iOS 16 to najgorszy system operacyjny od Apple, z jakiego kiedykolwiek przyszło mi korzystać. Choć od feralnego uaktualnienia minęło już kilka miesięcy, telefon wciąż nie odzyskał dawnej sprawności. Co z tym zrobić? Czy uda się go naprawić? Przekonam się osobiście.
Rzadko zdarza się, że jestem niezadowolony ze sprzętu elektronicznego, z którego korzystam prywatnie. Staram się rozsądnie gospodarować finansami i kupować to, co rzeczywiście mi potrzebne i może się przydać. Podobnie jest ze smartfonami. Choć telefon, z którego korzystam na co dzień nie należał do najtańszych, kupiłem go z uwagi na kilka istotnych zalet. Wśród nich jakość robionych zdjęć, długi czas pracy na baterii, a przede wszystkim szybki i stabilny system operacyjny. Mój iPhone 13 Pro jeszcze do niedawna był właśnie takim urządzeniem. Wszystko zmieniła premiera iOS 16. Jak tylko w sieci pojawiły się pierwsze wrażenia z użytkowania nowego oprogramowania, postanowiłem, że również dołączę do grona użytkowników iOS 16. Co było dalej? Nad tym można tylko zapłakać.
Choć początkowo wydawało mi się, że wszystko jest w porządku, z biegiem czasu odkrywałem, że wcale nie jest. Smartfon działał zauważalnie gorzej, niż przed dokonaniem aktualizacji. Owszem, można było cieszyć wzrok nowym ekranem blokady, jednak co z tego? Ucierpiało to, co w smartfonie Apple najważniejsze, czyli stabilność i czas pracy na baterii. Skoro zatem nie mogę dłużej korzystać z czegoś, po co tak właściwie kupiłem ten konkretny telefon, muszę spróbować to naprawić. Tylko jak to zrobić?
iOS 16 – aktualizacja, która w niczym nie przypomina Apple
Jeszcze do niedawna oprogramowanie oferowane przez Apple kojarzyło się z niezawodnością i stabilnością. Nie było obaw przed tym, by instalować je już w dzień premiery. Amerykańska firma zdawała się czuwać nad wszystkim, a przede wszystkim dokładnie testować nowości. Tymczasem już jakiś czas temu dało się zauważyć, że stało się coś niedobrego. Kolejne wersje systemów operacyjnych wydawanych przez Apple wymagały pilnych aktualizacji, dzięki którym można było pozbyć się irytujących błędów. Działo się tak chociażby w przypadku iOS 15. Musiało minąć kilka mniejszych i większych aktualizacji, zanim użytkownicy odzyskali dawną stabilność swoich urządzeń. W przypadku iOS 16 było jeszcze gorzej.
Co tak właściwie wnosi iOS 16? Dla użytkowników starszych wersji iPhonów, niż wydane w 2022 roku, teoretycznie niewiele. Najbardziej widoczną zmianą jest nowy ekran blokady. Ten, niczym jego odpowiednik ze świata Androida, można poddać modyfikacjom. Klientom Apple udostępniono zmianę czcionki, wyświetlanych informacji czy pozwolono na korzystanie z widżetów. W skrócie nic, czego na konkurencyjnym systemie nie byłoby od lat.
Oczywiście, zmian, których nie widać na pierwszy rzut oka, jest zdecydowanie więcej. Niestety, w moim przypadku najważniejsze okazały się te niezamierzone. Telefon przestał działać tak, jak powinien. Co istotne, mimo kolejnych aktualizacji, niewiele się zmieniło.
Co tak właściwie się stało?
Publikacji, w których opisywane są kolejne błędy w systemie iOS 16, jest całe mnóstwo. Najczęstsze z nich dotyczą utraty stabilności w różnych aplikacjach. W moim przypadku te problemy również wystąpiły. Zacinająca się klawiatura to tylko jeden z przykładów. Dziwne powiadomienia, które rzekomo miałyby pochodzić z zegarka Apple Watch to kolejne, co mocno mnie irytuje. Największym problemem jest jednak bateria. To właśnie z tego powodu w najbliższym czasie podejmę się próby reklamacji urządzenia, zwracając uwagę na to, że po aktualizacji działa inaczej, niż byłem do tego przyzwyczajony.
Sprawdź również: iOS 16 beta
iPhone 13 Pro to smartfon, który słynął z tego, że może osiągać bardzo długi czas pracy na baterii, zwłaszcza jak na współczesne, flagowe urządzenia tego typu. W moim przypadku mowa o czasie pracy przynajmniej 1,5 dnia. Zdarzało się również tak, że mogłem ładować go co drugi dzień, co biorąc pod uwagę potężny układ SoC, jaki znalazł się we wnętrzu tego smartfona, było świetnym wynikiem. Wskaźnik baterii, do dnia przeprowadzenia aktualizacji, wskazywał na kondycję na poziomie 98% pojemności. Wtedy podjąłem feralną decyzję o aktualizacji.
Co tak właściwie się zmieniło? Z urządzenia, z którego dotychczas mogłem korzystać przez 1,5 dnia bez ładowania, zostało coś, co wytrzymuje zaledwie od rana do wieczora. Co istotne, wcale nie jest to szczególnie intensywne korzystanie z telefonu. Nie zdarza mi się w tym czasie na nim grać czy oglądać filmów. Czytam i odpisuję na wiadomości, przeglądam media społecznościowe, czasem zajrzę na jakąś stronę internetową i przeprowadzę rozmową telefoniczną. To wszystko. Czy telefon, którego cena z dnia zakupu oscylowała wokół 5000 złotych powinien pozwalać tylko na tyle? W mojej opinii nie powinno tak być.
Mało tego, tuż po aktualizacji zauważyłem, że kondycja baterii nie wynosi już 98%, a 92%. Takim wynikiem nierzadko mogą pochwalić się osoby, które korzystają ze swojego iPhone'a przez dwa lata. W moim przypadku to zaledwie pół roku.
Co z iOS 16 robić dalej?
Odpowiedź na to pytanie mogłaby się wydawać oczywista. Skoro urządzenie elektroniczne straciło swoje atuty w okresie, gdy obowiązuje gwarancja, wystarczy zgłosić ten fakt do producenta. Ten powinien poczuć się do odpowiedzialności za to, co się stało i zaoferować stosowną pomoc. Problem w tym, że w moim przypadku usterka dotyczy komponentu, który podlega naturalnemu zużyciu. To właśnie bateria jest tym elementem telefonu, który jako pierwszy odmawia posłuszeństwa i trzeba posiłkować się wymianą na nowe ogniwo. Tuż przed wypalonymi wyświetlaczami w technologii AMOLED.
Nie mam nic do stracenia, dlatego w najbliższym czasie spróbuję zareklamować swój telefon. Bardzo dokładnie opiszę, co tak właściwie się stało i jakie mam spostrzeżenia na ten temat. Nie jestem jednak pewien, czy reklamacja zostanie uwzględniona właśnie z tego względu, że mowa o elemencie, który ulega naturalnemu zużyciu. Pytanie tylko, czy bateria smartfona powinna wykazywać się tak niewielką wytrzymałością, że już po pół roku użytkowania nadaje się do wymiany? A może jednak istnieje problem z oprogramowaniem i należy go wyeliminować? To już pytanie do serwisu.
Przed przygotowaniem niniejszej publikacji skontaktowałem się anonimowo z dwoma autoryzowanymi serwisami Apple w Polsce i uzyskałem skrajnie różne opinie. Od jednego dowiedziałem się, że nie jest to naturalne i spodziewane zachowanie smartfona, dlatego jak najbardziej kwalifikuje się do podjęcia próby naprawy. Drugi z kolei dał mi do zrozumienia, że nie powinienem zaprzątać sobie głowy, ponieważ na tym etapie smartfon działa na tyle dobrze, że ewentualne zgłoszenie zostanie rozpatrzone negatywnie. Rzekomo bateria iPhone'a kwalifikuje się do bezpłatnej wymiany tylko wtedy, gdy w okresie gwarancji jej kondycja spadnie do poziomu około 80%. Tyle tylko, że mam wrażenie, że to wcale nie bateria jest tu winna.
Aktualizacje to loteria. Jak widać również u Apple
Do tej pory wielokrotnie zdarzyło mi się, że aktualizacja oprogramowania popsuła urządzenie, z którego korzystałem. Do dziś pamiętam sytuację, gdy używany przeze mnie Samsung Galaxy S5 przestał łączyć się z samochodem. Nie mogłem używać go ani do słuchania muzyki, ani prowadzenia rozmów telefonicznych. Tyle tylko, że był to telefon Samsunga, który pozwalał na swobodną ingerencję w oprogramowanie. Wystarczył jeden poradnik z forum internetowego, oprogramowanie do aktualizacji telefonu i plik z firmware w działającej wersji, by telefon wrócił do stanu sprzed aktualizacji.
Podobny problem przydarzył mi się po aktualizacji systemu Windows 10 na komputerze. Co konkretnie się stało? Otóż komputer przestał łączyć się z drukarką w inny sposób, jak tylko przy pomocy USB. Dopiero formatowanie dysku i czysta instalacja systemu sprawiły, że usterka oprogramowania ustąpiła i znów mogłem drukować i skanować po WiFi.
W przypadku Apple takich możliwości nie mam. Nie jestem w stanie samodzielnie przywrócić starszej wersji oprogramowania. Zdaje się więc na pomoc autoryzowanego serwisu. Co w sytuacji, gdy ten mi nie pomoże? Pozostanie kombinowanie z przywracaniem urządzenia do ustawień fabrycznych. Można również pobrać od nowa obraz systemu iOS i wykonać czystą instalację przy pomocy iTunes. W ostateczności mogę również zrezygnować z kopii zapasowej zapisanej w iCloud i od pobawić się w ponowne instalowanie wszystkich aplikacji i konfigurację urządzenia od zera.
Problem w tym, że nie po to decyduję się na dopłacenie sporej sumy pieniędzy do logo Apple na obudowie, by musieć bawić się w ten sposób. Jestem mocno rozczarowany tym, jak obecnie działa mój telefon i mam nadzieję, że uda mi się znaleźć skuteczne rozwiązanie problemu. Gdy tylko się uda z pewnością dam Wam znać i podpowiem, co należy robić. Doskonale wiem, że nie jestem jedynym użytkownikiem, któremu instalacja iOS 16 przysporzyła takich niedogodności. Jak tylko uda się coś ustalić, wrócę do Was z kontynuacją tematu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu