Setki milionów użytkowników to potencjał, który rozbudza wyobraźnię. Jeszcze do niedawna mawiano kolokwialnie, iż Facebook to drugi Internet. Każdego ...
Jednak, czy potężna liczba użytkowników to gwarant sukcesu wszelkich związanych z nim projektów?
Pamiętam jak niektórzy ludzie mówili, że Facebook Places zniszczy Foursquare, a Facebook Deals wytnie w pień Groupona. Za wróżbą sukcesu wszelkich przedsięwzięć związanych z FB stał oczywiście argument o ilości użytkowników. Parę miesięcy od tych spekulacji możemy przeczytać o tym, iż Facebook wycofuje się z FB Deals, a Forsquare odnosi miażdżące zwycięstwo nad FB Places. Za główny powód obu porażek można uznać brak większego zainteresowania ze strony użytkowników.
Nie chcę być źle zrozumiany. Jestem zadowolonym użytkownikiem FB i popieram starania twórców dotyczące rozwoju. Denerwuje mnie jednak reakcja rynku na wszystko co FB zrobi – odbija się to czkawką nie tylko na giełdach świata, ale nawet w moim życiu zawodowym.
Na pewno ciężko jest przewidzieć rozwój wydarzeń kiedy taki gigant uruchamia produkt konkurencyjny do popularnej już usługi. Udziela się wtedy nerwowa atmosfera, która odbija się echem w mediach. Mawia się, że każdy projekt Google, czy Facebook to bomba, która niewiadomo kiedy wybuchnie i jaką skale rażenia osiągnie… Nie inaczej było kiedy FB ogłaszało start wyżej wymienionych projektów. Jednak życie szybko zweryfikowało działania giganta i jasno pokazało, że nie wszystko co wrzucimy do worka zwanego FB będzie sukcesem – czasami takie bomby to zwykłe niewypały...
O co mi chodzi? Trochę ponarzekam... Od 2 lat pracuję nad projektem będącym pomostem dla tradycyjnej prasy ku udanej transformacji cyfrowej (tak wiem, że ładnie brzmi ;). Udało mi się stworzyć pięcioosobowy zespół, w którego skład wchodzą wysokiej klasy specjaliści (najsłabszym ogniwem jestem ja;). Pracujemy dla idei - typowi startupowcy. Projekt przypomina niedawno wspominany na łamach Antyweb - Zite. Mamy ukończone większość prac planistycznych, a także ok. 40% prac programistycznych (jako zespół pracujemy od roku). Niestety, każdy z nas ma swoje prywatne życie i musi zarabiać, przez co nie możemy poświęcać projektowi tyle czasu ile byśmy chcieli. Postanowiliśmy poszukać wsparcia finansowego, abyśmy w spokoju mogli skupić się na stworzeniu wersji beta. Zaczęliśmy od pewnej wrocławskiej uczelni z prośbą o wsparcie kwotę 50 000zł. Później trafiliśmy na rasowego Seed Capital gdzie staraliśmy się o 100 000zł w zamian za udziały… Zdaję sobie sprawę, iż może tylko nam i kilku polskim wydawnictwom, z którymi prowadziliśmy rozmowy projekt wydaje się sensowny i wyczekiwany przez te środowisko, jednak przed decydującymi spotkaniami mieliśmy wrażenie, że podoba się również potencjalnym partnerom biznesowym… Jednak do współpracy nie doszło. Za każdym razem wykładaliśmy się na pytaniu, a co będzie jeżeli Facebook skopiuje Waszą usługę? I nie pomagały tłumaczenia (przedstawiam w uproszczeniu), że jeżeli powstanie zagraniczny klon, to nadal mamy szansę stać się liderem w Polsce i próbować ekspansji na Europę środkowo-wschodnią. Mamy przykład eBay, który nie przepędził z rynku Allegro.pl, a nawet Facebook’a, który w brew pozorom nie zdołał zniszczyć biznesu jakim jest Nk.pl.
Nie chciałbym wyjść na frustrata ;) Jednak obecne wydarzenia powinny otworzyć oczy wszystkim bojącym się Gigantów, a mi dodają motywacji, aby dokończyć „po godzinach” swój projekt, lub poszukać innego inwestora. Myślę, że powinniśmy próbować celować wysoko i nie powinnyśmy się bać gigantów takich jak Google, czy Facebook. Jak pokazują dzisiaj przytoczone przykłady Facebook nie jest taki straszny jak go malują.
Wiele kwestii jest nieporuszonych w tym wywodzie. Zarówno Groupon jak i Foursquare to potężne biznesy, które mają środki by bronić się przed konkurencją, jednak moim zdaniem o ich sukcesie w potyczce Dawida z Goliatem zadecydowały:
- palma pierwszeństwa
- dobrze wykonana usługa, która kojarzona jest w pierwszej kolejności z daną marką (mówiąc o filmach wideo mamy na myśli Youtube, mówiąc o zakupach grupowych mamy na myśli Groupon itd.)
Podobne przypadki mamy również w Polsce. Pamiętacie jakieś klony Wykopu, które wspierane były przez największe polskie grupy medialne? Partnerzy zapewniali reklamę, która docierała do milionów użytkowników - niestety projekty te umarły śmiercią naturalną...
Podsumowując, FB nie będzie gigantem, który zmonopolizuje wszelkie obszary rynku, co pokazuje, iż jest jeszcze miejsce dla wielu niezależnych projektów i ciekawych rozwiązań. Myślimy dość prostolinijnie, co często decyduje o sukcesie danej marki, Czyli (ogólnie) zakupy robimy na eBay, albo Allegro, grupowe na Groupon, spotykamy znajomych na Facebook, muzyki słuchamy na Youtube, wyszukujemy za pomocą Google, a informacje czytamy za pomocą serwisów tematycznych itd. Swoją drogą jak coś jest do wszystkiego, to zaczyna robić się do niczego…
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu