Felietony

iPhone 12 Mini, czyli cenowy falstart kontrrewolucji

Krzysztof Kurdyła
iPhone 12 Mini, czyli cenowy falstart kontrrewolucji
Reklama

Ostatnie doniesienia dotyczące możliwego pojawienia się na rynku nowej Xperii Compact bardziej mnie zirytowały, niż ucieszyły. To może z początku brzmieć dziwnie, w ustach kogoś, kto domagał się przywrócenia normalnej wielkości smartfonów na rynek. Irytacja wynika stąd, że wybór półki cenowej, na której swojego małego smartfona umieściło już Apple, a jaki z dużym prawdopodobieństwem wybierze też Sony, może spowodować, że ich pobyt na rynku będzie wyjątkowo krótki.

Schizofreniczne Apple

Apple przez ostatnie dwa lata wykonało ogromną pracę, aby większości swoich produktów, szczególnie Makom, przywrócić odpowiedni blask. Jednocześnie w zakresie wyceny, prezentują wyjątkową niekonsekwencję, niektóre produkty wycenione są świetnie (np. iPhone SE, HomePod Mini), a inne absurdalnie.

Reklama

Największą ofiarą tej schizofrenii jest właśnie, tak wyczekiwany przeze mnie iPhone Mini, wyceniony przez Apple na 649 $ (ok. 3500 zł w Polsce). Koncern z Cupertino najwyraźniej nie przeanalizował fenomenu, jakim był pierwszy model SE i w ciemno obstawił, że głosy pragnących mniejszego modelu oznaczają chęć jego kupna za wszelką cenę.

W pierwszej chwili sam tak myślałem, w kontekście własnej decyzji zakupowej oczywiście. Na szczęście mam w zwyczaju odczekać przynajmniej kwartał po premierze jakiegokolwiek urządzenia, żeby sprawdzić, czy nie kryje jakichś technicznych i jakościowych pułapek.

W międzyczasie zacząłem analizować opłacalność tego zakupu i stwierdziłem, że nijak nie jestem w stanie usprawiedliwić przed samym sobą wydania takich pieniędzy na rzecz, którą używam, tylko jako urządzenie pomocnicze. Patrząc na doniesienia o sprzedaży tego modelu, nie tylko ja doszedłem do takich wniosków.

Nie te wzorce

iPhone SE był telefonem, którego użytkownicy uwielbiali, kupowali go sobie, rodzicom, dzieciom. Oferował, szczególnie na początku, podobne osiągi jak więksi bracia i był doskonałym telefonem dla osób chcących spróbować życia w applowskim rezerwacie. Teraz tę rolę przejął iPhone SE 2020, który niestety ani tak wygodny, ani... uroczy nie jest.

iPhone Mini, specjalnie opuszczam specjalnie liczbę 12, powinien być następcą właśnie tego telefonu, a nie ukrytą podwyżką ceny flagowców. Bo nie ukrywajmy, tym właśnie skończyło się jego wprowadzenie na rynek. Manewrem cenowym pozwalającym Timowi Cookowi zjeść ciastko i mieć ciastko. Tak się przynajmniej wydawało, zanim nie pojawiły się informacje o słabej sprzedaży Mini.

Tania Xperia Compact? Nie sądzę...

Drugą firmą, która zabrała się za temat małego telefonu jest, mające niestety ostatnio jeszcze gorszą politykę cenową, Sony. Wspomniana we wstępie Xperia Compact ma szanse być lepszym smartfonem od iPhona, szczególnie na czas Covidu (ze względu na obecność czytnika linii papilarnych), ale przypuszczalnie relacja kosztu do jakości i ogólna opłacalność jego zakupu będzie kiepska. Nadzieja umiera ostatnia, ale jakoś trudno zdobyć mi się na optymizm.

Jeśli moje przypuszczenia się potwierdzą, obie firmy mogą do spółki doprowadzić do tego, że ta kategoria telefonów znów na lata wyleci z rynku. Ostatnio pojawiły się co prawda „przecieki” dotyczące, posiadającego podobną wielkość co Mini, iPhone SE 2021. Mam jednak wrażenie, że to tylko wizualizacja czyichś marzeń, a nie prawdziwy przeciek.

Reklama

Byłby to telefon wymagający sporych zmian konstrukcyjnych obudowy (TouchID na boku) w stosunku do Mini, a jednocześnie niższą ceną i zastosowaniem czytnika, kanibalizujący popyt na niego. Miałoby to ewentualnie sens tylko przy całkowitym zabiciu Mini już po roku produkcji. Jednocześnie wątpliwe, żeby taki telefon (ekran OLED zamiast LCD) został wyceniony na poziomie iPhona SE 2020 więc pozostaje pytanie, co zrobiono by na najniższej applowskiej półce cenowej... Zostawiono by w ofercie SE 2020? Apple ostatnio czyści linie produktowe, a to wytworzyłoby całkiem spory galimatias.

Tym oto sposobem Apple spełniając moje marzenie, przekonało mnie, żeby jeszcze jakiś czas pozostać przy Lumii 950 (której o dziwo ciągle wygodnie się używa). Bez wielkich nadziei trzymam jeszcze kciuki za Sony i Apple, może któryś z zarządów wyciągnie wnioski tak ze sprawy iPhone 12 mini, jak i pierwszego SE i spróbuje w końcu zrobić takiego małego smartfona, na jakiego wiele osób czeka. A jeśli nie, to może z Lumią pociągnę jeszcze rok, do czasu gdy tegoroczne modele będą kosztować tyle, ile powinny już na początku swojej rynkowej przygody.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama