iPhone wykrył wypadek i poinformował samodzielnie służby ratunkowe. Niestety żadna z ofiar nie przeżyła tragicznego zdarzenia.
Przy okazji premiery najnowszych zegarków od Apple część internautów kpiła, że gigant z Cupertino prowadzi tzw. „marketing śmierci”. Chodzi oczywiście o spoty reklamowe oraz listy od klientów, na łamach których użytkownicy dzielą się emocjonalnymi historiami z życia. Według nich zegarki z nadgryzionym jabłkiem są w stanie uratować życie dzięki systemom wykrywania wypadku i wczesnego alarmowania służb. Życie przekornie pokazuje jednak, że opisywane sytuacje nie muszą do końca być zwykłą marketingową bujdą. W przypadku młodych ofiar wypadku z Nebraski system zadziałał poprawnie, niestety tragedii nie udało się uniknąć.
iPhone zaalarmował o wypadku
W nocy z soboty na niedziele około godzin 2:15 Honda Accord z 6 osobami na pokładzie uderzyła w drzewo niedaleko miejscowości Lincoln w stanie Nebraska. Dokładne okoliczności wypadku nie są znane, wiadomo jednak, że służby ratunkowe zostały powiadomione przez iPhona’a, który wykrył wypadek i nie otrzymał znaków życia od właściciela.
Po dotarciu na miejsce ratownicy zastali 5 martwych mężczyzn (w wieku od 21 do 23 lat) we wraku samochodu, oraz ciężko ranną kobietę w stanie krytycznym. Niestety 24-latki nie udało się uratować, zmarła w szpitalu wskutek odniesionych obrażeń.
Policja wciąż prowadzi dochodzenie w tej sprawie, analizując wypadek pod kątem nietrzeźwości kierowcy, zbyt dużej prędkości lub potencjalnego rozproszenia uwagi. Służby badające miejsce tragedii stwierdziły, że to najgorszy wypadek w Lincoln ostatnich lat.
Istnieje spore prawdopodobieństwo, że iPhone mógłby uratować życie ofiar wypadku gdyby ich stan nie był tak ciężki. Wydawać by się więc mogło, że Apple nagina rzeczywistość w swoich spotach reklamowych, jednak jak widać mają one w sobie ziarno prawdy.
Stock image from Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu