Felietony

Jak piraci uczą dzieci czyli o dwóch polskich grach edukacyjnych na iPada

Grzegorz Marczak
Jak piraci uczą dzieci czyli o dwóch polskich grach edukacyjnych na iPada

Wczoraj miałem przyjemność testowania dwóch nowych polskich gier edukacyjnych na iPada. Autorkami są dwie Agaty czyli Agata Brańska (zbieżność nazwisk...

Wczoraj miałem przyjemność testowania dwóch nowych polskich gier edukacyjnych na iPada. Autorkami są dwie Agaty czyli Agata Brańska (zbieżność nazwisko nie przypadkowa) oraz Agata Kozak. Gry o których mowa to Love to Count by Pirate Trio oraz Shapes&Puzzles by Pirate Trio.

Pierwszy z tytuł to gra dla dzieci od 4 do 7 lat, uczy ona liczenia. Dzieci rozwiązują proste matematyczne zagadki, w których mamy do czynienia z dodawaniem, odejmowaniem, kolejnością liczb oraz oczywiście logicznym myśleniem. Do tego wszystko oprawione jest bardzo ładną wpadającą w dziecięce oko grafiką oraz przejrzystym i prostym interfejsem. W tej grze mamy podobno aż 700 zadań, które oczywiście podzielone są na etapy. Po zakończeniu każdego z etapów dziecko otrzymuje coś na kształt wirtualnej nagrody z kufra z zabawkami.

Druga gra Shapes&Puzzles to nauka rozpoznawania kształtów połączona z zabawą w układanie puzzli - gra dla dzieci od 3 roku życia. Nasza pociecha wybiera obrazek jaki chce ułożyć a następnie dopasowuje przeróżne kształt do wzoru jaki ma podane w ten sposób budując na przykład samochód czy statek. Podobnie jak w przypadku pierwszej gry do strony graficznej i interfejsu nie można mieć absolutnie żadnych zastrzeżeń.

Ponieważ nie jestem w targecie tych gier dlatego do testowania ich potrzebowałem wsparcia. Z pomocą jak zwykle ochoczo przyszedł mój 5, 5 letni synek Kuba, któremu oczy się świeca na samą myśl o nowej grze na iPada. Zanim jednak przejdę do opisywania wrażeń Kuby z gry wspomnę jedynie, że może być on nie do końca reprezentatywny jeśli chodzi 5 latki. W naszym domu obaj chłopcy od małego mają do czynienia z gadżetami, elektroniką, komputerami itp - wszystko przez tatę który ich zaraża sowim hobby. Tak więc 5,5 letni Kuba świetnie obsługuje komputer, bez problemu uruchamia sobie konsolę i kino domowe kiedy chce pograć w swoje ulubione gry (klocki lego na xboxa - seria), radzi sobie również z instalacją gier z Android market na swoim G1 (który dostał od taty do zabawy). Oczywiście wszystko to odchodzi na plan dalszy kiedy tylko w jego pobliżu pojawiają się dzieci i możliwość wspólnej zabawy :)

Teraz o wrażeniach z grania. Przy obu grach spędziłem z Kubą ok godziny - musiałem pomóc mu zrozumieć polecenia, które są w języku angielskim. Z czasem jednak kiedy zrozumiał zasady gry, nie potrzebował już mojej pomocy. Jeśli chodzi o zadania matematyczne to zdecydowanie bardziej mu się podobała ta gra niż rozpoznawanie kształtów, które szybko bo po dwóch grach porzucił (no ale to gra od 3 lat)

W zabawie w liczenie nie wszystkie zadania były dla niego proste. Niestety zmieniony system edukacji w przedszkolu doprowadził do tego, że dzieci nie uczą się teraz czytać i pisać. Dopiero w szkole zaczynają prawdziwą edukację (co jest dla mnie ogromną pomyłką). Wracając jednak do gry - widząc jak szybko radzi sobie z niektórymi zadaniami i praktycznie w ogóle nie radzi z innymi zauważyłem jak trudno jest zrobić grę edukacyjną która może być interesująca zarówno dla 5 jaki i 7 latka. W Love to Count nie ma niestety podziału na wiek, także Kuba był zaskoczony kiedy powiedziałem mu, że teraz ma ułożyć domino o którym słyszał pewnie drugi raz w życiu. Za to dodawanie do 5 było dla niego za proste. Tak więc moja pierwsza uwaga co do gier to właśnie zróżnicowanie zabawy w zależności od wieku gracza - inaczej 7 latek będzie znudzony a 4 latek będzie potrzebował sporo pomocy od rodziców.

Kolejna rzecz to system motywowania do dalszej gry. Jest wbudowany w grze co jest bardzo dobrym pomysłem jeśli chodzi o dzieci. Wydaje mi się jednak, że już od początku mógłby być nieco atrakcyjniejszy dla gracza. Teraz odkrywamy hasło, które jak się później dowiadujemy służy do otwarcia kufra z wirtualnymi zabawkami. Kiedy powiedziałem Kubusiowi po przejściu pierwszego etapu, że może sobie wybrać nagrodę jego pierwszym pytaniem było czy naprawdę ją dostanie. Niestety w przypadku dzieci wirtualne nagrody nie mają absolutnie żadnego znaczenia. Wydaje mi się, że ten element gry mógłby być poprawiony bo motywowanie dzieci do dalszej zabawy to jeden z kluczowych elementów, warto byłoby ten "grywalizacyjny" element nieco poprawić.

Podsumowując - moim zdaniem warto wydać parę dolarów na te gry, bo nic tak nie cieszy jak widok dziecka które mimo iż nie znało na przykład zasad gry w domino to przy trzecim podejściu samo układa klocki.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu