Smartfon za kilka tysięcy dolarów? To nie musi być sprzęt od jubilera, produkt wykańczany na zamówienie, ozdobiony złotem i szafirami. Nie jest nawet ważne, kto z niego wcześniej korzystał, obejdzie się bez znanego aktora jako pierwszego właściciela. Istotne jest... opakowanie. Nienaruszone, wskazujące na model fabrycznie nowy. Takie rzeczy są dzisiaj w cenie. O ile mają na sobie logo Apple.
Ile zapłacilibyście za iPhone'a pierwszej generacji? Sprzedawcy żądają nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych!

iPhone obchodzi dzisiaj dziesiąte urodziny. Ktoś stwierdzi, że coś tu nie gra, bo o tym jubileuszu pisałem już kilka miesięcy temu, ale wówczas odwoływałem się do premiery urządzenia. Tym razem fani marki świętują wprowadzenie sprzętu na rynek. Na ten temat można wiele powiedzieć i napisać, to była prawdopodobnie jedna z ważniejszych prezentacji w branży IT, punkt zwrotny w historii telefonii komórkowej oraz Apple. Firma dowodzona dzisiaj przez Tima Cooka przez te dziesięć lat zarobiła na smartfonach miliardy dolarów. To brzmi niewiarygodnie, ale mówimy o setkach miliardów dolarów.
Zarobić chcą też właściciele pierwszych smartfonów z logo tej firmy. Jeżeli przeszukacie strony serwisów aukcyjnych, dowiecie się, że taki sprzęt można kupić za kilkadziesiąt dolarów, chociaż nie brakuje i produktów za kilkaset zielonych. Dzisiaj interesują mnie jednak modele za... kilka tysięcy dolarów. Po przeliczeniu robi się nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Co je wyróżnia? Są nierozpakowane. Dziesięcioletni iPhone wciąż spoczywa w zafoliowanym pudełku (znowu folia i Apple...). Przypomina się Nokia 6310i, której cena zdziwiła kiedyś Grzegorza. Wystawić produkt za takie pieniądze to jedno, ale potrzebny jest jeszcze klient, który będzie skłonny zapłacić. O to akurat bym się nie martwił.
Wspominałem kiedyś o aukcjach, na których komputery Apple I sprzedawane były za naprawdę duże pieniądze, pojawił się nawet milion dolarów. I chociaż nie wierzę w to, by iPhone dobił tego pułapu, to będzie przybywać chętnych, którzy za nienaruszony sprzęt zapłacą kilka, kilkanaście, a potem nawet kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Bo ten smartfon już teraz jest ikoną. Jedni kupią z sentymentu, inni z miłości do marki, jeszcze inni z nadzieją na zysk po pięciu czy dziesięciu latach. I pewnie zarobią.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu