Użytkownicy i ratownicy skarżą się na wysyłanie przez smartfony i zegarki nieuzasadnionych alarmów.
Funkcja wykrywania wypadków samochodowych Apple została najpierw uruchomiona w USA i Kanadzie. Od niedawna mogą z niej też korzystać mieszkańcy Europy, a konkretnie Francji, Niemczech, Irlandii i Wielkiej Brytanii. Apple zapowiada rozszerzenie usługi na kolejne kraje, na razie nie precyzuje jednak na które. Funkcja jest dostępna dla posiadaczy iPhonów z serii 14, Apple Watch 8, Apple Watch SE 2 i Apple Watch Ultra. Ma być bezpłatna przez dwa lata, potem trzeba będzie za nią płacić.
Spore kłopoty
Pierwsze doniesienia z Kanady pokazują jednak, że wymaga ona jeszcze dopracowania. Funkcja spowodowała już kilka fałszywych alarmów, gdzie na nogi stawiane były służby ratownicze, na miejsce domniemanego wypadku wysłany był nawet helikopter.
O takich przypadkach poinformował Dwight Yochim, starszy menedżer Stowarzyszenia Poszukiwań i Ratownictwa Kolumbii w Kanadzie. Ratownicy otrzymali do tej pory co najmniej trzy fałszywe alarmy. Za każdym razem po przybyciu na miejsce okazywało się, że nikt nie został ranny i interwencja nie była potrzebna. W końcu ratownicy skontaktowali się z Apple i poinformowali firmę o każdym tego typu zdarzeniu.
O nieuzasadnionych przypadkach włączania się funkcji wykrywania wypadków samochodowych informują również użytkownicy iPhonów i Apple Watchy. Dzieje się tak najczęściej przy wykonywania gwałtownych manewrów podczas szybkiej jazdy. Na szczęście w takim wypadku użytkownik ma 10 sekund na jej dezaktywowanie, tak aby nie stawiać niepotrzebnie na nogi ratowników.
Podobnych problemów doświadczają również… narciarze. W stanie Utach ratownicy otrzymują do pięciu alarmów dziennie, każdy z nich okazuje się fałszywy. Narciarze podczas jazdy albo nie zauważają, że ich Watch wysłał sygnał alarmowy do służb, bądź po prostu nie zdążą anulować alarmu.
Jak działa wykrywanie wypadków?
Na stronie firmy możemy przeczytać, że wykrywanie opiera się na „zaawansowanych algorytmach ruchu zaprojektowanych przez Apple, sprawdzonych na ponad milionie godzin rzeczywistej jazdy i zarejestrowanych danych o wypadkach”.
Wykorzystywane są w niej:
- Czujnik ruchu. Wszystkie urządzenia mają trójosiowy żyroskop i akcelerometr o wysokiej grawitacji, który może próbkować ruch ponad 3000 razy na sekundę. Oznacza to, że urządzenie może precyzyjnie wykryć moment uderzenia, a także wszelkie zmiany ruchu lub trajektorii pojazdu.
- Mikrofon. Mikrofon służy do wykrywania głośnych poziomów dźwięku, które mogą zwiastować awarię. Apple twierdzi, że włączy się tylko po wykryciu jazdy i żaden rzeczywisty dźwięk nie zostanie nagrany.
- Barometr. Jeśli poduszka powietrzna zadziała przy zamkniętych oknach, barometr może wykryć zmiany ciśnienia powietrza.
- GPS. Odczyty mogą wykrywać prędkość przed wypadkiem i nagły brak ruchu.
- CarPlay i Bluetooth. Kiedy są aktywne, dają algorytmowi kolejny sygnał, że telefon jest w samochodzie i zaczynają zwracać uwagę na możliwe wypadki.
Po wykryciu wypadku na ekranie urządzenia przez dziesięć sekund pojawi się alert. Można wtedy wezwać służby albo odrzucić alarm. Jeśli nic nie zrobimy, po 10 sekundach urządzenie rozpocznie odliczanie kolejnych 10 sekund, po czym automatycznie kontaktuje się z ratownikami. Przekazywana jest zapętlona informacja o wypadku i lokalizacja wraz z szerokością i długością geograficzną oraz promieniem wyszukiwania.
Nad podobną funkcją pracuje również Samsung. Ma być ona bardziej rozwinięta – smartfony tego producenta oprócz wysyłania informacji alarmowych mają pozwolić również na wysyłanie wiadomości tekstowych i obrazów w niskiej rozdzielczości.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu