Felietony

Jak Prezi zmieniło świat prezentacji

Karol Kopańko
Jak Prezi zmieniło świat prezentacji
12

Peter Halacsy – Węgier, współtwórca jednego z najlepszych programów do tworzenia prezentacji, Prezi. Rozmawiam z nim o początkach jego firmy, istocie przekazywania informacji i polsko – węgierskich środowiskach startupowych. A także dlaczego USA cały czas wygrywają z Europą. Dlaczego powinienem p...

Peter Halacsy – Węgier, współtwórca jednego z najlepszych programów do tworzenia prezentacji, Prezi. Rozmawiam z nim o początkach jego firmy, istocie przekazywania informacji i polsko – węgierskich środowiskach startupowych. A także dlaczego USA cały czas wygrywają z Europą.

Dlaczego powinienem przesiąść się z Power Pointa na Prezi?

Ponieważ Prezi pozwala Ci w większym stopniu łączyć się ze swoimi słuchaczami. Widzisz, używając tylko slajdów nie możesz pokazać połączeń pomiędzy szczegółami i kontekstem prezentacji. Twoje idee mogą skończyć pozbawione kontekstu i wtedy jako mówca musisz pracować zdecydowanie ciężej. Tutaj bardzo pomaga Ci Prezi, co oznacza, że Twój przekaz lepiej motywuje i jest bardziej zapamiętywany. I to działa bez względu czy prezentujesz się przed ważnym klientem czy na TEDzie.

Taki dostajecie feedback?

Tak, słyszymy wiele historii od MŚP, które po przesiadce na Prezi zaczęły odnosić większe sukcesy. Na przykład Craig Pepin-Donat, twórca Crunch Franchise, najszybciej rosnącej marki fitness w Stanach Zjednoczonych, powiedział mi, że liczba partnerów po prezentacjach w Prezi wzrosła im wtedy o 30 %!

Jak to wszystko się zaczęło? Od kłopotów z Power Pointem?

Nie. Myślę, że ważne jest aby powiedzieć, że my nawet lubimy PowerPointa - jako narzędzie, które zmieniło sposób prezentacji danych przed światem. Prezi oferuje po prostu coś innego.

Pomysł wypłynął od Adama Somlai – Fishera, który jest obdarzony zmysłem artystycznym. Był często zapraszany do dawania różnych prezentacji i wtedy zauważył, że kiedy używa ZUI (zoomalbe user interface), który pozwala mu na płynne przechodzenie pomiędzy warstwami, to ludzie są jakby bardziej zaciekawieni prezentacją.

Nikt jeszcze nie sprzedawał wtedy takiego rozwiązania?

Komercyjnego rozwiązania nie było, więc Adam kodował każdą prezentację oddzielnie. Na jedną z nich trafiłem ja i byłem zachwycony pomysłowością prezentacji treści.

To było w 2007 roku, kiedy byłem profesorem na Politechnice Budapesztańskiej. Także przedstawiałem wiele prezentacji, więc zwróciłem się do niego z prośbą o użyczenie oprogramowania.

Od razu zdaliście sobie sprawę, że to może być coś wielkiego?

Zajęło nam to chwilkę… We dwójkę zaczęliśmy ulepszać kod, ale nie wiedzieliśmy zupełnie niczego o prowadzeniu firmy, więc zwróciłem się do przyjaciela, którego poprosiłem o pomoc.

I rzeczywiście pomógł?

Najwięcej czasu spędził na przekonywaniu nas, że aby odnieść sukces musimy kompletnie poświęcić się Prezi i rzucić nasze prace.

Jak widać udało mu się.

Tak. Po 18 miesiącach pisania oprogramowania wreszcie wystartowaliśmy w kwietniu 2009 roku w Budapeszcie, a 5 miesięcy później otworzyliśmy swoje biuro w San Francisco.

Jesteście więc na rynku już od dobrych kilku lat, a czy sami siebie traktujecie jeszcze jako startup?

Dobre pytanie, a odpowiedź zależy od tego jak definiujesz startup. Jeśli jest to firma, która wciąż pracuje nad swoim produktem i jego dopasowaniem do rynku, to Prezi jest startupem.

Jednak bycie startupem wiąże się też innymi kwestiami, np. jak szybko jesteś w stanie zareagować, kiedy w produkcie potrzebna jest jakaś zmiana? Jakimi udziałami dysponuje pojedynczy programista? Jak dużą dozę elastyczności oferujesz swoim pracownikom? I to nie tylko kiedy definiujesz czas, w jakim mają przychodzić do biura, ale też ile wolnej ręki dajesz im w rozwiązywaniu problemów.

A propos Waszego biura, to podobno jest ono bardzo międzynarodowe…

Jesteśmy przekonani, że różnorodność to klucz do sukcesu. W Budapeszcie mamy 26 narodowości, co oznacza, że na każdy z problemów spoglądamy z 26 perspektyw. Często zdarza się tak, że programista z Hiszpanii uważa coś za problem, co w ogóle nie jest złe dla Koreańczyka.

Jak wielu ludzi używa teraz Prezi?

W listopadzie było to 30 milionów, a już do kwietnia ta liczba wzrosła do 40 mln. 10 – milionowy wzrost w ciągu pół roku dał nam ok. 55 tys. dziennych odwiedzin.

Jak Ci się wydaje, co jest sekretem takiego sukcesu?

Ludzie są wzrokowcami. To fakt. Patrzymy na jakąś rzecz i potem kojarzymy ją z jej znaczeniem. Przykładowo, gdyby jaskiniowiec wybrał się po coś do jedzenia, to wyszedłby z groty, skręcił w lewo za ogromnym głazem, w prawo za dziwnym, karłowatym drzewem i wtedy trafiłbym na poziomki. Zapamiętałby drogę właśnie dzięki tym kluczowym punktom. Dziś tę samą „umysłową logikę” zaprzęgamy do bardziej wymagających decyzji.

To jest właśnie to jak działamy i dlaczego ludzie po prostu nas lubią.

Inni szybko zaczęli Was naśladować, co niewątpliwie jest komplementem, jednak czy nie boisz się konkurencji ze strony np. Clearslide albo Sliderocket?

Wydaje mi się, że konkurencja pcha nas tylko do przodu. Naciska, aby się rozwijać i wprowadzać innowacje.

A znasz może jakieś polskie startupy?

Oczywiście, znam takie jak, UXPin albo IdeOne. Mam też dobre relacje ze Startup Pirates i wiem, że zarówno Kraków, jak i Warszawa mają aktywną scenę, jak w Budapeszcie.

A jak jest w Budapeszcie?

Budapeszt ma wszystko jeśli potrzebujesz zbudować startup. Mamy np. wiele barów z darmowym WiFi (śmiech). Środowisko jest bardzo aktywne, mamy dobrych programistów, ambitnych inwestorów, spotkania… wystarczy tylko wykazać się przedsiębiorczością.

U nas każdy marzy o przenosinach do Krzemowej Doliny…

Na pewno warto rozważyć taką możliwość, choć idealnym rozwiązaniem wydaje mi się to, co my zrobiliśmy – biuro i tu, i tu.

Z czym wiązała się dla części z Was przeprowadzka do Stanów?

Przede wszystkim taki startup, jak my, którego celem jest zaistnienie na rynku światowym, musi sprawdzić swój produkt. A rynek amerykański idealnie przewiduje Twoje długoterminowe perspektywy. Tylko tam mogliśmy osiągnąć „masę krytyczną” i skorzystać z porad świetnych mentorów i inwestorów.

Wydaje mi się jednak, że ludzie często deprecjonują pozycję Europy. A przecież stąd wyszło kilka naprawdę świetnych pomysłów. Zwróć tylko uwagę na Skype’a, Spotify czy Soundcloud.

Jednak cały czas to amerykański rynek jest kluczem do sukcesu.

Zgadza się, aby Stary Kontynent zyskał na znaczeniu potrzeba mu europejskiego Facebooka, albo Apple.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu