Felietony

Jak rozwiązać problem z niechcianymi e-mailami? Zlikwidować, zlikwidować wszystko!

Michał Majchrzycki
Jak rozwiązać problem z niechcianymi e-mailami? Zlikwidować, zlikwidować wszystko!
Reklama

Krzysztof Kononowicz nie wymyśliłby lepszego rozwiązania. Skoro tak bardzo męczą nas niechciane e-maile, spam, idiotyczne zaproszenia, niepotrzebne ko...


Krzysztof Kononowicz nie wymyśliłby lepszego rozwiązania. Skoro tak bardzo męczą nas niechciane e-maile, spam, idiotyczne zaproszenia, niepotrzebne komentarze - dlaczego w ogóle nie zrezygnować z poczty e-mail? Absurd? Skądże znowu, pomysł jest do zrealizowania, poza tym istnieją przecież znacznie mniej męczące odpowiedniki tradycyjnej poczty e-mail.

Reklama

Wszyscy to znamy, w większym lub mniejszym stopniu. Niechciana poczta. Nie mówię o prymitywnym spamie w rodzaju propozycji powiększenia penisa, ale o męczących, niepotrzebnych e-mailach, które otrzymujemy każdego dnia. Często pochodzą one nawet od znajomych, którzy zamiast skontaktować się w bardziej cywilizowany sposób (Facebook, Google+, komunikator), wolą wysłać tradycyjny list. Rozwiązanie tego problemu jest bardzo proste - zlikwidować. Po prostu zlikwidować e-mail.

Na taki pomysł wpadł Thierry Breton, CEO Atosa, czyli europejskiej firmy zatrudniającej 74 tys. osób w 42 krajach (także w Polsce). W ciągu 1,5 roku zamierza on całkowicie wycofać komunikację za pośrednictwem poczty elektronicznej wśród swoich pracowników. „Czas zacząć myśleć inaczej”, tłumaczy swój wybór i dodaje, że e-mail przestał spełniać swoje podstawowe zadanie.

Według obliczeń Bretona, jedynie 10% z rozsyłanych e-maili spełnia swoje zadanie, reszta to niepotrzebne śmiecie. CEO Atosa dodaje, że ludzie spędzają za dużo czasu w pracy, poświęcając go czytaniu i tworzeniu wiadomości, które można by przekazać w znacznie szybszy sposób. Jakie jest na to rozwiązanie? Powrót do korzeni.


Breton chce, aby jego pracownicy więcej ze sobą... rozmawiali. Bezpośrednie relacje międzyludzkie są jego zdaniem najlepszą formą komunikacji. Proponuje również rozmowy telefoniczne i komunikatory internetowe, w tym również chat dostępny na Facebooku.

Bretona być może zainteresowałoby inne rozwiązanie - Shortmail, czyli usługa skracająca e-maile. W ramach usługi można wysyłać wiadomości nieprzekraczające 500 słów. Żadnych załączników czy dodatkowych materiałów, za to duża integracja z usługami społecznościowymi. A także wersje aplikacji dla iOS czy Androida.

Pomysłowi Bretona warto się przyjrzeć - być może rzeczywiście jest to najlepsze rozwiązanie na nadmiar poczty. Efekty tego widać będzie dopiero za 1,5 roku, kiedy rozwiązanie zostanie w pełni wprowadzone. A Wy jak wyobrażacie sobie działanie bez e-maila? Możliwe, niemożliwe? Ma w ogóle sens w dzisiejszych czasach?

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama