Dobry wieczór, Moi Drodzy. Jest gorąco, mimo relatywnie "pięknej" pogody wolimy raczej siedzieć w klimatyzowanych pomieszczeniach, albo nieco chłodnie...
Jak dzieci rozmawiają ze sobą podczas grania w gry online? Słyszałem - więcej nie chcę
Człowiek, bloger, maszyna do pisania. Społeczny as...
Dobry wieczór, Moi Drodzy. Jest gorąco, mimo relatywnie "pięknej" pogody wolimy raczej siedzieć w klimatyzowanych pomieszczeniach, albo nieco chłodniejszych domach. Dzieciaki wysyłać w taką pogodę na dwór/pole i to w dodatku gdy słońce wita się z zenitem to raczej średni pomysł. Toteż siedzą sobie one w domach i grają w gry - cóż innego robić w wakacje?
Można grać w planszówki, poukładać klocki, książkę poczytać - ale trudno byłoby zniechęcić dzieci do grania na konsoli, komputerze, tablecie, czy smartfonie. O ile taka aktywność jest stosownie reglamentowana - w oparciu o wiek latorośli, jest dobrze. Gorzej, gdy ograniczeń nie ma. Jeszcze gorzej, gdy takiej zabawy nie nadzoruje dorosły.
Ugly motherf*cker
Plants vs Zombies, strzelanka przeznaczona dla znacznie młodszych odbiorców gier. Nie obfituje w wyrywane flaki, nie leje się tam krew - pełno śmiesznych postaci i przystępnej dla młodych grafiki. Dla dziecka jak znalazł, szczególnie takiego, które lubi postrzelać, ale dostępne na rynku tytuły nie wydają się być dla nich odpowiednie. Przy okazji gry w Sieci, młodzi mogą się ze sobą komunikować głosowo za pomocą Kinecta podłączonego do konsoli Xbox lub słuchawek podłączanych do gamepada. To, co usłyszałem podczas jednej z sesji spowodowało, że wyłączyłem latorośli czat głosowy.
W głośniku telewizora zabrzmiało właśnie to, co widzicie w nagłówku powyżej. Po polsku: "brzydki matkoj*bco". Dzieciak nie zareagował w porę na prośbę o odrodzenie innego członka swojej drużyny. A poza tym, to standardowo - "F*ck you", "Eat s*it", "Suck my d*ck". Wszystko to użyte zostało przez naprawdę małe dzieci - po głosie wywnioskować można, że przedział wiekowy to od 6 do 10 lat. Nie brakło również rosyjskich wyrażeń powszechnie uznawanych za wulgarne oraz polskiej łaciny. Zdębiałem.
Jest okazja, są bluzgi
Umówmy się, że dzieci bardzo chętnie korzystają z przekleństw, gdy nie widzi dorosły. A one "zakazane wyrazy" szybko łapią. Między sobą czasem przeklną i to po cichu - tak, aby nie usłyszał dorosły. Jak nie ma go przy tym, jak dziecko akurat gra na konsoli, czy też komputerze - swoją frustrację przekuje w przeklinanie. Gdy byłem młodszy, podczas gry na Pegasusie złapałem gamepada na czole - Contra potrafiła być momentami irytująca.
W mojej ulubionej książce na temat internetowego chamstwa napisane jest, że agresja w Internecie ma swoje bardzo ważne wyznaczniki - dla nas będzie ważna kalkulacja, a zatem ocena ryzyka poniesienia kary za niestosowne zachowanie. Tyczy się to idiotycznych, nienawistnych komentarzy na blogach, Facebooku, a także podczas korzystania z czatów, w tym głosowych. Ban w grze to mało dotkliwa kara. Dużo cięższą byłoby otrzymanie reprymendy od rodzica, czy też zakaz gry na konsoli z powodu bluzgów. A skoro nie ma kogoś, kto nadzorowałby grę dzieciaka - ten przeklnie. Szczególnie, gdy ma złe wzorce - zatem rola rodzica jest w tym wypadku niesamowicie ważna. Nie dość, że powinien on dawać dobry przykład, to w dodatku powinien również obserwować dziecko - również pod kątem stykania się z przypadkami nienawiści w Internecie, których jest coraz więcej.
Alina Naruszewicz-Duchlińska w książce "Nienawiść w czasach Internetu" wskazuje również na coś, co nazywa "rozhamowaniem". W świecie realnym dbamy o to, by skutki naszej autoprezentacji były dla nas pozytywne. Jeżeli zachowujemy się źle - tak, jak nie życzy sobie tego reszta społeczeństwa, skazujemy się na pewne sankcje (taką może być brak akceptacji w grupie, która nie pochwala danych zachowań). W Internecie jest inaczej, szczególnie w grach online, gdzie jednostki w społecznościach nie są ze sobą w odpowiednim stopniu zżyte. Zatem w autoprezentacji w Internecie jesteśmy z reguły mniej ostrożni, szczególnie, gdy jesteśmy anonimowi i wiemy, że nie będziemy ponosić konsekwencji swojego nieodpowiedniego zachowania. Społeczna odpowiedzialność nie istnieje.
Czy owe "rozhamowanie" źle wpłynie na dzieciaki w świecie realnym?
Zetknięcie się ze złymi wzorcami z pewnością może w pewnym stopniu oddziaływać na młode osoby, jednak w ograniczonym stopniu. Tam, gdzie pojawia się kontrola społeczna, jest większe ryzyko poniesienia kary za nieodpowiednie zachowanie, tam pojawiają się stosowne hamulce. Stąd też nie zdziwcie się, że jeżeli nawet Wasze dzieci wydają się być grzeczne i poukładane, w Internecie mogą być bestiami, gdzie dają upust nagromadzonej frustracji.
Podstawa teoretyczna:
A. Naruszewicz-Duchlińska, Nienawiść w czasach internetu, Novae Res 2015
Grafika: 1, 2, 3
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu