Czuję się trochę zażenowany pisząc ten wpis, gdyż użytkownicy Androida przeczytawszy tytuł najpewniej spadli już z krzesła, opcjonalnie zapluli monito...
Czuję się trochę zażenowany pisząc ten wpis, gdyż użytkownicy Androida przeczytawszy tytuł najpewniej spadli już z krzesła, opcjonalnie zapluli monitor. Tak, dobrze rozumiecie: w iPhonach nie posługując się czarami, nie można było dotychczas zmienić dźwięku SMSa czy przychodzącego maila na dowolny inny - wyłącznie jeden z kilkunastu dostępnych. Aż do iOS5.
Przez ostatnie kilkanaście ostatnich minut pisałem rozgniewany, że Apple otworzyło sklep z dźwiękami do SMSów żądając za nie 0.99 euro i nie dając żadnej innej alternatywy. Złodziejstwo to to nie jest - każdy bierze ile chce, ale wiele cierpkich słów mi przyszło do głowy, także na mój temat skoro prawie skusiłem się na 3 sekundy piszczenia R2D2 za 4.5zł.
Na szczęście - prawie. W ostatniej chwili zauważyłem bowiem jeszcze jedną, niezwykle istotną rzecz. Otóż poza sklepowymi dźwiękami specjalnymi do SMSów, możliwe jest także wykorzystanie w tej funkcji tradycyjnych "dzwonków". Być może kojarzycie kilka aplikacji z App Store, które umożliwiają ich tworzenie, np. z własnych mp3 czy też z gotowych próbek. Od iOS5 możemy je wpakować gdzie chcemy - także jako powiadomienie o SMS, nowych mailu czy tweecie.
W praktyce okazało się więc, że nic nie musiałem robić, a obecne już w moim telefonie dzwonki ze Star Warsów, Metal Gear Solid czy Final Fantasy 7 tylko przydzieliłem do konkretnych funkcji.
Dzięki, Apple. Dzięki, że po kilku latach od wprowadzenia waszego telefonu na rynek mogę ustawić w nim całkowicie dowolny sygnał przychodzącego SMSa. Z nutką kombinowania, ale zawsze. Dla leniwych są gotowce za 0.99 euro/sztukę. Wybór przeciętny.
Dobra, wyraziłem swoją radość. A teraz użytkownicy Androida mogą mnie pożreć żywcem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu