Mobile

"Eksperci" wyliczyli. Za 10 lat iPhone mają kosztować 6 razy tyle

Krzysztof Rojek
"Eksperci" wyliczyli. Za 10 lat iPhone mają kosztować 6 razy tyle
Reklama

iPhone to dziś zdecydowanie jedna z najbardziej prestiżowych marek na rynku. Jednak to, jak wzrasta jego cena, może przyprawić o zawrót głowy.

W świecei smartfonów ostatnimi czasy miejsce miało wiele zmian, co do których spokojnie można by przypiąć łatkę "kontrowersyjnych". Z telefonów zniknęły wymienne baterie (chociaż nie za wszystkich, bo na rynku wciąż trzyma się Fairphone), gniazda jack czy ostatnio - gniazda kart pamięci. Jednocześnie - ceny telefonów rosną. Jeszcze 5 lat temu wizja zapłacenia 5 tys. zł za flagowca wydawało się kompletnym szaleństwem, a dziś jest to "przyzwoita cena" w momencie, w którym za telefon można dziś zapłacić 8 i więcej tysięcy złotych. I póki co - trend na coraz droższe urządzenia nie chce się zatrzymać, napędzany przez chęć producentów do zarobienia jeszcze więcej pieniędzy, a także - przez ogólnoświatową inflację i coraz droższe podzespoły. To z kolei sprawia, że niektórzy zaczynają wieszczyć, że przyszłość branży rysuje się w czarnych barwach.

Reklama

Ile będzie kosztował iPhone w 2032? "Eksperci" zapomnieli o jednym

Specjaliści z Mozililon, serwisu sprzedającego smartfony, porównali startową cenę iPhone'a 5 z 2012 roku (199 dolarów) i porównali to z ceną obecnie topowego iPhone'a 13 Pro Max (1099 dolarów) i wyszło im, że na przestrzeni 10 lat cena za smartfon wzrosła ponad pięciokrotnie. Przykładając tę miarę do współczesnych cen wyszło im, że za dziesięć lat możemy spodziewać się, że telefony z logo nadgryzionego jabłka będziemy kupować za 6 tys. dolarów, a więc - 25 tysięcy złotych. Wspomniani eksperci nie wzięli jednak pod uwagę jednej rzeczy, a mianowicie, że w tamtych czasach ceny smartfonów podawało się wraz z kontraktami u operatorów telekomunikacyjnych. iPhone 5 nie kosztował więc 200 dolarów, a jego realna cena wynosiła 649  dolarów (za 16GB), 749 dolarów ( za 32GB) i 849 dolarów (za 64GB). Dobrze, że w przypadku iPhone'a 13 Pro też wzięli jego najniższą cenę (za 128 GB), ponieważ telefon ten ma chociażby wariant z jednym TB miejsca na dane, za który trzeba zapłacić, bagatela, 1600 dolarów.

Oczywiście, moim zdaniem taka galopada cenowa jest absurdem. W ciągu 10 lat ceny za topowy model zwiększyły się dwukrotnie i o ile można powiedzieć, że stoją za tym koszty procesu produkcyjnego, R&D i marketingu, to przecież takie same elementy składowe istniały też 10 lat temu. Nie dziwię się więc katastrowficznym przewidywaniom, ale moim zdaniem, jeżeli już mamy coś porównywać, warto robić to "uczciwie". Jeżeli więc weźmiemy poprzedni wzrost cen za wyznacznik, wyjdzie nam, że cena za flagowy model zwiększy się dwukrotnie, to jest - 2 tysiące dolarów za podstawowy smartfon i 3 za topowy model. Wciąż jest to (na dzisiejsze standardy) absurdalnie dużo, ale pamiętajmy, że tak samo zareagowaliby ludzie w 2012 gdyby powiedziano im, że cena telefonu od Apple będzie zaczynała się od 1099 dolarów.

Wynik taki nie jest też nawet blisko 6 tys. dolarów za podstawowy model, którzy przewidzieli "eksperci" z Mozillion. I to (chyba) dobra wiadomość.

Źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama