruktywny, potrzebny sposób. Wiesz, co innego randomowy troll w sieci, który mówi ci, że jesteś cienki i daje łapkę w dół, a co innego bliska, przyjazna ci osoba, która daje konstruktywne uwagi. BARDZO sobie to cenię.

Mega duże podziękowania dla wszystkich ludzi, którzy poświęcili swój czas na czytanie pierwszych wersji książki i nie szczędzili mi takiej właśnie krytyki. Moja żona, mama, brat i jego super żona i wreszcie mój dobry przyjaciel Tomek Pstrągowski z podcastu „Niezatapialni” i redaktorka Paulina Płatkowska... Oni wszyscy mieli naprawdę realny wpływ na to, że książka jest dużo lepsza niż, by była bez ich celnych uwag.

Polecam każdemu twórcy otwierać się na taką krytykę zaufanych osób. Bez wyjątku  zawsze wychodzi dzięki niej coś lepszego.

Jak udało Ci się zaciekawić swoją twórczością Audiotekę i zaangażować uznanych aktorów?

W tym momencie wracamy do Twojego pierwszego pytania i mojej odpowiedzi na nie :) Z Audioteką współpracuje mi się póki co dokładnie tak, jakbym sobie tego zawsze życzył. Normalny, ludzki kontakt z osobami, które chcą tworzyć fajne treści i mają już na tyle dużo doświadczenia i skutecznych procedur, by konkretnie, celnie i szybko oceniać co, kiedy i jak można zrobić. Po prostu profesjonalnie, ale po ludzku.

OK, ale jak w ogóle do nich dotrzeć?

Można skorzystać z ich programu Usłysz Kulturę. Każdy zainteresowany formą audio twórca może podesłać za jego pomocą swoją propozycję.

Ja jestem trochę bezczelny, więc napisałem wprost do Arka Seidlera, ówczesnego Chief Content Officera, a dziś już CEO Audioteki. Wtedy nie chodziło jeszcze o „Kamienną Różę”. To był marzec 2020, miałem pomysł na większy projekt audio, który od dłuższego czasu chodził mi po głowie. Później do rozmowy dołączyła niezastąpiona Klaudia Grzesiak i dopracowywaliśmy wspólnie mój pomysł.

Na początku pandemii?

No właśnie. Pandemia pokrzyżowała nam mocno plany, więc ten projekt czeka jeszcze na swój moment. Ale w czasie gdy nad nim pracowaliśmy, ja skończyłem pisać „Kamienną Różę”. Wysłałem do Audioteki książkę, jej streszczenie i problematykę, okładkę autorstwa Pawła Kędzierskiego itd. To było pod koniec kwietnia 2021. W połowie maja była decyzja pozytywna o chęci współpracy, a pod koniec września mieliśmy już zamkniętą korektę, listę lektorów, którzy nas interesują i wstępny plan nagrań. Całkiem niezły wynik, jak na ten zwariowany czas pandemii.

A co z aktorami? Michał Barczak jest jeszcze mniej rozpoznawalny, ale Małgorzata Lewińska to znane nazwisko. Jak ich zachęciliście do udziału w projekcie?

Praca z profesjonalistami ma tę zaletę, że jeśli mają czas, materiał ich zainteresuje, a kwestie finansowe się zgadzają, to oni są chętni i gotowi do pracy praktycznie z marszu.

Małgosia w samej tylko Audiotece ma 20 przeczytanych książek. Widziałem ją w czasie pracy i to jest po prostu czysty profesjonalizm. Wchodzi do studia nagraniowego i po 5 minutach jest już w skórze innej osoby. Zresztą Michał to samo. Widać, że kocha to, co robi.

Tak naprawdę jedyne problemy w pracy z tak doświadczonymi i otwartymi ludźmi, to terminy i budżet. Jeśli te dwa elementy uda się dopiąć w miarę szybko, to później idzie już jak z płatka. Jestem naprawdę zachwycony efektem końcowym. Świetni ludzie. Aż chce się pisać więcej, by znów usłyszeć ich interpretacje.

Jaką rolę pełni autor przy tworzeniu audiobooka? Dawałeś jakieś wskazówki aktorom jak Ty widzisz swoje postacie i jak powinny zostać zagrane?

To zależy jak bardzo autor chce się zaangażować. Zarówno finansowo, jak i twórczo. Ja lubię mieć kontrolę nad tym co tworzę, więc wydaję książkę w koprodukcji z Audioteką.

Aktorzy i realizatorzy nagrań ze studia D-FM dostali ode mnie wskazówki. Najważniejsze cechy postaci, istotne elementy dźwiękowe, które chciałem uwzględnić w konkretnych fragmentach, trochę sugestii co do intonacji, uczuć, pochodzenia czy emocji bohaterów.

Z przyjemnością mogę powiedzieć, że nic więcej nie musiałem zrobić, bo zarówno aktorzy, jak i realizatorzy idealnie wcelowali się w moje oczekiwania.

Zdradzisz nam ile trwała praca nad audiobookiem?

29 września 2021 mieliśmy ostateczną wersję powieści, po wszystkich etapach korekty i redakcji. W tym momencie ustaliliśmy pasujące wszystkim terminy i mieliśmy plan działania. Oczywiście po drodze było jeszcze kilka drobnych potknięć (#pandemia), ale pierwszego grudnia nagrywaliśmy już ostatnie fragmenty i materiał wideo Making of.

Później było jeszcze kilka drobnych poprawek, ale to już były szlify. Jeśli pamięć mnie nie myli całą powieść, która ma 621 tysięcy znaków ze spacjami, czyli jakieś 15,5 arkusza wydawniczego, nagraliśmy w ciągu 9 sesji.

Aktorzy zanim przeczytają książkę w studiu, zapoznają się ze skryptem aby wczuć się w rolę?

Zależy od aktora. Na przykład Małgorzata nie czyta wcześniej książki, bo chce by jej reakcje w czasie nagrania były jak najbardziej świeże i naturalne. Ale są i tacy, którzy szykują się do nagrań praktycznie jak do roli w teatrze. Wszystko zależy od techniki artysty oraz oczywiście czasu jaki jest dostępny na produkcję.

Wspominasz, że książka wydana jest wspólnie z Audioteką i dostępna będzie tylko tam. Możesz nam zdradzić jak wygląda kwestia rozliczeń? W skrócie, czy wydanie audiobooka się opłaca bardziej niż ebooka?

Wydanie ebooka obecnie może nie kosztować nic poza czasem autora. Jeśli chce się to zrobić dla funu i ma się chociaż podstawowe umiejętności obsługi komputera, to przerobienie dokumentu np. z formatu doc czy pdf na epub i azw3 trwa dosłownie kilkanaście sekund. I nawet nie trzeba mieć do tego żadnego super drogiego oprogramowania, bo przecież taki np. Calibre jest open source, a sprawdza się rewelacyjnie.

Później pozostaje kwestia wydania. Można to zrobić samemu albo przez księgarnie oferujące ebooki self publisherów. Nie jest to bardzo skomplikowane. Spokojnie do ogarnięcia przez większość autorów. Oczywiście nie mając wyrobionego nazwiska trzeba się liczyć z tym, że bardzo trudno będzie przebić się przez tłum, zarobić coś konkretnego i zdobyć dużą widownię. Ale to tyczy się obecnie każdej pracy twórczej, więc nie powinno to być dla nikogo niespodzianką.

Od lewej Michał Barczak, Szymon Adamus i Małgorzata Lewińska

A audiobooki?

Audiobooki wymagają więcej czasu i umiejętności, ale oczywiście też da się to zrobić nawet domowymi sposobami. Pod tym względem żyjemy w rewelacyjnych czasach. Są przecież ludzie tacy jak Mako New czy Bob Bobuszko, którzy poza pracami na zlecenie nagrywają też dla czystej przyjemności tworzenia. Czasem dla funu czytają długie teksty, a jakość ich nagrań jest naprawdę ok. Przy odrobinie uporu i chęci mikro studio nagraniowe można dziś zrobić w szafie. I to dosłownie, bo wiszące ubrania świetnie eliminują pogłos.

Inna droga, to praca z profesjonalistami. Większe koszty, ale też najwyższa możliwa jakość, rewelacyjna organizacja pracy no i efekt końcowy, który potrafi zachwycić. Od strony odbiorcy to oczywiste, ale wiesz... to jest nawet przyjemne dla samego autora. Usłyszeć swoje zdania przeczytane przez kogoś, kto po prostu umie to zrobić tak dobrze.

Jeśli chcemy iść tą drogą, to wszystko zależy od skali. Każdy dodatkowy aktor, każdy kolejny dzień pracy studia, to koszty. A po tym wszystkim są jeszcze różne formy dystrybucji. Sprzedaż bezpośrednia i w ramach abonamentu. Co za tym idzie również różne formy rozliczania i dochód na różnym poziomie.

Do sprawy trzeba podejść indywidualnie. Podsumować za i przeciw każdego rozwiązania, policzyć i sprawdzić co się opłaca.

Jedno jest pewne – opcji jest dużo, ale trudno skorzystać z jakiejkolwiek, jeśli nie ma się w ręce tekstu. Więc najpierw trzeba pisać :)

Czy Twoja książka jest dostępna w subskrypcji Klubu Audioteki?

Jasne. Jest w abonamencie i sprzedawana pojedynczo. Jak kto woli.

To ostatnie pytanie, kiedy możemy spodziewać się drugiego tomu? :)

Chuck Palahniuk, autor "Fight Clubu" i "Choke", powiedział kiedyś, że proces siedzenia przy klawiaturze i nanoszenia tekstu na wirtualną kartkę, to nie jest pisanie. To tylko przepisywanie tego, co autor stworzył już wcześniej zbierając informacje, słuchając historii, budując w głowie swój świat i bohaterów.

Jeśliby trzymać się tej definicji, to kontynuacje „Kamiennej Róży” są już w sumie gotowe.

Muszę je tylko przepisać ;)

***

Jeśli chcielibyście się zapoznać ze światem opisywanym w "Kamiennej Róży", to mamy do rozdania 5 kodów na audiobooka w Audiotece. Wystarczy wyrazić swoje zainteresowanie wypełniając ten formularz i podając nam adres email do kontaktu. Decyduje kolejność zgłoszeń :-).

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu