Zwykłem nie ufać liczbom. No bo jak tu być z nimi blisko, jeśli wyliczenia finansowe z Excela nigdy się nie dopinają, a specyfikacja wielu sprzętów pr...
Zwykłem nie ufać liczbom. No bo jak tu być z nimi blisko, jeśli wyliczenia finansowe z Excela nigdy się nie dopinają, a specyfikacja wielu sprzętów przedstawiona w rozmaitych kombinacjach cyfr i literek GB/MB/HDD itp. tak naprawdę nie daje informacji o odczuciach związanych z użytkowaniem danego sprzętu.
Dlatego też z pewną dozą rezerwy podszedłem do iPhone 4S, który posiadając szybszy procesor od zwykłej "czwórki" niewiele ma na "dzień dobry" do zaoferowania. Przy przesiadce z 3G na 4 różnice w prędkości działania odczułem kolosalną. Czy przeskakując nie dwie, a jedną generację będzie podobnie? Na szczęście ktoś już to sprawdził. I chce pokazać Wam jak to się skończyło.
Powyżej możecie zobaczyć najprostszy z punktu widzenia klienta test - jak szybko uruchamiają się i działają aplikacje. Owszem, można roztrząsać różne metodyki badań, wyciągać dodatkowe klatki animacji i tak dalej, ale najczęściej przecież odpalamy właśnie te programy w tę i z powrotem, marnując cenne sekundy na ich ekranach ładowania.
Różnica pomiędzy 4, a 4S jest oczywiście zauważalna. Teraz tylko pytanie: czy na tyle duża, aby dokładać grube pieniądze na nowy telefon? Tak, wiem, jest jeszcze genialne Siri - ale ta funkcja u nas pozostaje ciekawostką, nie oszukujmy się.
Po 4 października liczyłem na dość szybki zakup 4S, nawet jeśli miałem mieszane odczucia. Teraz jednak nie odczuwam raczej takiej potrzeby, a przy podpisywaniu nowej umowy w grudniu może wezmę po prostu tańszy abonament zamiast słuchawki. Albo dla zabawy poproszę o jakiegoś najnowszego Androida. To dopiero heca.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu