Marża Apple w przypadku iPhone'a jest gigantyczna. Rosnące koszty produkcji mogą jednak jeszcze podnieść ceny telefonów.
O tym, że suma kosztów składowych części do smartfonów jest mniejsza niż finalna cena telefonu w sklepie, nie trzeba chyba nikogo informować. Naturalne przecież jest, że do cen półproduktów trzeba doliczyć koszty złożenia urządzenia, jego transportu, przechowywania, marketingu i sprzedaży, a na to wszystko trzeba jeszcze dodać marżę samego producenta, bo przecież całość musi się jakkolwiek opłacać. Oczywiście kupując nowy smartfon nie wiemy, jak wyglądają koszty poszczególnych podzespołów, dlatego gigantyczny czasem wzrost cen łatwo uzasadnić tym, że producent włożył tam nowe, bardzo drogie części. Jak sytuacja wygląda w przypadku jednego z najdroższych komercyjnie dostępnych smartfonów na współczesnym rynku?
iPhone 14 Pro Max - koszt części to mniej niż połowa ceny
Tegoroczny, topowy iPhone to według badaczy Counterpoint Research dla Apple mix obniżek i podwyżek kosztów. Podczas gdy ceny komponentów związanych z łącznością komórkową spadły o 13 proc., koszty nowych ekranów, SoC i kamer wzrosły względem poprzedniego roku. W ogólnym rozrachunku koszt części do modelu 128 GB, a więc podstawowego iPhone'a 14 Pro Max, wyniósł, według badaczy, 464 dolary za każdy egzemplarz. Przypomnijmy, ten smartfon w zeszłym roku wystartował z ceną 1099 dolarów, co oznacza, że suma kosztów części do telefonu nie stanowi nawet połowy finalnej ceny urządzenia.
Co bardziej znaczące w tym wypadku, to fakt, że koszty części do smartfona nieznacznie podniosły się względem poprzedniego roku. Tegoroczny Pro Max był pod tym względem o 3,4 proc. droższy od modelu z 2021 roku. To, w połączeniu z zapewne rosnącymi kosztami produkcji, transportu, marketingu i innych usług związanych ze sprzedażą oznacza, że Apple na jednym smartfonie zarobiło zdecydowanie mniej. Jednocześnie, Apple od kilku lat niezmiennie trzyma ceny iPhone'ów w Stanach na podobnym poziomie.
Jeżeli Apple podniosłoby ceny w Stanach, to obawiam się, że polscy klienci mogliby dostać palpitacji serca. Już w zeszłym roku Apple podniosło ceny iPhone'ów poza USA, przy czym te w Polsce poszybowały w górę i za najdroższego iPhone'a w maksymalnej konfiguracji trzeba dziś wyłożyć ponad 10 tysięcy złotych. Podniesienie cen o kolejne 100 (albo 200) dolarów dołożyłoby pewnie kolejne setki (jeżeli nie ponad tysiąc) złotych do polskich cen. Jeżeli więc myślicie, że do tej pory było drogo, to obawiam się, że w tej kwestii Apple nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu