iPod nano 4G był pierwszym urządzeniem produkowanym przez Apple, z jakiego było mi dane korzystać. Choć od tego czasu minęło ładnych kilkanaście lat, wciąż go mam i sporadycznie korzystam. Mimo że czasy odtwarzaczy mp3 bezpowrotnie minęły, akurat tego modelu nigdy nie zapomnę.
Choć przez całe dotychczasowe życie miałem możliwość korzystania z bardzo wielu urządzeń elektronicznych, nie wszystkie zapadły mi w pamięć. Zaryzykuję nawet, że szczegółów większości z nich nie byłbym w stanie sobie przypomnieć. iPod nano 4G jest jednak jednym z tych, które na zawsze zakorzeniły się w mojej pamięci. Dlaczego to właśnie on? Dlaczego odtwarzacz mp3, czyli produkt, o którym klienci już dawno zapomnieli? Powodów jest kilka, mniej lub bardziej osobistych. Jednym z nich natomiast jest ten, dla którego zdecydowałem się na stworzenie niniejszej publikacji. iPod nano 4. generacji był pierwszym urządzeniem marki Apple, z jakiego korzystałem. Nie oznacza to jednak, że z miejsca zostałem wiernym miłośnikiem firmy z Cupertino. Musiało minąć jeszcze wiele długich lat, żebym ponownie zdecydował się na zakup czegokolwiek od tego producenta.
Z perspektywy czasu cieszę się, że swoją przygodę z Apple mogłem rozpocząć właśnie od iPoda. Dzięki temu mogłem zapoznać się z tym, jak produkty marki wyglądały jeszcze przed rewolucją wywołaną przez iPhone'a. Choć wydarzenia te miały miejsce wiele lat temu, nie wszystko się zmieniło. Są pewne rzeczy, które wydają się pamiętać właśnie tamte czasy i nie ma w tym niczego dobrego. Gotowi powspominać czasy, gdy odtwarzacz muzyczny był odrębnym sprzętem, a nie tylko jedną z wielu aplikacji w smartfonie? W takim razie zapinamy pasy, wsiadamy do wehikułu czasu i lecimy w podróż do przeszłości.
iPod nano 4G – niewielki, za to jak funkcjonalny!
Był rok 2008, kiedy doskonale nam znana amerykańska firma postanowiła odświeżyć kilka ze swoich produktów. Jednym z nich był właśnie iPod nano. Nano, czyli model mniejszy od wersji Classic. Wyposażony w zdecydowanie mniejszą pamięć na utwory muzyczne, za to zauważalnie bardziej poręczny. iPod nano, choć naprawdę filigranowy, był jednak nieco większy niż najmniejszy z iPodów, czyli Shuffle. Ten nawet nie posiadał wyświetlacza, a muzykę odtwarzał w kolejności losowej (stąd słowo shuffle w nazwie). Nowa wersja znacząco różniła się od poprzedniej, co nie mogło umknąć uwadze miłośników nowych technologii.
Model iPod nano 4G stanowił powrót do tego, jak seria nano wyglądała w przeszłości. Trzecia generacja była bowiem nieco szersza, z uwagi na wyświetlacz zamontowany w pozycji horyzontalnej. W urządzeniu zaprezentowanym w 2008 roku powrócono do wertykalnego ekranu, jednak z bardzo istotnymi zmianami. Dlaczego wcześniej zdecydowano się na zmianę kształtu iPoda nano? Producent postanowił, że oprócz odtwarzania muzyki, iPod nano będzie mógł również wyświetlać filmy, stąd ekran w pozycji horyzontalnej. By utrzymać tę funkcjonalność, ale jednocześnie powrócić do dawnych proporcji, zdecydowano się na implementację akcelerometru. Dzięki temu wystarczyło, że iPoda nano obróciliśmy do pozycji pionowej, by móc korzystać z ekranu w proporcjach właściwych do oglądania materiałów wideo.
Akcelerometr był również kluczem do kilku innych usprawnień. Wspomagał przeglądanie zdjęć, a także wykorzystywany był przez nowe gry, które znalazły się w pamięci urządzenia. Do dziś pamiętam cyfrową wersję doskonale znanej zabawy w trafianie kulką do otworów w labiryncie. Prosta, a potrafiła uprzyjemnić nudne dojazdy do szkoły i z powrotem. Naturalnie bez przerywania ulubionej muzyki.
Jakość dźwięku, która wydawała się nieosiągalna
Dlaczego jeszcze zachwyciłem się iPodem nano 4G? Chociażby z uwagi na to, że oferował jakość dźwięku, jakiej dotychczas po prostu nie znałem w urządzeniu mobilnym. Owszem, korzystałem wcześniej z odtwarzaczy mp3, jednak był to albo jakiś niezbyt ciekawy sprzęt rodem z Chin, albo jeden z najtańszych modeli Creative. Nie może zatem nikogo dziwić, że byłem po prostu zachwycony tym, co oferował w aspekcie brzmienia. Co naturalne, iPod nano 4G świetnie radził sobie z napędzeniem dołączonych do zestawu słuchawek dousznych. Zaskoczyć może jednak to, że bardzo dobrze radził sobie również z dużymi słuchawkami wokółusznymi. Do dziś w myślach łapię się za głowę, jak taki mały odtwarzacz mógł prezentować tak dobre brzmienie. Przypomnijmy jedynie, że wciąż mowa o 2009 roku. Naturalnie, dziś to poziom przeciętnego smartfona, jednak w tamtych czasach, jako dzieciak, zbierałem szczękę z podłogi.
Swoją drogą, kiedy przypominam sobie kształt iPoda nano 4G, przestaję wierzyć producentom w rzeczywistą przyczynę wyeliminowania ze smartfonów wyjścia słuchawkowego. Przecież ten malutki odtwarzacz był tak cienki, że większość wtyczek od słuchawek nausznych i wokółusznych była od niego grubsza! Mimo tego można było podłączyć do niego nawet nieco bardziej wymagające słuchawki, a mocy wystarczyło. Czyżby zatem chodziło wyłącznie o napędzenie sprzedaży słuchawek bezprzewodowych i zdominowanie kolejnego segmentu rynku? Trzymając iPoda nano 4G w dłoniach nie sposób myśleć inaczej.
Pewne rzeczy, niestety, nie zmieniły się do dziś
Nie jest jednak tak, że iPod nano 4G był urządzeniem idealnym. Z uwagi na bardzo niewielkie wymiary i sporej wielkości wyświetlacz, jego czas pracy na baterii po prostu nie mógł imponować. Zgodnie z oficjalną deklaracją producenta, filigranowy iPod miał oferować do 24 godzin słuchania muzyki i do 4 godzin oglądania wideo. O ile pamiętam, nigdy nie udało mi się osiągnąć takich wyników. Domyślam się jednak, że przez słuchanie muzyki producent rozumiał stan, kiedy odtwarzacz pracuje na rozsądnym poziomie głośności, jednak bez włączonego ekranu.
Tymczasem iPod nano 4g był takim sprzętem, który aż chciało trzymać się w dłoniach. Proste, ale bardzo przyjemne gry, imponujące efekty wizualne w przeglądarce Cover Flow czy w końcu szybka i intuicyjna obsługa przy pomocy Click Wheel to kwintesencja Apple z czasów Steve'a Jobsa. Wtedy czuć było na każdym kroku, czym kieruje się Apple. To elektronika była dla ludzi, a nie ludzie dla elektroniki. Z iPodów z tym interfejsem korzystało się po prostu fenomenalnie.
Gdzie zatem szukać mankamentów tego iPoda? Najważniejsze z nich przetrwały do dziś, dlatego nie będzie to szczególnie trudne. Do obsługi iPoda, w tym synchronizacji jego zawartości z komputerem, służyło prawdziwe przekleństwo użytkowników sprzętu Apple – iTunes. O ile to oprogramowanie dobrze spisywało się na komputerach od Apple, tak na Windowsie jego obsługa była katorgą. Ciężki, powolny, przeładowany, nieintuicyjny kombajn do zarządzania multimediami był po prostu zmorą. Owszem, z biegiem czasu pojawiły się rozwiązania alternatywne, jednak żadne nie oferowało pełnej funkcjonalności. Z iTunes i wtedy, i dziś korzysta się tragicznie. Mam jedynie nadzieję, że przyszłoroczna premiera Apple Music dla systemu Windows choć w minimalnym stopniu pomoże ucywilizować oprogramowanie Apple na systemie konkurenta.
Drugim z istotnych mankamentów, z którymi firma z Cupertino nie poradziła sobie do dziś, była jakość przewodów. Nie pamiętam już, z którego kabla korzystam obecnie, ale prawdopodobnie to czwarty czy piąty przewód tego typu. Wszystkie poprzednie pękły w tym samym miejscu – tuż przy wtyczce 30-pin. Choć dziś Apple stosuje już przewody Lightning i USB-C, ich żywotność nadal pozostawia wiele do życzenia.
iPod nano 4g – ja wciąż z niego korzystam!
Choć mogłoby się wydawać, że iPod nano 4G jest dla mnie już tylko wspomnieniem, a do słuchania muzyki służy mi wyłącznie zestaw iPhone + AirPods, nic bardziej mylnego. Stary, poczciwy iPod wciąż ma swoje miejsce wśród mojej elektroniki. Wciąż w jego pamięci znaleźć można moje ulubione utwory sprzed lat, które czasem odtwarzam sobie czy to w samochodzie (przy pomocy kompatybilnego z iPodem systemu audio), czy w pokoju, w którym pracuję. Do stacjonarnego słuchania wykorzystuję miniwieżę Sony, wyposażoną we wtyczkę 30-pin.
Czasy odtwarzaczy mp3, takich jak iPod nano 4G, minęły bezpowrotnie. Ja jednak nie mam zamiaru pozbywać się mojego ulubionego sprzętu, od którego zaczęła się moja przygoda z firmą Apple. Wiele lat później kupiłem iPhone'a 5S, a później poszło z górki: pierwszy iPad, pierwszy MacBook, pierwsze AirPods, pierwszy Watch itd. Pozostaje mi jedynie zapytać, jak Wy wspominacie tamte lata? Czy również mieliście swoje ulubione odtwarzacze mp3, a w ich pamięci utwory, które w tamtych czasach rządziły listami przebojów? Jak zaczęła się Wasza przygoda z firmą Apple? Swoimi spostrzeżeniami podzielcie się w komentarzach. Z pewnością powstanie z tego fajny zbiór wspomnień, który pozwoli na krótką, sentymentalną podróż do przeszłości.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu