Apple po raz kolejny pokazało, że dobro konsumenta kończy się wtedy, gdy zaczynają się pieniądze. iPhone 13 jest jest jeszcze mocniej sparowany wewnętrznie od 12.
Dokładnie rok temu napisałem wpis, do którego wracałem i linkowałem chyba najczęściej ze wszystkich moich tekstów w 2020 r., a mianowicie - pokazujący, dlaczego Apple zapewnienia o ekologii można włożyć między bajki. W telegraficznym skrócie: iPhone'y z serii 12 były tak wewnętrznie sparowane, że wymiana jakiegokolwiek komponentu wewnętrzneg0 - ekranu, baterii czy kamery - nawet na taki z innego iPhone'a skutkuje tym, że komponent ten po prostu nie działa poprawnie, albo nie działa w ogóle, ponieważ Apple celowo zablokowało możliwość takich napraw na poziomie oprogramowania. Ekran, bateria i kamery danego egzemplarza są sparowane z płytą główną i tylko Apple ma możliwość dokonać ich wymiany. Podejście mega antykonsumenckie i antyekologiczne. W kolejnym modelu jest jednak jeszcze gorzej.
iPhone 13 pokazuje, co Apple myśli o swoich klientach
Jakiś czas temu Kamil przekazał wam informację, że wymiana wyświetlacza w iPhone 13 spowoduje, że przestanie wam działać Face ID, choć teoretycznie - nie ma żadnego powodu, by takie coś miało miejsce, nawet w rezerwacie Apple. Moduł kamery przedniej i jej sensory zostają przecież nienaruszone. Jak się jednak okazuje, to tylko wierzchołek góry lodowej. Jeżeli myśleliście, że problemy z naprawą skończą się na tym - mylicie się.
Świetnie pokazał to youtuber Hugh Jeffreys, który specjalizuje się w naprawach smartfonów. Kupił on 2 identyczne modele iPhone'a 13 Pro by porównać, jakie części można, a jakich nie można pomiędzy nimi zamieniać. Nikogo nie zdziwiło to, że po przełożeniu płyty głównej iPhone'y wyrzuciły multum powiadomień o niekompatybilności, a większość funkcji: Truetone, battery health czy FaceID zwyczajnie nie działała. Nie działały także aparaty. Co więcej, Hugh potwierdził wcześniejsze przypuszczenia - po wymianie samego wyświetlacza FaceID dalej nie działa. Nie działają także inne, bardzo ważne funkcje, jak chociażby - automatyczna regulacja jasności czy kamera do selfie. Co więcej, nie działają one nawet po przełożeniu wszystkich sensorów z oryginalnego iPhone'a, co oznacza, że Apple celowo zablokowało te możliwości, by nikt poza nimi nie mógł wymienić wyświetlacza.
W architekturze jest takie pojęcie jak "hostile architecture/hostile design" - czegoś, co zostało zaprojektowane nie z myślą o użytkownikach, ale po to aby w jakiś sposób ograniczyć im możliwość korzystania z danej struktury tak, jak chcą. Telefony Apple od lat już kojarzą mi się właśnie z takim "hostile design". Nie ma żadnego powodu, dla którego przednia kamerka miałaby nie działać po wymianie wyświetlacza. Jedynym powodem jest to, że Apple desperacko chce zarobić na swoich użytkownikach jeszcze więcej pieniędzy za wymianę najczęściej niszczonego elementu - ekranu. Jest to podejście nie tylko antykonsumenckie, ale też - bardzo nieekologiczne. Apple robi dobre urządzenia, które mogą wytrzymać lata dzięki dobremu wsparciu, ale co z tego, skoro na pewnym etapie ich naprawa po prostu nie będzie się opłacać.
Apple jest jednym z największych przeciwników right to repair i dopóki to się nie zmieni - nie zmieni się też moje zdanie o produktach Apple. A tymczasem - z niecierpliwością czekam premier iPhone'ów w 2022 r. Jestem ciekaw co też Apple zablokuje wtedy po wymianie wyświetlacza.
Możliwość ładowania?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu