Nowy iPhone 11 zdecydowanie nie należał do rewolucyjnych urządzeń, ale za sprawą swojej nazwy zyskał grono nowych użytkowników.
Strzał w dziesiątkę
Amerykanie postanowili zmienić nazewnictwo swoich smartfonów i wprowadzić do sprzedaży nowe modele Pro. Te miały stać się jeszcze droższymi flagowcami, zastępując Xs i Xs Max, z kolei Xr miał zostać zastąpiony przez naprawdę ciekawą propozycję. Apple postanowiło tu jednak zmienić sprytnie nazwę, nadając najtańszemu telefonowi nazwę rodem z ciut droższego rodzeństwa. W taki sposób iPhone 11 stał się tańszy niż Xs - niewiele osób miało mimo wszystko świadomość, że to kontynuator Xr.
Przeczytaj również: Recenzja iPhone 11.
iPhone 11 pozostaje zresztą najpopularniejszym modelem spośród wszystkich nowości. Co ciekawe, najnowsza generacja urządzeń odpowiada łącznie za aż 50% sprzedaży wszystkich iPhonów w USA i Europie, podczas gdy wcześniejsza generacja zanotowała wynik jedynie 36%.
Co właściwie stoi za sukcesem iPhona 11? Na pewno nie jest to najładniejszy telefon, ponieważ ma stosunkowo spore ramki wokół ekran, a do tego sam wyświetlacz ma rozdzielczość jedynie HD+. Na dobrą sprawę lepszym wyborem okazać się może nawet Xs dostępny w podobnej cenie. iPhone 11 ma jednak przewagę w byciu nowszym i sprzedawanym w niezłej cenie jak na Apple, choć moim zdaniem cały czas trudno mówić tu o rozsądnej wycenie. Cóż, skoro klienci tyle są w stanie zapłacić, to tyle ten sprzęt jest wart.
Zobacz też: Zestawienie najlepszych smartfonów na rynku.
Na dobrą sprawę najważniejszą nowością w gamie smartfonów Apple w 2019 roku była zmiana nazwa. Nie da się ukryć, że zdziałało to cuda i dzięki temu firma może pochwalić się umocnieniem pozycji na znaczących rynkach, takich jak Chiny, Australia czy Japonia. Mimo wszystko analitycy nie wierzą w to, że ten trend się utrzyma i zwiastują udział iPhonów w rynku smartfonów na poziomie zaledwie 10-12%. Wydaje mi się, że to spore niedocenienie Apple.
źródło: Phone Arena
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu